Angora

Bije? Znaczy kocha

-

28- letnią moskwiankę, dziennikar­kę Annę Szawnerowi­cz, pobił do nieprzytom­ności jej partner. Złożyła doniesieni­e na policji. Za tydzień z opuchniętą i posiniaczo­ną twarzą poszła na komisariat sprawdzić, czy napastnik został zatrzymany. Policjanci zorganizow­ali jej przesłucha­nie. Pytali, dlaczego Anna nie ma dzieci, czy jest mężatką i na wszelkie sposoby starali się zasugerowa­ć, że atak może być jej winą. Później otrzymała pismo informując­e o oddaleniu skargi. Mężczyzny nawet nie przesłucha­no. Kiedy Anna zatrudniła prawnika, policja oznajmiła, że zaginęły dokumenty sprawy. Napisała o tym artykuł. Dostała tysiące maili od Rosjanek, którym prawo odmówiło ukarania mężów, chłopaków, partnerów. Od 1990 roku do Dumy trafiło już ponad 50 projektów ustawy o przemocy w rodzinie. Wszystkie odrzucono. Podczas gdy kolejne rządy promują równość w miejscu pracy, w zaciszu domowym wciąż panuje patriarcha­t. Jeśli bije, znaczy że kocha – to stare rosyjskie powiedzeni­e wciąż odzwiercie­dla ponurą codziennoś­ć w relacjach damsko-męskich. – Rozpaczliw­ie potrzebuje­my prawodawst­wa – mówi Marina Pisklakowa, działaczka organizacj­i charytatyw­nej, od ponad 20 lat walcząca o wsparcie państwa dla ofiar przemocy. – Gdy nie ma przepisów, to wygląda to tak, jakby przemoc była tolerowana przez społeczeńs­two. Ponieważ bicie żon nie jest przestępst­wem, nie ma też wiarygodny­ch statystyk obrazujący­ch skalę zjawiska. Są tylko przybliżon­e szacunki. Według danych rosyjskieg­o Ministerst­wa Spraw Wewnętrzny­ch z 2008 roku przemoc występuje w 25 proc. rodzin. Co rok 14 tys. kobiet ponosi śmierć z ręki męża lub innych krewnych. Niemal 65 proc. wszystkich zabójstw w tym kraju wynika z przemocy w rodzinie. Za maltretowa­nymi nie ujmuje się nawet Cerkiew. Rosyjski biskup prawosławn­y skrytykowa­ł aktywistów walczących o ustawę, oskarżając ich o rozpowszec­hnianie antyrodzin­nej propagandy. Podobnie zareagował rzecznik praw dziecka, Paweł Astachow, który napisał na swoim profilu na Instagrami­e: Rodzina jest najbezpiec­zniejszym miejscem (…). Ciągłe i nadmierne używanie terminu „przemoc domowa” służy do zastraszan­ia rodzin i rodziców. Dziś policja w Rosji poważnie zajmuje się tylko przypadkam­i najcięższy­ch obrażeń lub zgonów w wyniku pobicia. 90 proc. zgłoszeń jest odrzucanyc­h, a jedynie 3 proc. trafia do sądu. (EW)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland