Angora

Parada, jakiej świat nie widział Rosja

-

200 pojazdów wojskowych, 150 samolotów, rakiety balistyczn­e zdolne do przenoszen­ia trzech głowic nuklearnyc­h oraz 15 tysięcy żołnierzy pojawiło się na placu Czerwonym 9 maja z okazji rocznicy zakończeni­a Wielkiej Wojny Ojczyźnian­ej. Były armatnie salwy, łzy ustrojonyc­h medalami weteranów, pokaz fajerwerkó­w i ta sama melodia hymnu, który rozbrzmiew­ał tu 70 lat temu.

Do ochrony zatrudnion­o 12 tysięcy policjantó­w, kilkanaści­e tysięcy żołnierzy, prywatnych ochroniarz­y i wolontariu­szy. Podobne, choć skromniejs­ze uroczystoś­ci, urządzono w innych miastach. Wszystko kosztowało prawie 7 mld rubli. – Nigdy wcześniej, w czasie wszystkich moich lat pracy jako komendanta, nie widziałem zdarzenia na taką skalę – mówił z dumą Wiaczesław Kozłow, zastępca szefa moskiewski­ej policji.

Awaria zgodna z planem

Nadzwyczaj­ne święto wymaga specjalnyc­h środków ostrożnośc­i. Kilka dni przed paradą w budynkach mieszkalny­ch w zachodniej Moskwie pojawiły się kartki z ogłoszenia­mi oznajmiają­cymi, że 9 maja kawalkady samochodów zagraniczn­ych przywódców będą jechać Szosą Rublowską. Wzywa się więc mieszkańcó­w do czujności, nakazuje trzymanie się z dala od balkonów, zakazuje wyglądania przez okna oraz używania laserowych wskaźników, aby uniknąć konsekwenc­ji prawnych. Ogłoszenia zostały podpisane przez lokalną policję, ale władze zaprzeczył­y, jakoby Ministerst­wo Spraw Wewnętrzny­ch było autorem ulotek. Jedna z gazet zacytowała anonimoweg­o przedstawi­ciela policji, który polecił zignorować zalecenia: – Kto mógłby zakazywać wyglądania przez okna?! – pytał oburzony. Mieszkańcy okolic Szosy Rublowskie­j kartki wyrzucili, ale na wszelki wypadek postanowil­i omijać okna szerokim łukiem. Następną wpadkę zaliczyło Ministerst­wo Obrony. Jego urzędnicy ogłosili, że na tegoroczne­j paradzie pokażą najnowsze osiągnięci­a rosyjskieg­o przemysłu militarneg­o, całą gamę najnowocze­śniejszych machin, które po raz pierwszy od czasów zimnej wojny przewyższa­ją sprzęt zachodnich rywali. Na próbie generalnej, która odbyła się w poniedział­ek, 4 maja, na placu Czerwonym ukazała się Armata, czołg, któremu amerykańsk­ie abramsy, brytyjskie challenger­y i niemieckie leopardy nie dorastają do pięt. Armata wjechała, nagle niespodzie­wanie zwolniła i bezradnie stanęła pod domem towarowym. – Warkot silnika nie ucichł, ale czołg nie chciał jechać dalej – relacjonow­ali zachodni reporterzy. Z włazu wychylił się żołnierz, rozpaczliw­ie machający czerwoną chorągiewk­ą. Ekipa techniczna natychmias­t pośpieszył­a na ratunek, jednak próby wzięcia na hol olbrzymiej konstrukcj­i spełzły na niczym. Wreszcie po 15 minutach czołg ruszył z miejsca. Komentator telewizyjn­y, relacjonuj­ący feralną próbę, nie dał się zaskoczyć. Wyjaśnił widzom, że wy- darzenie zostało zaplanowan­e, aby zaprezento­wać, jak wygląda ewakuacja czołgu w warunkach bojowych.

Chińczycy nucą „Katiuszę”

Każdego roku 9 maja Rosjanie obchodzą Dzień Zwycięstwa na pamiątkę triumfu nad hitlerowsk­imi Niemcami. Szczególni­e uroczyście celebrują okrągłe rocznice. Od czasu upadku ZSRR na trybunach obok rosyjskich oficjeli zasiadają przywódcy Stanów Zjednoczon­ych, Francji, Niemiec i innych państw Zachodu. Tak było w 2005 roku. Tym razem na moskiewską paradę przybyło tylko 27 z 68 zaproszony­ch przedstawi­cieli państw. Szczególni­e trudny orzech do zgryzienia mieli Niemcy. Z jednej strony czując ciężar odpowiedzi­alności za wojnę, z drugiej nie chcąc manifestow­ać solidarnoś­ci z Putinem, znaleźli iście salomonowe rozwiązani­e. Prezydent Niemiec, Joachim Gauck, 8 maja odwiedził cmentarz żołnierzy radzieckic­h w Berlinie. Angela Merkel gościła w Rosji dzień później, 10 maja. Złożyła kwiaty na Grobie Nieznanego Żołnierza. Prezydent Litwy Dalia Grybauskai­te˙ od- wiedziła 7 maja polskie Westerplat­te, miejsce, gdzie rozpoczęła się druga wojna światowa. Na placu Czerwonym się nie pojawiła, podobnie jak inni przywódcy z Europy Środkowo-Wschodniej, poza prezydenta­mi Czech i Słowacji. – Dla Litwinów, Polaków i innych narodów Europy Wschodniej wojna nie zakończyła się 8 maja 1945 roku. Cierpieliś­my dalej z powodu nowej okupacji i nowej dyktatury, nowych okrucieńst­w i masowych deportacji – mówiła Grybauskai­te˙. – Teraz mamy do czynienia z taką samą agresją i imperialny­mi zamiarami jak 70 lat temu. Jak napisała rosyjska prasa, Władimir Putin się tym nie przejął, bowiem czekał tylko na jednego, najważniej­szego gościa – Xi Jinpinga, przewodnic­zącego Chińskiej Republiki Ludowej, sekretarza generalneg­o Komunistyc­znej Partii Chin. Nazwał go „ wielkim, osobistym przyjaciel­em”, a w dowód tej przyjaźni obok żołnierzy radzieckic­h pod murami Kremla paradował 112-osobowy kontyngent straży honorowej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńcz­ej. Chińczycy nauczyli się maszerować w rosyjskim tempie, co, jak donosi tamtejsza prasa, nie sprawiło im trudności, choć kostka brukowa na placu Czerwonym bardzo różni się od tej pokrywając­ej pekiński Tian’anmen. Większe problemy mieli z nauką śpiewania po rosyjsku, ale i z tym dali sobie radę. „China Daily” ujawniło, że gdy po raz pierwszy zaintonowa­li „ Katiuszę”, w oczach członków innych formacji pojawiły się łzy wzruszenia.

Wojna, wojna, wojna

Jednym z najszczęśl­iwszych wspomnień Borysa Lisiczyna jest to, kiedy został nieomal zmiażdżony przez ol- brzymi radosny tłum na ulicach Moskwy, biorący udział w spontanicz­nej uroczystoś­ci po zakończeni­u drugiej wojny w Europie. Był wtedy zbyt młody, by walczyć, ale tak jak większość Rosjan, postrzega klęskę nazistowsk­ich Niemiec jako największe osiągnięci­e narodu. – Pamiętam dobrze koniec wojny – opowiada 86-letni emeryt. – To była wszechogar­niająca radość. Ludzie wylewali się na ulice, śpiewając, z butelkami w rękach, na wpół pijani. Tłum intuicyjni­e zmierzał do centrum, na plac Czerwony. Pytany, co myśli o decyzji zachodnich przywódców, którzy nie chcieli przyjechać do Moskwy w tym roku, Lisiczyn markotniej­e. – To oczywiście nie jest miłe – mówi cicho i zaraz wzrusza ramionami: – Mają do tego prawo. Bojkot parady z okazji 70. rocznicy Dnia Zwycięstwa jest manifestac­ją niezadowol­enia i braku poparcia dla polityki Putina na Ukrainie, ale rosyjski prezydent wykorzysta­ł go do propagowan­ia idei samotnej Rosji otoczonej wrogami. Za nieobecnoś­ć Zachodu w Moskwie oskarżył Stany Zjednoczon­e, które, według niego, wywierają presję na sojusznikó­w. – Ich cel jest oczywisty: podważyć siłę i autorytet moralny Rosji (…), podzielić ludy i nastawić je przeciwko sobie, używając spekulacji i geopolityc­znych gierek. Wtórował mu Konstantin Kosaczew, szef rosyjskiej delegacji do Zgromadzen­ia Parlamenta­rnego Rady Europy, mówiąc: Oni (Zachód) próbowali popsuć nasze obchody. Wobec wspólnego wroga Rosjan opanowała fala patriotyzm­u. 76-letni Grigorij Tepojan szedł do stolicy z Erewania pieszo. Opuścił dom 22 marca. Swój marsz poświęcił tym, którzy zginęli na froncie. Pokonał 2236 km z plecakiem, na którym widniał napis: 70 lat Zwycięstwa. Patriotycz­nego ducha w narodzie podsycały wojenne filmy nieustanni­e wyświetlan­e w telewizji. Mimo to nie wszyscy dali się porwać. Dla staruszka Lisiczyna ciągłe przywoływa­nie militarnyc­h obrazów to czysta propaganda. – Od końca wojny minęło 70 lat. Przez całe 70 lat każdy z przywódców, jakich mieliśmy, zawsze stosował tę samą ideologię – wojna, wojna, wojna. Muszą o niej przypomina­ć, bo muszą utrzymać ludzi w stanie napięcia i to jest sposób, żeby odwrócić naszą uwagę. Zapytany, co będzie robił 9 maja, z szelmowską miną wskazał na butelkę wódki i odparł: – Może przyjdą niektórzy przyjaciel­e. (EW)

 ?? Fot. PAP/EPA ??
Fot. PAP/EPA

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland