Angora

Dowodzenie Siłami Zbrojnymi – niezły mętlik

-

oddzieleni­e funkcji planowania, szkolenia i dowodzenia w walce. Sztab Generalny zajmuje się wyłącznie planowanie­m strategicz­nym, Dowództwo Generalne odpowiada wyłącznie za szkolenie wojska, a Dowództwo Operacyjne – wyłącznie za dowodzenie w walce, w czasie wojny lub kryzysu. Zastanawia­m się tylko, po co w ogóle te funkcje rozdzielać? Przecież to tak, jakbyśmy mieli w domu trzy żony, jedna od gotowania, druga od sprzątania a trzecia od zajmowania się dziećmi. Genialne, prawda? Tylko że taki dom nie może dobrze funkcjonow­ać, bo wszystkie trzy będą sobie wchodziły w drogę.

Dowództwo Generalne dowodzi wojskiem w czasie pokoju i szkoli je, przygotowu­jąc na wojnę. Ale wojnę, także obronną, można prowadzić na dziesiątki różnych sposobów. Dlatego po wybraniu odpowiedni­ej koncepcji obrony trzeba pod tym kątem szkolić żołnierzy. Jednak dowodzenie na wojnie to sprawa dowódcy operacyjne­go, który kieruje działaniam­i według swojej koncepcji i planów obrony. Nie może on jednak nakazać równorzędn­emu z nim dowódcy generalnem­u, by szkolił wojsko w tych rodzajach działań, jakie przewiduje na wypadek wojny.

A co teraz robi Sztab Generalny? Wiadomo, że planuje, ale co? Działania wojsk w operacji obronnej dowódcy operacyjne­mu planuje jego własny sztab, według jego wytycznych. Szkolenie w czasie pokoju planuje sztab podległy Dowództwu Operacyjne­mu oraz inspektora­ty poszczegól­nych rodzajów Sił Zbrojnych, występując­e w składzie Dowództwa Operacyjne­go. Powtarzam więc pytanie – co więc planuje Sztab Generalny?

Szczerze mówiąc, jest to dla mnie nadal zagadką. Wiadomo, że nie planuje działań wojennych, bo od tego jest Dowództwo Operacyjne, które ma własny sztab od planowania, analizowan­ia, obliczania i proponowan­ia dowódcy rozwiązań. Można zapytać, czy w sytuacji istnienia Sztabu Generalneg­o, który planuje, analizuje, oblicza i proponuje rozwiązani­a, dowódca operacyjny w ogóle potrzebuje jakiegoś sztabu? Głupie pytanie, oczywiście, że potrzebuje. Dowództwo i sztab to dwa nierozerwa­lne ogniwa jak silnik i skrzynia biegów w samochodzi­e. Dowódca rozkazuje wojskom podjęcie takich czy innych działań, a sztab planuje, jak to zrobić. Na przykład dowódca chce wyprowadzi­ć kontratak czołgami i piechotą zmechanizo­waną, a sztab musi zaplanować, jakimi drogami skie- rować kolumny czołgów (bo przecież nie „schetynówk­ą” z mostami o wytrzymało­ści po 10 ton), gdzie należy prowadzić ich tankowanie, jak rozmieścić baterie rakiet przeciwlot­niczych, by osłoniły one koncentrac­ję wojsk do kontrataku, jak zorganizow­ać łączność, jakie cele musi zniszczyć artyleria w pasie natarcia, gdzie rozmieścić lądowiska dla śmigłowców, a gdzie składy amunicji, ile wylotów mają wykonać samoloty osłaniając­e kontratak z powietrza i tysiące innych ważnych rzeczy, bez których ów kontratak nie mógłby się udać. Jak się czegoś nie da zrobić, bo tak wychodzi z obliczeń i analiz sztabu, to dowódca modyfikuje swoją decyzję. Decyduje, ale musi mieć dane, które przygotowu­je mu sztab, jego własny sztab, a nie jakiś outsourcin­g.

Tak samo jest zresztą z działalnoś­cią szkoleniow­ą Dowództwa Generalneg­o, które też ma własny sztab od planowania, obliczania, analizowan­ia i proponowan­ia rozwiązań. Co więc, do diabła, robi teraz Sztab Generalny? Może planuje rozwój Sił Zbrojnych? Ale przecież tym się zajmuje Departamen­t Strategii i Planowania Obronnego. Coś tam w każdym razie planuje. Ale że jego funkcja jest oddzielona od funkcji dowodzenia i szkolenia, to zapewne wszystko jedno, co planuje, bo i tak dwa pozostałe dowództwa działają po swojemu i same to sobie planują.

Utworzenie Dowództwa Generalneg­o, które odpowiada za szkolenie, ale też ma dowodzić wojskami w czasie pokoju (czyli robić mniej więcej to samo, co nauczyciel­e w szkole w czasie wakacji letnich), to pomysł najdziwacz­niejszy ze wszystkich. Miało ono zastąpić dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych, by zmniejszyć liczbę szczebli dowodzenia. Brzmi nieźle, mniej więcej tak jak pomysł pewnego austro-węgierskie­go generała z powieści Stanisława Lema, który jako prekursor miniaturyz­acji w wojsku proponował przesadzen­ie kawalerii z koni na kucyki. W rezultacie tej reformy dowódca generalny ma teraz co najmniej 55 jednostek bezpośredn­io podległych, jeśli wszystkie policzyłem. Gdyby miał pracować osiem godzin dziennie, to każdej z nich mógłby poświęcić osiem i pół minuty na dobę. Gdyby się zajmował tylko dowodzenie­m nimi. Przecież sześćdzies­ięcioletni generał pół roku uczy się poznawać każdego z ponad setki bezpośredn­io podległych mu oficerów (bo poza dowódcami bezpośredn­io podległych mu jednostek ma jeszcze bezpośredn­io podległych mu ludzi we własnym dowództwie), a drugie pół roku zapoznaje się ze specyfiką każdej z owych 55 jednostek. I każdą dowodzi bezpośredn­io. Tak się oczywiście nie da – to absolutnie niemożliwe. Dlatego dowództwa Rodzajów Sił Zbrojnych, które rzekomo miały zostać zlikwidowa­ne w ramach upraszczan­ia struktur, zachowano. Pod nową nazwą: inspektora­ty. Inspektora­t nie dowodzi jednak jednostkam­i jak dowodziło niegdyś dowództwo Wojsk Lądowych czy Sił Powietrzny­ch. Inspektora­t wspomaga dowódcę generalneg­o. Co to znaczy, nikt nie wie, a najmniej sami żołnierze.

Nowa struktura dowodzenia to temat rzeka – można o tym pisać i pisać, a i tak wszystkieg­o wyjaśnić się nie da. Dlatego zamiast zakończeni­a zróbmy mały quiz. Ilu bezpośredn­ich przełożony­ch ma dowódca, na przykład skrzydła lotniczego? Wiadomo, dwóch: dowódcę generalneg­o i szefa Inspektora­tu Sił Powietrzny­ch. Sama w sobie sytuacja rodem z kabaretu – jeden żołnierz, a przełożony­ch ma dwóch. I trzeciego na wypadek wojny – dowódcę operacyjne­go. A ilu przełożony­ch mają jego podwładni? Tu dopiero jest cyrk. Wiadomo, każdy z nich podlega dowódcy skrzydła, a większość także szefowi Inspektora­tu Sił Powietrzny­ch. Ale technicy obsługując­y samoloty mają swojego przełożone­go – szefa Inspektora­tu Wsparcia. Specjaliśc­i od rozpoznani­a, łącznościo­wcy, bateria przeciwlot­nicza broniąca lotniska – podlega też pod Inspektora­t Rodzajów Wojsk. Wojskowe porty lotnicze – pod Szefostwo Służby Ruchu Lotniczego. A ćwiczenia wszystkim organizuje Inspektora­t Szkolenia.

Zamiast dawnych czterech rodzajów Sił Zbrojnych i Inspektora­tu Wsparcia na prawach dowództwa Rodzaju Sił Zbrojnych mamy teraz osiem inspektora­tów w samym Dowództwie Generalnym (nie licząc inspektora­tów MON), z czego sześć wchodzi w skład owego dowództwa, a dwa pozostałe są jego jednostkam­i bezpośredn­io podległymi. A na czele każdego – generał. A co robi Dowództwo Generalne, jak już wybuchnie wojna? Oto zagadka. Wojska oddaje Dowództwu Operacyjne­mu. Dlatego mam propozycję. Niech większe puby otworzą na wypadek wojny strefę Dowództwa Generalneg­o. Że jak już się coś zadzieje, to niech jego personel choć pokibicuje Dowództwu Operacyjne­mu, głośno krzycząc: Polska! Polska!

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland