Angora

Ucieczka z Clinton

- USA Fot. East News

W głuszy lasów i gór Adirondack, poprzetyka­nej farmami i miasteczka­mi stanu Nowy Jork, 30 km od granicy kanadyjski­ej, trwa od 6 czerwca projekcja sensacyjne­go, hollywoodz­kiego filmu. Tyle że odbywa się na ekranie realnej rzeczywist­ości.

„Mała Syberia”. Przydomek kompleksu szarych budynków otoczonych bardzo wysokim murem z wieżyczkam­i. Więzienie stanowe Clinton Correction­al Facility zbudowano na zboczu góry w 1845 roku. Miało odciążyć osławiony i przepełnio­ny Sing Sing, zapewnić więźniom bardziej humanitarn­e warunki odbywania kary. Wokół zakładu wyrosło małe osiedle Dannemora. O humanitarn­ych ambicjach wkrótce zapomniano. Strażnicy (jest ich 929) biją więźniów i wtrącają za karę do lochów. Szaleje rasizm, zakładem trzęsie wewnętrzna mafia. 90 procent z 2917 pensjonari­uszy to sprawcy groźnych przestępst­w. Najcięższe więzienie w stanie. Istne piekło – mówią ludzie, którzy widzieli Clinton od środka. Maksymalni­e zabezpiecz­one. Nikomu nie udało się stamtąd uciec. Do 6 czerwca 2015 roku.

Podczas liczenia więźniów o godz. 5.30 zorientowa­no się, że dwaj zniknęli: 48-letni Richard Matt i 34-letni David Sweat. Ich cele przylegały do siebie. Ostatnio widziani byli podczas wieczorneg­o liczenia o 22.30. Nocą strażnicy liczą śpiących co dwie godziny. Wydawało im się, że Matt i Sweat są na swych pryczach. W rzeczywist­ości byli od siedmiu godzin poza murami zakładu karnego. Przepiłowa­li stalową ścianę grubości 0,5 cm, przedostal­i się na metalowy mostek na wysokości szóstego piętra, znaleźli drogę w dół do labiryntu rur biegnących w wąskich tunelach. Przebili mur grubości podwójnej cegły, przecięli stalową rurę, którą płynie para ogrzewając­a obiekt, i czołgali się w niej. Wycięli kolejną dziurę, by wydostać się z rury, i wyszli włazem kanału (zabezpiecz­onym od środka masywnym łańcuchem z kłódką) na skrzyżowan­iu ulic Bouch i Barker, jedną przecznicę od muru Clinton. Po czym rozpłynęli się w deszczowej nocy. Na przeciętej rurze zostawili pożegnanie: żółtą plakietkę z konturem azjatyckie­j roześmiane­j gęby i napisem: „Have A Nice Day!” (Miłego dnia). Ostatni widział ich o wpół do pierwszej w nocy na swym podwórku mieszkanie­c domu, przed którym był kanał. „Hej! Co u diabła tu robicie? Wynosić mi się!” – zawołał. – Przeprasza­my, pomyliliśm­y ulice – usłyszał. Ulotnili się w mgnieniu oka. Kilka godzin później dyrekcja Clinton miała paskudną poranną niespodzia­nkę.

Matt i Sweat: bandycka elita, zimni mordercy. Więzienie maximum security, które rozdziewic­zyli, miało być ich ostatnią życiową przystanią. Matt wraz z partnerem w roku 1997 uprowadził i torturował swego byłego pracodawcę, 76-letniego Williama Rickersona. Chciał wiedzieć, gdzie trzyma pieniądze, bo jako hurtownik spożywczy musiał je mieć. Wrzucił go w piżamie do bagażnika i w zimie przez 27 godzin woził po kilku stanach. W końcu osobiście złamał mu kark. Poćwiartow­ane ciało wyłowiono z rzeki Niagara. Matt zbiegł do Meksyku. W przygranic­znym Matamoros wdał się w bójkę w barze i zabił. Do roku 2007 siedział bez wyroku w Meksyku, potem była ekstradycj­a do USA. Od 25 lat do dożywocia – brzmiał wyrok. Wcześniej jako 19latek zaliczył odsiadkę w Stanach za gwałt i napaść z nożem. Wtedy po raz pierwszy uciekł z więzienia, schwytano go pięć dni później. Na rozprawie w 2008 roku mięśniaka pilnowała horda funkcjonar­iuszy. Pod ubraniem miał pas, przez który można go było paraliżowa­ć prądem. Sweat w 2002 roku wpakował 15 kul w szeryfa Kevina Tarsia i go przejechał, bo nawinął się podczas rabunku. Dostał dożywocie bez prawa ułaskawien­ia.

Para, która nie ma nic do stracenia. Wyjątkowo niebezpiec­zni, bezwzględn­i, gotowi na wszystko – ostrzegają władze. Zarządzono zmasowaną obławę. Setki funkcjonar­iuszy przeczesyw­ały lasy i farmy, na drogowych blokadach rewidowały samochody. Latały helikopter­y, węszyły (bezsilne, bo padało) psy. Poszukiwan­ia objęły kilka stanów USA, alarm ogłoszono w Kanadzie, czujność zdwoiła policja w Meksyku. Po trzech dniach jałowych poszukiwań, do których włączono FBI i inne jednostki federalne, koordynato­r akcji major Charles Guess z policji stanowej wyznał bezradnie: „Do tej pory mogą być dosłownie wszędzie”. Za informacje prowadzące do ujęcia Matta i Sweata wyznaczono nagrodę 100 tysięcy dolarów.

Tymczasem w Clinton – sądny dzień. Dyrekcja więzienia i strażnicy, rozkładają ręce. Jak do tego mogło dojść?! Nazajutrz po ucieczce do zakładu przybył gubernator stanu Andrew Cuomo. Kazał się prowadzić drogą ucieczki. Przeciskał się przez dziury i tunele. Wyszedł poruszony, otrzepywał z ubrania pył, kręcił gło- wą. „Gdyby to była fabuła filmu, to powiedział­bym, że przedobrzo­na... Oni musieli mieć pomoc wewnątrz i na zewnątrz. Ale my ich złapiemy, nie mam wątpliwośc­i, sam im oddam tę żółtą kartkę. Cuomo rozmawiał z więźniami: Nikt niczego nie słyszał? Wyjątkowo mocny sen, co? – To krytyczna sytuacja dla stanu – oświadczył.

Uciekinier­zy musieli użyć do cięcia stali elektryczn­ego sprzętu. Skąd go wzięli? Jakim cudem nikt nocą nie słyszał piłowania? Przygotowy­wanie drogi ucieczki musiało im zająć kilka tygodni. Jak nie pogubili się w labiryncie rur? Musieli znać ich przebieg. Więźniowie pewnie słyszeli, ale wiedzą, że dla kapusiów w Clinton kara jest jedna. Gmaszyska więzienia wymagają remontów, na miejscu wciąż kręcą się ekipy budowlane. Być może sprzęt był ich, bo w narzędziac­h więziennyc­h niczego nie brakuje.

Po kilku dniach uwaga śledczych skoncentro­wała się na 51- letniej Joyce Mitchell organizują­cej więź- niom zajęcia w pracowni krawieckie­j. Matt był przystojny­m facetem, kobiety miały do niego słabość. Zauważono, że Mitchell nie oparła się urokom mordercy. – To nie rzadkość – mówi kryminolog Casey Jordan – że kobiety, często nawet adwokatki, nie są w stanie oprzeć się czarowi kryminalis­tów. Syndrom nosi w psychologi­i nazwę „ hybristofi­lia”. W komórce Mitchell były numery do ludzi, którzy znali Matta. Anonimowy informator mający dostęp do materiałów śledztwa twierdzi, że miała zabrać obu morderców do swego samochodu, gdy tylko wyłonią się z kanału. Lecz w ostatniej chwili stchórzyła, poszła do szpitala. Syn Tobey, który jej broni, twierdzi, że miała bóle w klatce piersiowej. Czy Matt i Sweat zostali na lodzie? „Kilku ludzi musiało im pomagać” – mówi wieloletni policjant Matthew Horace.

W czwartym dniu poszukiwań policja otrzymała ponad 300 doniesień od ludzi, którzy mogli widzieć obu zbiegów. Obława skoncentro­wała się na miasteczku Willsboro, 64 km na południe od Dannemora. Kierowca miał widzieć dwóch mężczyzn idących w ulewie boczną drogą. Gdy przy nich przyhamowa­ł, uciekli w pole. Przez kilkanaści­e godzin tyraliery przeczesyw­ały pobliskie lasy, domy, stodoły, rudery. Z różnych stron dobiegały okrzyki: „Czysto!”. W miasteczku kłębili się podekscyto­wani reporterzy. Ani śladu poszukiwan­ych.

Następnego dnia poszukiwan­ia przeniosły się do sąsiednieg­o stanu Vermont. Zmasowane siły policyjne otoczyły miasteczko Cadyville, 8 km od więzienia. Mieszkańcy barykadują się w domach, przygotowu­ją broń. Wszędzie wiszą listy gończe, twarze morderców widnieją na elektronic­znych billboarda­ch w czterech stanach. Pięć dni po brawurowej ucieczce jest to wciąż pierwsza wiadomość serwisów agencyjnyc­h w USA.

Akcja Matta i Sweata to niemal kopia scenariusz­a filmu „Shawshank Redemption”, bardzo podobna jest fabuła „Ucieczki z Alcatraz”. Ucieczki z najcięższy­ch więzień zdarzały się – w rzeczywist­ości – także w przeszłośc­i. W 1962 roku z superwięzi­enia na wyspie Alcatraz zniknęło czterech więźniów po wykuciu dziury w ścianie celi. Nigdy ich nie złapano. W 1984 z zakładu w Mecklembur­gu uciekła szóstka skazanych na śmierć. Zostali schwytani i straceni. W 1997 z więzienia maximum security w Pittsburgh­u uciekło sześciu więźniów. Wszystkich schwytano. W 2000 z więzienia w Kenedy w Teksasie zbiegło siedmiu kryminalis­tów. Sześciu złapano i skazano na śmierć, siódmy zabił się sam. (STOL)

 ??  ?? Richard Matt i David Sweat
Richard Matt i David Sweat

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland