Kiedy widzę, że jest miło…
Namiętnie spotyka się z dziewczynkami poniżej 17. roku życia. Wiele wskazuje na to, że część z nich gwałci. Grasuje bezkarnie w Trójmieście i okolicach od wielu lat.
Trudno zrozumieć, dlaczego pani Joanna – na co dzień woźna w przedszkolu – po śmierci córki zdobyła więcej informacji na temat tajemniczego Krystiana niż polska policja i prokuratura razem wzięte. Przerażających informacji.
Cały czas te cholerne pociągi! – co kilkanaście minut w mieszkaniu pani Joanny jęk syreny lokomotywy stawia wszystkich na nogi. Wtedy trzeba na moment zamilknąć, zanim pędzący z łoskotem skład minie kamienicę przyklejoną niemal do torów, a potem przejazd dla aut i oddaloną o dwieście metrów stację Gdańsk Orunia. Kiedyś domownicy przyzwyczaili się do tych syren i łoskotu, teraz nie mogą.
Anaid
Zaczęło się w sobotę 7 marca, chociaż pani Joanna zwróciła na to uwagę już po wszystkim. Anaid – jej młodsza córka – wróciła do domu późnym popołudniem. Była niezwykle mało rozmowna, a jej wzrok uciekał, by nie spotkać się ze wzrokiem mamy. W czynszowym mieszkaniu wielkości łupiny orzecha trudno to robić przez dłuższy czas, ale zaraz potem dziewczynka położyła się na łóżku w swoim pokoju. Po chwili zasnęła. Nigdy tak nie robiła.
14-letnia Anaid Tutghushyan, pół Ormianka, pół Polka, imię dostała po babci, a nazwisko po tacie. Choć od lat mieszkała z mamą, jej partnerem i starszą siostrą, była oczkiem w głowie ojca – często ją odwiedzał i wręcz rozpieszczał. Południowe rysy, nieprawdopodobnie długie lśniące ciemne włosy i duże brązowe oczy – pięknie mu córka wyrosła. Tablet i smartfon, z którymi dziewczynka się nie rozstawała, dały kosmiczne ilości zdjęć – na niektórych Anaid wygląda jak mała dziewczynka, na innych (zwłaszcza tych z makijażem) – jest dorosłą kobietą. Ale kamery nie da się oszukać: jedyny zachowany filmik, na którym Anaid wygłupia się z gitarą, nie pozostawia wątpliwości – to jeszcze dziecko.
Wracając do soboty: kiedy Kamila – siostra Anaid – wczesnym wieczorem wróciła do domu, zdziwiła się, że 14-latka już śpi. Wahała się, czy jej nie obudzić, zawsze wieczorami rozmawiały. Nie obudziła, dziś żałuje.
8 marca wcześnie rano Anaid obudziła mamę – chciała wyjść na dwór. Wstawał pierwszy słoneczny dzień tegorocznego przedwiośnia, pani Joanna kazała tylko córce wcześniej sprzątnąć pokój. „Już?”. Mama weszła do pokoju, wskazała drobne poprawki i wtedy zauważyła łzy w kącikach oczu córki. Łzy nagle wypadły, a Anaid – nim wybiegła z domu – powiedziała jedno zdanie: „Bo Domel chciał, żebym sobie szła do Krystiana!”. Mama szybko wysłała jej ciepłego SMS-a: „Niczym się nie martw córeczko, kiedy wrócisz, przytulimy się i porozmawiamy, jak zawsze”. – Jeszcze w piątek pokłóciła się ze swoim chłopakiem Dominikiem, czyli Domelem – tłumaczy pani Joanna. – Nic wielkiego, jak to nastolatki. Ona wiedziała, że się pogodzą. W piątek wieczorem żartowałyśmy razem przed telewizorem, śmiała się, wszystko było normalnie. Ale wtedy skojarzyłam poranne łzy i to zdanie z tą sytuacją – Krystian to było imię jej poprzedniego chłopaka. Przekomarzania nastolatków, drobiazg, zaraz jej przejdzie.
Pani Joanna nie wie, czy Anaid zdążyła przeczytać wiadomość.
Nie zauważyła nawet, że pociągi przestały huczeć, a po jakiejś godzinie zadzwonił telefon. Nieznajoma kobieta pytała, czy charakterystyczny tablet i smartfon należą do jej córki, mama się zdziwiła: Anaid nie rozstawała się z gadżetami, jak mogła je zgubić? Kamila poszła szukać siostry, kiedy wróciła, zobaczyła mamę tarzającą się po podłodze w histerii. Obok stała policjantka, to ona wcześniej dzwoniła…
Z ustaleń policji wynika, że ok. godz. 9.10 Anaid Tutghushyan usiadła na skraju peronu stacji Gdańsk Orunia. Pasażerowie zapamiętali, że dziewczynka płakała. Po dwudziestu minutach nagle wstała, zdjęła kurtkę i wskoczyła pod pędzący pociąg Gdańsk – Wiedeń.
Prywatne śledztwo
Pani Joanna po kilku dniach doszła do siebie na tyle, by opuścić szpital psychiatryczny. Od Dominika pierwszy raz usłyszała o Krystianie, innym Krystianie niż dawny chłopak Anaid. Ten Krystian miał 38 lat i poznał Anaid w internecie. Dominik: – Na początku roku Ana powiedziała mi, że gość zaoferował jej na Facebooku pracę, że niby może dorobić w jakimś barze z kebabem lub sprzątając u niego w mieszkaniu i spotkała się z nim. Zadzwoniłem do niego, zaczął się wymądrzać, że jeśli ona chce, to ja nie mogę jej ni- czego zabraniać. Zrobiłem dokładnie na odwrót, wtedy Ana obiecała, że już nie będzie z tym Krystianem na „fejsie” gadać. Ale było inaczej, po jakimś czasie – przypatrzyłem na jej tablecie – pytał: „kiedy zakupki?”.
W piątek, dwa dni przed śmiercią Anaid, powodem jej sprzeczki z Dominikiem był właśnie Krystian – chłopak dowiedział się, że Ana ma iść w sobotę do niego do pracy: – Mówiłem: „Zrobi ci krzywdę, nie będzie nawet pytał, czy ty chcesz!”, a ona tylko: „Co ty ze mnie dziwkę jakąś robisz?”. No i poszła. Mamie powiedziała, że wychodzi na spotkanie z koleżanką, a naprawdę sobotę spędziła z nim.
Pani Joanna: – Zrozumiałam ostatnie zdanie Anaid: bezsilny Dominik musiał w nerwach powiedzieć na koniec, żeby szła do tego gościa, skoro nie chce posłuchać dobrej rady. Zrozumiałam, że to w sobotę, podczas spotkania z tym człowiekiem, musiało się zdarzyć coś, co pchnęło moją córkę do tego czynu.
Okazało się, że Kamila – starsza siostra Anaid – także wiedziała o Krystianie i ostrzegała siostrę: – Do mnie też kiedyś wypisywał na „fejsie”, widziałam, jaki to człowiek. – Jaki? – Dziwny kobieciarz.
Mama Anaid rozpoczęła prywatne śledztwo od facebookowego apelu. Poprosiła o kontakt wszystkich, którzy mieli kontakt z Krystianem. Efekt był porażający: zgłosiło się około dwudziestu dziewczyn, wszystkie twierdziły, że padły ofiarą tego samego Krystiana, wszystkie miały wtedy od 14 do 17 lat.
Profil mężczyzny na Facebooku to głównie jego zdjęcia i reklamy imprez w trójmiejskich klubach: tych z wyższej półki, ale i „mokrych podkoszulków” czy „miss plaży”. Na głównej fotce łysy facet w średnim wieku zasiada za drewnianym panelem sterowniczym płynącego jachtu. Odwrócony do widza Krystian W. daje pełny uśmiech i unosi w górę kciuk: sygnał, że powodzi mu się w życiu.
– Prawie wszystkie dziewczynki łowił tak samo: te same teksty na Facebooku, te same propozycje, doładowywanie kart telefonicznych bez zgody dziewczynek, jakieś ciuszki – pani Joanna otwiera przesłane jej facebookowe konwersacje:
– A w jakiś weekend może dałabyś się zaprosić na imprezkę? – Jestem zajęta. – Masz męża? – Ha, ha, mam 17 lat. – To kolegi mieć nie możesz? – Mogę.
– To w czym problem? A… za brzydki jestem.
Dziewczyna milknie, ale nie Krystian, który zasypuje ją gradem pytań: – Co zamilkłaś? Buziak.
– Odpiszesz mi na wcześniejsze pytania? – W czym problem? Charakterystyczne: nawet jeśli dziewczynki przestają pisać, on męczy je, aż zaczną znów. Przykłady z kolejnych rozmów: „Kiedy możemy się poznać?”, „Co, za stary dla ciebie jestem?”, „Może przejażdżka?” [tu Krystian wkleja zdjęcia luksusowych aut], „Te są wygodniejsze…” [kolejne zdjęcia aut], „Lubisz pływać?” [tym razem zdjęcia luksusowego jachtu]. Dziewczyna dalej milczy, ale mężczyzna nie daje za wygraną: „I znowu cisza… Pomyśl o imprezie w weekend. Dobranoc”.
Ofiary
Kilka lat temu Agnieszka miała 16 lat, Krystian proponował jej oraz koleżance pracę przy rozdawaniu ulotek po Nowym Roku. One chciały dorobić parę złotych na sylwestra, więc pytały, czy nie można wcześniej: – Powiedział, że pożyczy nam po 50 zł na głowę, a my później odpracujemy. Wzięłyśmy. Parę dni później powiedział, że praca jest, ale taka, że musimy półnagie bujać się na huśtawkach w nocnym klubie. Powiedziałam, że nie będziemy tego robić i straciłyśmy z nim kontakt.
Ofiara łyknęła jednak przynętę, a Krystian czekał tylko na stosowny moment:
32