Pod czujnym okiem reżimu
Amerykańska powieściopisarka Suki Kim odwiedza najbardziej tajemniczy kraj na świecie – Koreę Północną. Z pochodzenia jest Koreanką z Korei Południowej. Jej rodzice wyemigrowali do Stanów Zjednoczonych, gdy miała 13 lat. Doskonale zna ojczysty język, dołącza więc do grupy chrześcijańskich misjonarzy mających uczyć synów koreańskiej elity.
To wyjątkowa pozycja wśród książek o życiu w Korei Północnej. Autorka nie jest zbiegiem z tego kraju. Jedzie do Korei w ramach delegacji nauczycieli języka angielskiego do elitarnej uczelni – Uniwersytetu Nauki i Technologii w Phenianie. Udaje chrześcijańską misjonarkę. W książce opowiada trochę o swoim życiu, ale przede wszystkim pisze o uczniach, chłopcach z jej klasy. W tej szkole brak kobiet z wyjątkiem nauczycielek. Część życia koreańskich dzieci wydaje się znajoma. Lubią grać w koszykówkę, mają problemy z dziewczynami. Jednak poza tym istnieje ogromna przepaść między nimi i nami. Koreańscy studenci mają ograniczoną wiedzę o świecie. Są przesiąknięci propagandą na temat słabości Ameryki. Nie wiedzą, co to piramidy, nie mają pojęcia, że człowiek wylądował na Księżycu. Te przyszłe elity naukowe i techniczne ledwie potrafią obsługiwać komputer. Umieją za to świetnie kłamać. I jest to coś więcej niż zwykłe kłamstwa na temat zgubionej pracy domowej. Łżą otwarcie, bez wahania i niezwykle szybko odczytują emocje innych. To część ich społecznej edukacji w kraju, gdzie nieporadne kłamstwo może doprowadzić do degradacji i ubóstwa. Hadrian (USA)
Koreańscy studenci trzymają zdjęcia matek pod poduszką i głoszą, że ich jedynym celem jest służenie wielkiemu przywódcy. Od dzieciństwa uczą się obrzydzenia do amerykańskiej kultury, co dzień śpiewają pieśni chwalące lidera i obiecujące krwawą zemstę na wrogach. Trish (Braintree, USA)
Kim i jej koledzy nauczyciele byli ciągle monitorowani i śledzeni. Mogli opuścić kampus uniwersytecki tylko za specjalnym zezwoleniem. Czuli się jak w więzieniu, odizolowani i samotni. Dostali długą listę zasad, których musieli przestrzegać: nie dyskutować o polityce, nie chwalić się swoją kulturą, nie mówić nic negatywnego o przywódcy, nie nosić jeansów i japonek, nie modlić się przed posiłkami, nie inicjować rozmów z obywatelami Korei. Kim była pod ciągłą presją, by podczas lekcji nie powiedzieć czegoś, czego nie powinna. Diane (Kansas City, USA)
Temat książki bardzo interesujący, sposób pisania już nie. Rozumiem, że kiedy każdy dzień jest taki sam, gdy wolność jest ograniczona, gdy wszyscy są przerażeni, nie da się napisać zbyt wiele. Ale kiedy pracujesz pod przykrywką jako misjonarz – nauczyciel, możesz zrobić coś więcej. Fragmenty książki opowiadające o izolacji, przygnębieniu, przerażeniu brzmią jak użalanie się nad sobą. Podobnie jak wspomnienia o powrocie do Nowego Jorku, gdy autorka poczuła, że nikt jej nie rozumie i nie wie, co musiała znosić. Oczywiście, że była w niebezpieczeństwie, żyła w paranoi i ciągłym strachu. Udawanie kogoś innego musiało być trudne, wyczerpujące emocjonalnie. Ale ta książka przypomina stereotypową opowieść nieszczęśliwej nastolatki. Karatepop (Victoria, Kanada)
Wybrała i oprac. E.W. Na podst.: goodreads.com SUKI KIM. POZDROWIENIA Z KOREI. UCZYŁAM DZIECI PÓŁNOCNOKOREAŃSKICH ELIT (WITHOUT YOU, THERE IS NO US: MY TIME WITH THE SONS OF NORTH KOREA’S ELITE). Przeł. Agnieszka Sobolewska. Społeczny Instytut Wydawniczy ZNAK, Kraków 2015. Cena 37,90 zł.
Za dwa tygodnie: Jeff Guinn. Manson. „Ku zbrodni”.