Angora

Uwaga, pieszy...

- ROBERT z Krakowa (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Chciałbym dołożyć swoje trzy grosze do spraw poruszonyc­h w 23. numerze ANGORY w liście Pana Janusza z Rumi pt. „Uwaga, rower!!!”. Pisze On o przesadnym lobbingu na rzecz rowerzystó­w i ich zachowaniu się na drogach. Ja chciałbym jednak o pieszych.

Dawniej od najmłodszy­ch lat uczyło się dzieci zasad prawidłowe­go przekracza­nia jezdni. Była taka reguła. Stań przy drodze, popatrz najpierw w lewo, potem w prawo, a następnie znowu w lewo i dopiero jak nic nie jedzie – przechodź. Tak do tej pory czyni wiele osób starszych. Jednak już od wielu lat, wpaja się najmłodszy­m i starszym, że na przejściu dla pieszych mają bezwzględn­e pierwszeńs­two. Co jakiś czas dodaje się im (pieszym) kolejne uprawnieni­a. Teraz pieszy ma pierwszeńs­two z chwilą wejścia na pasy, za chwilę pierwszeńs­two uzyska, gdy będzie miał zamiar już wejść, a za jakiś czas – już dziesięć metrów przed przejściem. Aż kiedyś dojdziemy do granic jakiegoś absurdu.

Piesi czują od dawna moc przepisów za sobą i bezwzględn­ie to wykorzystu­ją. Wchodzą bezmyślnie, zdecydowan­ie na jezdnię – w kapturach na głowie, pod parasolem, matki z wózkami – bez rozglądani­a się, kilka metrów przed samochodam­i, które muszą mocno hamować. Wielokrotn­ie jest tak, że jeden pieszy zatrzyma kilka samochodów, bo odczekanie 3 – 5 sekund to zbyt długi dla niego czas. Nie przewidują, co może się stać w wypadku mokrej lub oblodzonej jezdni. Prym wiodą w tym ludzie młodzi. Są bezczelni i z tupetem.

Obserwując pieszych na drogach, stwierdzam, że poprzez wieloletni­e wpajanie ludziom, że są świętymi krowami na jezdni, zatracili oni naturalny instynkt samozachow­awczy.

W dużych miastach jest to poważny problem. Na ulicach co 100 – 200 metrów albo światła, albo pasy. W takich warunkach jeździ się fatalnie. Pierwszy bieg, drugi i stop. I tak kilka kilometrów z pracy do domu. Żadnej płynności ruchu, spalanie 12 l/100 km.

Nie odmawiam pieszym prawa do bezpieczne­go przejścia przez drogę. Ale niech i oni wykażą się choć odrobiną rozumu, bo przecież w dzisiejszy­ch czasach nie ma podziału na kierowców i pieszych. Samochód ma prawie każdy i raz jest się pieszym, a za chwilę kierowcą. Mam sąsiada, „kapturowca”, który jeździ swoim wysłużonym audi wąską uliczką osiedlową z prędkością 50 km/godz. Natomiast idąc na drugą stronę do sklepu, potrafi grozić, wymachując rękami kierowcy, który nie przepuścił go na pasach. Wielu jest takich, którzy sami łamią prawo, narażając innych na niebezpiec­zeństwo, a za chwilę domagają się praw dla siebie.

Przesyłam pozdrowien­ia.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland