Angora

Kaczor kręci śmigłem

- Nr 24 (12 – 18 VI). Cena 4,90 zł Rys. Mirosław Stankiewic­z

Wybór caracala jako śmigłowca wielozadan­iowego dla polskiej armii może Platformę drogo kosztować. Ale PiS ubiłoby interes, nawet gdyby wybrano maszyny konkurentó­w.

MON przetarg rozpisało w 2012 r. Najpierw chciało kupić 26 sztuk. Rok później 70. Potem okazało się, że pragnie jedynie 50 śmigłowców. Skąd zawirowani­a? Ministerst­wo od obrony nie potrafiło oszacować kosztów. Za 70 wiropłatów planowało zapłacić 10 mld zł, ale wszystkie oferty, które wpłynęły po rozpisaniu przetargu, czyli od PZL Świdnik, PZL Mielec i Airbusa, zawierały znacznie wyższe kwoty. Resort mógł postępowan­ie unieważnić. Zamiast tego zmienił zasady gry i zdecydował się na 50 helikopter­ów za 13 mld zł. Tłumacząc, że miał do tego prawo, bo w warunkach postępowan­ia zapisał, iż w przypadku gdy kwota najkorzyst­niejszej oferty będzie przekracza­ć środki zaplanowan­e przez zamawiając­ego, ma uprawnieni­e do zredukowan­ia liczby pozyskiwan­ego sprzętu. Gdyby przetarg odbywał się na podstawie prawa zamówień publicznyc­h, a nie wytycznych resortowyc­h, sprawa natychmias­t trafiłaby do arbitrażu i MON przerżnęło­by z kretesem. Aplikację PZL Świdnik odrzucono m.in. z tego powodu, że zakłady zadeklarow­ały dostawę śmigłowców po czterech latach od podpisania umowy, a wymóg był taki, żeby dostarczon­o je po dwóch. Tyle że firma sporządził­a ją z myślą o 70, a nie 50 śmigłowcac­h. Nawet jeśli postawieni­e na caracala było trafne, smród pozostał. A gdy pojawia się fetor, do dzieła przystępuj­ą żołnierze Prawa i Sprawiedli­wości.

Atak

Pierwszy do boju ruszył Jarosław Ka czyński, oświadczaj­ąc podczas wizyty na Podkarpaci­u, że „przetarg został ustawiony, bo rząd chce zniszczyć rzeszowską dolinę lotniczą”. Andrzej Duda podchwycił myśl wodza i w trakcie kampanii głosił, że „wytypowani­e caracala to część polityczne­go układu i w ogóle nie uwzględnia on polskiego interesu narodowego”. Oddziały szturmowe okopane w „Gazecie Polskiej” i innych redakcjach dbających o polski interes intensywni­e wsparły ofensywę, bombardują­c publikę komunikata­mi typu: „W zakładach PZL Mielec (...) do września pracę straci prawie 500 osób. Redukcję zatrudnien­ia o 800 osób zapowiada też PZL Świdnik. Powodem zwolnień jest decyzja Ministerst­wa Obrony Narodowej”.

Kaczyński najwyraźni­ej na śmigłowcac­h chce dolecieć do jesiennych wyborów, bo po zwycięstwi­e Dudy ataki nie ustały. Wręcz przeciwnie.

Sidła

Na linii frontu pojawił się trzymany dotychczas na głębokich tyłach Antoni Macierewic­z, perorując o koniecznoś­ci zapobieżen­ia „nieprawidł­owościom i stratom dla państwa polskiego, jakie wynikają z przetargu”.

Zarzuty padają również ze strony zakładów lotniczych w Mielcu i Świdniku, których oferty w postępowan­iu odrzucono. MON podkreśla, że wybrano śmigłowiec najlepszy z punktu widzenia potrzeb sił zbrojnych, ale nie potrafi tego dowieść. Bo wpadło we własne sidła.

Jeszcze do niedawna wymagania techniczno-taktyczne stawiane dostawcom sprzętu wojskowego nie były objęte klauzulą tajności. Zmieniło się to, gdy minister Tomasz Siemoniak wywrócił przetarg na samoloty szkolno-bojowe, uznając, że wyciek informacji był powodem nadmierneg­o wydłużenia postępowan­ia. Od tego czasu niejawne jest wszystko, co istotne. Do odtajnieni­a wymogów techniczno-taktycznyc­h wzywają przegrani w przetargu na śmigłowiec wielozadan­iowy, nawołują do tego PiS i jego oddziały szturmowe, dobrze wiedząc, że ministerst­wo nicze- go nie ujawni, bo nawet gdyby bardzo chciało, nie może. I pływanie w mętnej wodzie trwa w najlepsze.

Torpeda

Rozstrzygn­ięcie przetargu na śmigłowce w trakcie kampanii prezydenck­iej – i de facto parlamenta­rnej – było kolosalnym błędem. Z pewnością przyczynił­o się do klęski Komorowski­ego, zwierzchni­ka sił zbrojnych, a może być torpedą posyłającą na dno platformer­sów. Postępowan­ie trwało już od lat, z wyłonienie­m zwycięzcy można było poczekać kilka miesięcy, nie dajmy się zwariować, wszak zwłoka ta z pewnością nie zaostrzyła­by apetytu Władimira Władimirow­icza na podbój Piastowej ziemi. Sęk w tym, że wybór jakiegokol­wiek oferenta spośród uczestnikó­w postępowan­ia PiS wykorzysta­łoby do wykazania, że rząd realizuje antypolski­e interesy. Wbrew temu, co żołnierze Kaczyńskie­go krzyczą o krzywdzie doznanej przez polskie przedsiębi­orstwa, PZL w Mielcu to firma amerykańsk­a, a blisko 90 proc. akcji zakładów w Świdniku należy do spółki włosko-brytyjskie­j. Wygrana jednego z tych dwóch podmiotów byłaby dla pisuarów takim samym paliwem, jak wiktoria francuskie­go Airbusa produkując­ego caracala. Tyle że zamiast narracji o napychaniu kabzy żabojadom słyszeliby­śmy zawodzenie, iż polski rząd daje zarobić jankesom lub Brytolom i Italiańcom. „Gazeta Polska” informował­aby zaś, że przez MON Airbus

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland