Drogerie zamiast aptek?
Wiktor Legowicz: – Niestety, cały czas spada udział Europy w światowej turystyce. Głównym minusem są ceny. Co trzeba zrobić, panie Adamie?
Adam Grzeszak („Polityka”): – Europa jest dosyć atrakcyjnym miejscem, gdzie są i wysokie góry, i piękne ciepłe morza, i jeziora, lasy, ale – niestety – dość drogim. To oczywiście zniechęca, ale trzeba też pamiętać, że mamy starzejące się społeczeństwa europejskie, które są zamożne i chcą się leczyć i nie są już zainteresowane dalekimi podróżami turystycznymi. I bardzo często ten sektor turystyki medycznej, gdzie się podróżuje, żeby odpocząć i przy okazji skorzystać z rozmaitych usług leczniczych, jest w innym kraju tańszy niż we własnym. To teraz nakręca się coraz bardziej, co może oznaczać, że Polska może z tego skorzystać.
Legowicz: – Trzeba przyznać, że nasze uzdrowiska unowocześniają się.
Grzeszak: – Pomogła prywatyzacja, ale też bardzo duże inwestycje. Dlatego tacy turyści również do nas przyjeżdżają z zagranicy. Turystyka medyczna ma tę zaletę, że nie ma problemów z pogodą, która jest zawsze dla takich klasycznych turystów wielkim problemem.
Jubiler ma się dobrze
Wiktor Legowicz: – Sieci sklepów jubilerskich chwalą się najwyższą rentownością: netto 8 procent. Tak przynajmniej wynika z analizy 10 tysięcy firm z 30 segmentów handlu detalicznego.
Bartosz Marczuk („Wprost”): – To bardzo dobrze, bo oznacza, że Polacy się nieco bogacą...
Legowicz: –… i kupują więcej biżuterii.
Marczuk: – Druga strona medalu jest taka, że zawsze dobra luksusowe są w cenie. I to bez względu na to, jaka jest koniunktura gospodarcza. I paradoksalnie zaszkodziłoby dobrom luksusowym, gdyby ceny były niższe. Gdyby bowiem takie rzeczy były tanie, to ludzie by się od tych dóbr odwracali, bo nie byłyby zbyt... atrakcyjne.
Legowicz: – Jubilerów gonią sklepy z komputerami i sprzętem AGD. Na minusie są zaś kwiaciarnie i ogrodnictwo.
Marczuk: – Może dlatego, że kupuje pan żonie za mało kwiatów?
Sędziwy lekarz
Legowicz: – Jak podał „Dziennik Gazeta Prawna”, co drugi lekarz, jest po 50. Czy to oznacza, że za kilka lat nie będzie miał kto nas leczyć?
Paweł Rochowicz („Rzeczpospolita”): – Przyczyn tego jest kilka, między innymi emigracja. Lekarz to jest taki zawód, który znajdzie zajęcie wszędzie, bo ludzie wszędzie chorują. Czy to jest Etiopia, Niemcy, czy międzynarodowa stacja kosmiczna, wszędzie znajdzie robotę. Inna sprawa, że pewnie w Polsce kształcimy za mało lekarzy. I to jest też zadanie dla rządu. Odpowiednie programy powinny zachęcić właśnie do kształcenia w tym kierunku.
Legowicz: – Za to Polska aptekami stoi i ich liczba stale rośnie – mamy ich już grubo ponad 15 tysięcy i bez przerwy otwierane są nowe. Na przykład koło mojej miejscowości stanęła wręcz w szczerym polu i... ma klientów.
Andrzej Kublik („Gazeta Wyborcza”): – A ja mam wrażenie, że aptek z lekarstwami jest coraz mniej, a przybywa drogerii oferujących kosmetyki, jakieś suplementy diety, parafarmaceutyki...
Legowicz: – Jest też coraz mniej aptek, gdzie można zrobić lek na zamówienie.
Kublik: – Po prostu ubywa takich tradycyjnych pigularzy, bo często sprzedawcami w tych aptekach nie są ludzie, którzy mają specjalistyczne wykształcenie farmaceutyczne. Można tak kupić środki na odchudzanie czy zmniejszające gorączkę, ale konkretnych lekarstw już nie. I to jest poważny problem.
J.B. Opracowano na podstawie codziennych audycji Wiktora Legowicza w radiowej Trójce od 8 do 12 czerwca 2015.