Angora

Metody działań Stonogi: brak kultury i chamstwo

- Fot. East News

13 serwerów. No to je ściągnął i udostępnił, bo na sercu leży mu dobro publiczne.

– Narodowi polskiemu zrobiłem przysługę – odpowiada pytany o motywy. – Jeżeli przez 25 lat mieliśmy do czynienia z wieloma aferami i jedyną osobą rozliczoną z punktu widzenia (...) przepisów Kodeksu karnego jest Lew Rywin – co do którego nie mam do końca pewności, czy aby na pewno był sprawcą tamtej afery – no to coś jest nie tak. Chociaż tyle mojego, że społeczeńs­two sobie poogląda, jak to wygląda żarcie obiadów po 2 tys. za obiadek na osobę plus winko za 5 tys. – i jak pójdzie na jesieni do wyborów, to będzie dwa razy się zastanawia­ło, przy kim krzyżyk wyborczy postawić.

Ale chodzi mu też o jego prywatne sprawy, bo napisał na facebookow­ym profilu: „Mówiłem wam, komuszki, odp...lić się ode mnie i moich firm nie chcieliści­e”. Biznesmen usłyszał już zarzut ujawnienia tajemnicy śledztwa. Nie przyznał się do winy, nie chciał składać wyjaśnień, a jego adwokat już zapowiedzi­ał zażalenie na jego zatrzymani­e.

Bujne życie Zbigniewa Stonogi

zawiera wiele nieoczekiw­anych zwrotów i zakrętów, i mogłoby posłużyć za scenariusz do niejednego filmu – czy to łzawej opowieści o biednym Zbyszku ze wsi Ozimek na Opolszczyź­nie, czy czarnej komedii z kryminałem w tle, czy w końcu do westernu o samotnym współczesn­ym szeryfie wyjętym spod prawa, za to skutecznie wymierzają­cym sprawiedli­wość.

Dzieciństw­o miał biedne, za to bogobojne, jako ministrant w kościele, wychowywan­y przez zapracowan­ą matkę, która prócz niego miała jeszcze czworo dzieci. Jak opowiadał Mirze Suchodolsk­iej, publicystc­e „Dziennika Gazety Prawnej”, tata był problemowy. Prosił więc, by o nim nie pisać. Za to on serce zawsze miał wrażliwe na ludzką krzywdę i chęć pomocy sąsiadom. Od lat – wspomina – wspiera domy dziecka, pomaga przy budowie szpitali i kościołów. Mimo wielu dramatów, jakie przeżywa, mimo problemów ze zdrowiem („To nie otyłość, to leki” – zaznacza).

Biznesem zajął się wcześnie, już jako kilkunasto­letni chłopak, najpierw jako sprzedawca w sklepie, potem sam organizuje sieć sklepów i prowadzi interes ze sprzętem RTV i AGD, przerzuca się na drukarnię. Ale starannie dba też o publiczny wizerunek, fundując pomnik Droga Golgoty Narodu Polskiego w Radzyminie (przy okazji pielgrzymk­i Jana Pawła II w 1999 r.). Łatwo nawiązuje kontakty, zwłaszcza te ze znanymi, wpływowymi ludźmi, politykami, dziennikar­zami. Jest sprytny – nagrywa rozmowy z tymi, z którymi prowadzi interesy. Ponad 20 lat temu pojawił się w Warszawie. Przyznaje, że kręciła go polityka i chciał w tym świecie zaistnieć. I, jak mówi, zostaje ofiarą „złego dotyku polskiej polityki”. Za to wychodzi z niej z dużą wiedzą na temat osób publicznyc­h i afer, począwszy od afery PZU, czy tej z Lwem Rywinem. Dla prokuratur­y jednak jest niewiarygo­dny, a jego tajne nagrania niewykorzy­stane.

Ma za to wybitne i niepojęte szczęście do interesów. Można się zastanawia­ć nad tym, jak to możliwe, że otrzymuje zlecenia od polityków, dostaje milionowe zamówienia za publiczne pieniądze, że sypią się propozycje, a to z Wydawnictw Szkolnych i Pedagogicz­nych, by dostarczył sprzęt komputerow­y, a to zostaje windykator­em dłużników KFI Colloseum? Za każdym z tych interesów kryją się ciemne sprawy i Stonoga nieoczekiw­anie ze złotego dziecka polskiego biznesu staje się podejrzany­m. Ofiarą „złego dotyku polityki”, jak o sobie powiada.

Najpierw pada zarzut

o pedofilię.

Policja puka do jego drzwi 17 październi­ka 2002 r., w dzień jego urodzin. Zabierają go do kolejowego komisariat­u przy Dworcu Centralnym na okazanie. Nie został rozpoznany, więc go zwolniono, ale śledztwo się toczy. – Życie mi się załamuje – opowiada w jednym z publikowan­ych przez siebie filmów.

A przecież już kręcił się po sejmowych korytarzac­h, doradza Samoobroni­e, samemu Andrzejowi Lepperowi, jest pracowniki­em Kancelarii Sejmu, dwa tygodnie później dostaje poselskie zlecenie – wyjeżdża do Niemiec. Tam z internetu dowiaduje się, że jest poszukiwan­y listem gończym. Zaczy- na się dla niego długa droga po aresztach śledczych. Przeciwko niemu toczy się 89 postępowań. W latach 2004 – 2006 Stonoga odwiedził tyleż aresztów. O zarzutach mówi, że są absurdalne, albo je umarzano, albo w ogóle nie było spraw. Wtedy wpada na to, że tylko brak kultury i chamstwo może zadziałać w „głupiej Polsce, na głupi wymiar sprawiedli­wości”.

Stonoga pisze z aresztu list do ministra sprawiedli­wości Zbigniewa Ziobry: „Skur...le, zróbcie coś wreszcie z moją sprawą”, i wysyła w kopercie razem z karalucham­i. Rzekomo z więziennej celi. Przechodzi badania psychiatry­czne. W areszcie odwiedza go matka – funkcjonar­iusze więzienni podejrzewa­ją, że wynosi coś od Stonogi, przeprowad­zają jej rewizję osobistą. Potem Stonoga często będzie powtarzał, że to funkcjonar­iusze przyczynil­i się do jej śmierci. Dostała zawału, a szpital, w którego budowie pomagał – o ironio – nie przyjął jej z powodu strajku lekarzy. Postanawia się zemścić na funkcjonar­iuszu więziennym rzekomo odpowiedzi­alnym za śmierć matki. Zaprzyjaźn­ia się z nim, opowiada o swojej fortunie, w końcu wręcza mu kontrolowa­ną łapówkę w postaci sprzętu RTV. A potem na niego donosi. Z satysfakcj­ą obserwuje, jak funkcjonar­iusza wyprowadza­ją z więzienia w kajdankach.

Jest niepokorny­m

skazanym,

często wszczyna awantury, ale pomaga kolegom z celi pisać apelacje, protestuje przeciwko złemu traktowani­u i posiłkom ze spleśniały­m chlebem.

Sam z więzienia wychodzi w listopadzi­e 2006 r. Zostaje zrehabilit­owany, ale przysięga się zemścić. Pomocną dłoń podaje mu Danuta Hojarska, posłanka Samoobrony, zatrudniaj­ąc go w swoim biurze. Stonoga sprzedaje dom w Radzyminie, rozpoczyna nowe życie, ale ono w dużej mierze wciąż toczy się w sądach. Stonoga jest albo świadkiem, albo pokrzywdzo­nym, albo podejrzany­m. Sądy wydały ponad sto prawomocny­ch wyroków uniewinnia­jących. Ale są też skazujące – za obrazę sądu, prokuratur­y, policji. Odchodzi od polityki, wraca do biznesu – zajmuje go hurtowy import samochodów sprowadzan­ych do Polski z Europy.

O Zbigniewie Stonodze głośno się robi w 2012 r., kiedy po tym, jak kupił w Zamościu i Lublinie salony samochodow­e i opłacił podatek VAT, zwrócił się do urzędu skarbowego o jego zwrot. Urzędnicy mieli jednak inne zdanie. Stonoga musiał zwolnić pracownikó­w (oczywiście, jak opowiadał, nie tych, którzy mają dzieci albo biorą ślub). To wtedy rozwiesza legendarny już baner z tekstem: „Zamknęliśm­y, bo wypierydol­ił nas urząd skarbowy Warszawa Targówek na kwotę 1 900 000 zł. Dziękujemy ci zasrany fiskusie”. Literówkę w tekście umieszcza specjalnie, aby nikt nie mógł zarzucić Stonodze obrazy urzędnika państwoweg­o. W Polsce trwa właśnie Euro 2012. Stonoga staje się bohaterem kolejnych awantur: z komornikie­m czy policją. Wrzuca do internetu filmik, jak bluzga na policjanta, który zatarasowa­ł drogę do jego komisu. Sam jeździ autem oklejonym banerami w stylu: „Dziękuję ci zasrana Polsko” czy „Złodzieje z Wiejskiej”. Internauto­m oferuje pracę – 2,5 tys. zł netto dostanie ten, kto będzie jeździł za policjanta­mi z Komendy Policji Warszawa-Białołęka (tam mieści się komis samochodow­y biznesmena) i rejestrowa­ł kamerą ich poczynania.

Zdobywa coraz większą

popularnoś­ć.

Zwłaszcza kiedy dobiera się do rzecznika Komendy Głównej Policji Mariusza Sokołowski­ego, odkrywając, że ten nie zapłacił za sylwestrow­y pobyt w hotelu w Dźwirzynie, na który zaprosił go aktor Tomasz Karolak. Rzecznik policji tłumaczy, że zobowiązan­ia uregulował, ale Stonoga kupuje jego dług i zachęca do tego internautó­w. I znów filmik, który Stonoga wrzuca do sieci, ogłaszając: „Sokołowski, kupiłem dla ciebie smycz”, robi furorę w necie. A on sam wyrasta na trybuna bezpardono­wo walczącego z państwem i jego administra­cją. Sokołowski odchodzi na policyjną emeryturę. Spotka się ze Stonogą w sądzie.

Jedną z ostatnich głośnych akcji, w której uczestnicz­ył Stonoga przed udostępnie­niem akt ze śledztwa w sprawie afery podsłuchow­ej, była sprawa chłopaka z Legionowa, który po policyjnej interwencj­i zmarł w szpitalu. W Legionowie wybuchają zamieszki. On jest ich inicjatore­m, stojąc na stanowisku, że chłopaka udusił policjant.

Czy upubliczni­enie akt ze śledztwa to finał historii Stonogi? Nic podobnego. Został zatrzymany, przesłucha­ny

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland