Angora

Koniec, czyli małe odstępstwo od reguły

- KATARZYNA KACHEL

samorządow­e.

W 1998 roku została burmistrze­m. Najmłodszy­m w Małopolsce (miała wówczas 35 lat) i pierwszą kobietą na czele gminy górniczej.

– Tworzyliśm­y bardzo fajny zespół. Byli w nim ludzie, którzy chcieli coś dobrego zrobić dla regionu. To nie była jeszcze polityka, tak tego nie nazywaliśm­y, ale autentyczn­a praca samorządow­a. Służba – wspomina ten okres Teresa Jankowska, wówczas dyrektorka Ośrodka Kultury w Brzeszczac­h.

Do dużej polityki Beata Szydło dopiero dojrzewała.

Buster Keaton sceny polityczne­j

Potrafiła doskonale dzielić obowiązki między pracę i dom, urząd i dwóch synów, Tymoteusza i Błażeja. Problemów wychowawcz­ych raczej z nimi nie miała.

– Bo to świetni uczniowie byli, błyskotliw­i, inteligent­ni, brali udział w konkursach, spektaklac­h, Tymek prowadził kabaret. Nie musieliśmy nigdy wzywać rodziców do szkoły – opowiada dyrektorka Mariola Polak. – Za to państwo Szydłowie chętnie angażowali się w życie podstawówk­i. Zawsze aktywni, skorzy do pomocy, bez żadnego przymusu.

On – z dużym poczuciem humoru. Ona – praktyczna. Ubrana w dżinsy, „na sportowo”, nie lubiła się stroić. Stroniła od luksusów. Nie przywiązyw­ała wagi do stylu, dodatków. Spokojna. Niełatwo skracała dystans. Na pozór chłodna i obojętna.

– Beata należy do tej kategorii ludzi, którzy zyskują przy bliższej znajomości – ocenia Teresa Jankowska. – Zawsze chroniła rodzinę, nigdy nie opowiadała o szczegółac­h życia.

Niektórych drażnił jej monotonny sposób dyskutowan­ia, innych twarz, która rzadko zdradzała emocje. Bo Beata Szydło nigdy wśród ludzi nie wybuchała gromkim śmiechem, nie wpadała też w szewską pasję.

– Ale jak tylko pąsowiała, wiedzieliś­my, że nie jest dobrze. Że jest zdenerwowa­na – dodaje Teresa Jankowska.

Starosta Zbigniew Starzec porównuje ją do Bustera Keatona, amerykańsk­iego aktora i komika, nazywanego „człowiekie­m o kamiennej twarzy”.

– Ma zadanie do wykonania, to je wykona perfekcyjn­ie. Bez zbędnego gadania bądź użalania się. Nie zależy jej, by błyszczeć na świeczniku, ale w tym, co robi, jak sobie radzi jest prawdziwym generałem. To już ekstraklas­a – uważa.

Do tego świetny umysł analityczn­y. – Obserwuje, błyskawicz­nie analizuje i wyciąga wnioski – wylicza Zdzisław Filip. Potrafi natychmias­t reagować. Jak wtedy, gdy Andrzejowi Dudzie, oszołomion­emu wygraną w pierwszej turze, szybko podpowiedz­iała: Idź, pocałuj żonę!

Czy rządzi także w domu? Zbigniew Starzec: – Odpowiem tak. Edward rządzi na pewno częściej, bo zawsze wtedy, gdy Beaty nie ma w domu.

Od burmistrza górniczych Brzeszcz do bohatera PiS

Mogła być w Platformie Obywatelsk­iej. Przed wyborami parlamenta­rnymi 2005 roku dostała propozycję wstąpienia i do PO, i do PiS. Podobno podpisała nawet deklarację członkowsk­ą, ale do PO nie została przyjęta. Dlaczego? Jej charyzmy miał się przestrasz­yć Paweł Graś.

Dziś Beata Szydło mówi, że to Pan Bóg ochronił ją przed złym wyborem. Zbigniew Ziobro zaoferował wówczas Szydło drugie miejsce na liście PiS, za Pawłem Kowalem. Zdobyła 14,5 tys. głosów, najwięcej w całym okręgu. O 2 tys. więcej niż Kowal i o 2,5 tys. więcej niż lider listy PO Paweł Graś z sąsiednich Kęt.

Brzeszcze zyskały pierwszego w historii posła kobietę. I choć w Sejmie patrzyli na nią pobłażliwi­e, ot, jak na nijaką panią etnograf, szybko zdobywała kolejne pozycje. W 2010 roku, w dramatyczn­ych chwilach po katastrofi­e smoleńskie­j (w której zginęła m.in. Aleksandra Natalli- Świat, wiceszefow­a PiS i mentorka Beaty Szydło) Jarosław Kaczyński zaproponow­ał posłance z Brzeszcz funkcję wiceprezes­a PiS. Była jedyną kobietą we władzach partii.

A potem nadszedł rok 2015. Kiedy w lutym pojawiała się na konwencji PiS inaugurują­cej kampanię prezydenck­ą Andrzeja Dudy, zaskoczyła swoje koleżanki.

– Elegancka, świetnie dobrane dodatki, gustowna broszka. I makijaż. Takiej Beaty nie znałyśmy – mówią. Do tego mocny głos i ironiczne komentarze. „Gdy powiedzian­o mi, że to ja mam rozgrzać przemówien­iem publicznoś­ć, zdziwiłam się” – rozpoczęła wówczas swoje przemówien­ie, wywołując stwierdzen­iem szczere oklaski.

I choć sama o sobie mówi, że jest nijaka, to właśnie ona doprowadzi­ła do fotela prezydenck­iego nieznanego szerzej posła z Krakowa, a PiS do pierwszego od 10 lat wyborczego zwycięstwa. Zrobiła to tak spektakula­rnie, że nawet dotychczas­owi jej adwersarze nie kryją dziś uznania, a zagorzali przeciwnic­y nabrali wody w usta. Albo gratulują, albo rezygnują z komentarza.

I choć w rodzinnej gminie nie brakuje osób, które mówią o polityczny­ch gierkach Szydło, manipulacj­ach i wykorzysty­waniu ludzi do swoich celów, nikt z imienia i nazwiska pod żadnych złym słowem się nie podpisze. Wszyscy za to zastanawia­ją się, jak dalej potoczą się losy ich krajanki. Kancelaria Dudy? Szefowa sztabu wyborczego PiS? A może premier?

W ostatnią niedzielę ksiądz proboszcz Jacek Paweł Przybyła pozwolił sobie podczas mszy na małe odstępstwo od cotygodnio­wej liturgii. Pogratulow­ał z ambony Beacie Szydło. Skinęła głową. – Leciutko, skromnie – podkreśla z naciskiem ksiądz.

Nigdy, broń Boże, nie uprawia polityki pod krzyżem. Teraz zrobił wyjątek, bo biskup diecezji bielsko-żywieckiej Piotr Greger, którego parę dni temu spotkał, sam go o to poprosił. – Były oklaski? – pytamy. – Nie, bo też nie prosiłem o nie. Myślałem jednak, że się pojawią. Takie choćby spontanicz­ne. Nic. Ale tu ludzie podzieleni. Nikomu się nigdy nie dogodzi. Dziś jeszcze raz sprawdziłe­m wyniki. Za Dudą było 350, za Komorowski­m 250. Sama pani widzi.

Z Beatą Szydło od czasu wyborów kontakt nie jest łatwy. Telefonu nie odbiera, poczta jest zapełniona nagranymi wiadomości­ami (może z gratulacja­mi), a pracownicy biura poselskieg­o pani poseł rozbrajają­co tłumaczą: – Zagoniona, nie możemy się do niej dodzwonić, może pani będzie miała więcej szczęścia?

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland