Bliskie spotkania na wieczornym niebie
Gdy spoglądamy nocą na niebo, często widzimy tam Księżyc, który swoim blaskiem i zmiennością kształtów przykuwa naszą uwagę. Podczas comiesięcznej wędrówki po nieboskłonie zbliża się on niekiedy do jasnych gwiazd i planet, dostarczając przy tym efektownych zjawisk.
W drugiej połowie czerwca dojdzie do bliskich spotkań Księżyca z najjaśniejszymi planetami: Wenus, Jowiszem i Saturnem, które od pewnego czasu królują na wieczornym niebie. Te niezwykłe zjawiska będą nie tylko widowiskowe, ale mogą też stwarzać doskonałe okazje do identyfikacji wspomnianych planet. Najciekawiej zapowiadają się weekendowe wieczory 19 – 21 czerwca, kiedy to nasz naturalny satelita będzie kolejno mijał Wenus, Jowisza oraz gwiazdę Regulus w konstelacji Lwa (rys. 1). Uroku tym zjawiskom doda fakt, że Księżyc będzie wówczas w fazie wąskiego sierpa, który z każdym dniem będzie się stawał coraz grubszy. Warto pamiętać, że Wenus i Jowisz są obecnie najjaśniejszymi planetami na ziemskim niebie, które – zaraz po Księżycu – pierwsze pojawiają się na zachodnim nieboskłonie, gdy zaczyna zapadać zmrok.
Na tym jednak nie koniec wieczornych atrakcji, bo już tydzień później – 28 i 29 czerwca – dojdzie do kolejnych spotkań Księżyca, lecz tym razem z Saturnem i jasną gwiazdą Antares w konstelacji Skorpiona (rys. 2). Te zjawiska mogą być trochę mniej ekscytujące od poprzednich, gdyż nasz satelita będzie się wtedy zbliżał do pełni i swoim silnym blaskiem może nieco przyćmiewać pobliską planetę i okoliczne gwiazdy.
Ostatni dzień czerwca dopełni listę niebiańskich spektakli. Oto bowiem dwie najjaśniejsze planety – Wenus i Jowisz – zbliżą się do sie- bie na odległość zaledwie pół stopnia, tworząc niezwykłą ozdobę wieczornego nieba. Niespełna godzinę po zachodzie Słońca ujrzymy je razem dość nisko nad zachodnim widnokręgiem. Jaśniejsza Wenus będzie widoczna niżej, a Jowisz – tuż nad nią. W podobnym zbliżeniu planety pozostaną jeszcze 1 lipca, po czym zaczną się od siebie szybko oddalać. Niewtajemniczonym warto wyjaśnić, że odległość pół stopnia, jaka będzie wówczas dzielić obie planety, stanowi równowartość średnicy tarczy Księżyca.
Opisane tu zjawiska będą doskonale widoczne gołym okiem, gdy tylko wieczorne niebo nad zachodnim i południowym horyzontem będzie pogodne. Jeśli jednak ktoś ma lornetkę lub – jeszcze lepiej – teleskop, powinien użyć tego sprzętu do obserwacji omawianych obiektów.
Nawet przez lornetkę zobaczymy na Księżycu największe kratery, a przez teleskop dostrzeżemy ich ogromną ilość. Najciekawsze widoki ujrzymy na powierzchni naszego satelity, gdy będzie on w fazie sierpa lub w pobliżu pierwszej kwadry. Specyficzny układ oświetlenia jego powierzchni tworzy wówczas niezwykle plastyczne widoki, które ujawniają najdrobniejsze szczegóły. Wszelkie nierówności tamtejszego terenu rzucają wtedy wyraźne cienie i obraz w teleskopie wygląda jak trójwymiarowy. Widok Księżyca w pobliżu pełni bywa mniej atrakcyjny, chociaż widzimy wtedy większą część jego powierzchni niż w innych fazach.
Planeta Wenus, która z pozoru przypomina bardzo jasną gwiazdę, w teleskopie ukaże nam swoją tarczę w postaci małego sierpa, który z każdym tygodniem będzie się wyraźnie powiększał. Pod koniec czerwca ów sierp będzie już na tyle duży, że wystarczy lornetka o po- większeniu rzędu 20 razy, aby dostrzec jego kształt.
Przez lornetkę lub teleskop zobaczymy też cztery największe księżyce Jowisza (Io, Europa, Ganimedes i Callisto), które jako słabe gwiazdki przebywają w pobliżu jego tarczy. Ponieważ nieustannie okrążają one planetę, więc ich wzajemne konfiguracje często się zmieniają, nawet z godziny na godzinę. Bywają okresy, kiedy nie wszystkie są widoczne, bo np. jeden lub dwa są akurat ukryte za tarczą planety. Warto dodać, że te naturalne satelity Jowisza, a dokładniej – trzy z nich, są wyraźnie większe od ziemskiego Księżyca. Jednak z ogromnej odległości, z jakiej je oglądamy, przypominają skromne gwiazdki. Do ich obserwacji należy wybrać porę, kiedy niebo już wyraźnie się ściemni, czyli co najmniej godzinę po zachodzie Słońca.
Saturn jest niezwykłą planetą, gdyż wokół swojego globu posiada pierścień, który można zobaczyć już przez nieduży amatorski teleskop. Zwykle przy powiększeniach około 30 – 40 razy udaje się go dostrzec w postaci elipsy, w której środku znajduje się okrągła tarcza planety.
Czerwcowe zjawiska z udziałem Księżyca i najjaśniejszych planet będą w tym roku wyjątkowo atrakcyjne i warto się im przyjrzeć, bowiem w lipcu i sierpniu już takich nie zobaczymy. Jeśli do obserwacji zamierzamy użyć sprzętu optycznego, to pamiętajmy, aby był on oparty na sztywnym statywie. Trzymając lornetkę czy lunetę bezpośrednio w rękach, mamy znikome szanse, aby dostrzec kształty tarcz planet lub księżyce Jowisza. Nawet niewielkie drgania rąk nie pozwolą uzyskać wymaganej stabilności obrazu.
www.vademecum-astronomii.pl redakcja@vademecum-astronomii.pl
Aż pięć lat musieli czekać fani na nowy krążek swej ulubienicy. Nie spędziła go bezczynnie. Pisała teksty, komponowała, nabierała energii, czasem nawet koncertowała. Warto było odpocząć, ponieważ nowy materiał tryska świeżymi pomysłami muzycznymi. Brzmieniowo nagrany jest rewelacyjnie i zawiera wiele melodyjnych utworów o niebanalnych tekstach. Zapewne wielu urzeknie ballada Mamy tylko dziś. Rozbudowana wokalnie i instrumentalnie, refleksyjna – kandydatka na wakacyjny przebój. Uwagę przykują także przejmujący apel – song Czy słyszysz mnie, „gospelowski” radosny Niewyraźny czy tytułowe, wpadające w ucho Między słowami. Przerwa nie została zmarnowana.
Sony. Cena ok. 40 zł.
Problemem i jednocześnie atutem Florence jest to, że nie pozwala się zaszufladkować. Dlaczego problemem? Ponieważ muzyka, którą tworzy, nie jest na dzisiejsze czasy. Nie znajdziemy tu prośby o akceptację całej palety dźwięków, bo to nie jest muza na każdy moment. Żadne tam zwyczajne indie rock na wytchnienie, choć mieści się w tym gatunku. To muzyka ilustracyjna, w której trzeba brać czynny udział. Słuchać instrumentów wykorzystanych w pewnego rodzaju spektaklu i napawać wolnością przekazu. Jednych melomanów może ona razić, innych uwieść bezgranicznie. Znam koneserów takich muzycznych wizji, które mają niepowtarzalne brzmienie i urok. Wolność rządzi!
Universal. Cena. ok. 40 zł.
Nie szczędziłem pochwał przy poprzedniej genialnej płycie PTX, nie zamierzam zmieniać zdania przy obecnej. Amerykański kwintet mieszany doszedł bowiem do takiej perfekcji w interpretacjach popularnych utworów (tym razem współczesnych artystów) wykonywanych a cappella, że aż uszy… kwitną. Grupę spokojnie można nazwać ludźmi orkiestrą. Niewiele brakuje, aby dodać – symfoniczną. Niestety, na albumie znalazło się jedynie siedem utworów. Jakby muzycy chcieli dozować przyjemności. Żałują nam takiego bogactwa talentów? Nieładnie się, kochani, bawicie.
Sony. Cena ok. 30 zł.