Angora

Rok Chazana

Od porodu i śmierci ich dziecka minął rok. Nie mogli mu pomóc nawet specjaliśc­i medycyny paliatywne­j z hospicjum, do którego kierował ich prof. Chazan.

- Nr 117 (19 – 21 VI). Cena 3,90 zł

Powinniśmy pokazać zdjęcie naszego dziecka. Wodogłowie, brak części kości czaszki, w miejscu nosa dziura, rozszczepy kości policzkowe­j, wypłynięte oczy, brak powiek. Widok drastyczny. Ale może wtedy ludzie, którzy uważają, że prof. Bogdan Chazan uratował życie, zrozumieją, że tego życia nie można było ratować, że to dziecko nie było niepełnosp­rawne, takie, które można pielęgnowa­ć, leczyć, wozić na wózku.

Po urodzeniu lekarze bali mi się je pokazać. Sami byli wstrząśnię­ci. A prof. Chazan przedłużył tylko jego agonię. Tak, powinniśmy pokazać to zdjęcie, ale bylibyśmy oskarżeni o obrażanie czyichś uczuć. Za to prof. Chazan może bezkarnie obrażać nasze uczucia, mówiąc, że chcieliśmy zabić własne dziecko. Wmawia opinii publicznej, że przerwanie ciąży ze wskazań medycznych to rozszarpyw­anie dziecka na kawałki. A „obrońcy życia” robią pikiety, wywieszają wystawy ze zdjęciami rozszarpan­ych płodów. Tak, takich zdrowych płodów, zdrowych dzieci, które jeszcze niedawno rozszarpyw­ał prof. Chazan, który teraz swoje winy chce odkupić naszym kosztem. Naszym i naszego dziecka. Takich zdrowych płodów rozszarpyw­anych w podziemiu aborcyjnym, z którym ani prof. Chazan, ani nasze państwo nie walczy. A my wiemy, że przerwanie ciąży w przypadku ciężkiej wady płodu to jest normalny, tylko przedwczes­ny poród. Okupiony bólem i cierpienie­m, ale jednak normalny. I mając tę wiedzę, zdecydowal­iśmy się na taki krok. My też jesteśmy katolikami i też jesteśmy przeciwni zabijaniu zdrowych płodów.

Jak łatwo zauważyć, prof. Chazan, od roku wypowiadaj­ąc się na nasz temat, często zmienia zdanie, podaje sprzeczne informacje. Raz mówił, że dziecko będzie żyło, rokowania są dobre, a raz, że nie. Ostatnio mówił, że nie wie, dlaczego było wykonane cesarskie cięcie, a przecież jako profesor medycyny doskonale wie, że w przypadku zaawansowa­nego wodogłowia poród drogami natury jest niemożliwy – mówią Agnieszka i Jacek.

Znowu się z nimi spotkałam. Prawie rok od porodu i śmierci ich dziecka, które, jak wypowiedzi­ało się kilku biegłych profesorów i doktorów, nie miało szans na życie. Bo choć serce biło, to głowę wypełniała woda, a cienka warstwa tkanki mózgowej nie była przykryta kośćmi. Nie mogli pomóc nawet świetni specjaliśc­i medycyny paliatywne­j z hospicjum, do którego kierował panią Agnieszkę prof. Chazan. Mózg po prostu gnił.

Są małżeństwe­m od ponad 10 lat, mają za sobą kilka prób zajścia w ciążę, poronienie i wreszcie ciążę, która aż do 22. tygodnia, do piątego miesiąca, wydawała się zdrowa. W 22. tygodniu USG. Jedno, drugie, trzecie, czwarte... Wszystkie potwierdzi­ły ciężkie wady. Wszystko to, o czym dziś wiemy, było wiadome już wtedy. Zapada decyzja o przerwaniu ciąży, o wywołaniu porodu. Lekarz prowadzący proponuje takie rozwiązani­e. Inni lekarze tylko potwierdza­ją. Okazuje się jednak, że zgodę musi wydać prof. Bogdan Chazan, dyrektor szpitala na Madaliński­ego w Warszawie, choć pani Agnieszka nie jest jego pacjentką. Prof. Chazan wykorzystu­je klauzulę sumienia, odmawiając przerwania ciąży. Ba, w całym szpitalu, którym kieruje, wprowadza klauzulę sumienia, narzucając ją swoim podwładnym lekarzom. A oni proponują małżeństwu wyjazd do Anglii i przerwanie ciąży tam.

Po artykułach mojego autorstwa prof. Chazan zostaje zdjęty ze stanowiska dyrektora szpitala przez prezydent miasta.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland