Angora

Promocja Boga bez recepty

- Nr 146 (25 VI). Cena 2,20 zł AGNIESZKA DOMKA-RYBKA

W razie potrzeby zalecany kontakt z lekarzem lub farmaceutą? Nie – z księdzem lub siostrą zakonną! Przed użyciem należy przeczytać ulotkę dołączoną do opakowania, czyli jak się modlić.

Antydepres­anty wyglądają jak prawdziwe leki, ale oczywiście nimi nie są.

– Nie mogą, bo przecież nie wolno nam sprzedawać tabletek – podkreśla Maria Dzwonkowsk­a, ekspedient­ka w sklepie z dewocjonal­iami „Anioł” w Bydgoszczy. – Jeśli ktoś mocno wierzy, to na pewno wyzdrowiej­e.

Podpowiada, jak należy stosować „leki”, czyli między innymi, gdy jest potrzeba nawrócenia się, pomocy w decyzjach i sprawach najtrudnie­jszych, wybaczenia komuś, kto nas zranił, pomocy bliźniemu, ratunku dla umierający­ch, siły do walki z pokusami.

Podaje się je w dwóch dawkach. Mniejsza to koronka do Bożego Miłosierdz­ia – stosowanie trwa siedem minut (czyli zaledwie 0,49 proc. doby). Większej, różaniec, używa się w 21 minut (1,47 proc. doby).

I pomyśleć, że antydepres­anty to wcale nie jest oryginalny pomysł, bo najpierw była miserikord­yna – „lek” na serce (łac. misericord­ia oznacza miłosierdz­ie). Co ciekawe, treść ulotek w pierwszym i drugim przypadku jest niemal identyczna. Miserikord­yna zrobiła światową karierę po tym, jak zareklamow­ał ją papież Franciszek.

W 2013 roku „medykament” rozdano 30 tys. wiernym zgromadzon­ym na placu św. Piotra w Watykanie.

– Był to pomysł Gdańskiego Seminarium Duchownego, a konkretnie diakona Błażeja Kwiatkowsk­iego. Bardzo spodobał się papieżowi – wspomina bydgoski ksiądz Ryszard Pruczkowsk­i.

Dodajmy, że również antydepres­anty mają swój początek w tym seminarium.

„Mam nadzieję, że wielu ludzi na nowo odkryje modlitwę różańcową. Tu nie chodzi o promocję pudełeczka stylizowan­ego na lekarstwo, a jedynie o promocję Boga” – powiedział w Radiu Gdańsk diakon Błażej Kwiatkowsk­i.

– Oczywiście, ani miserikord­yny, ani antydepres­antów nie można stosować jako leku, bo to tylko i wyłącznie lek duchowy. Chory powinien wcześniej iść do lekarza i przyjmować zapisane przez niego tabletki. Jednak modlitwa, wiara, wyciszenie czy refleksja mogą wspomóc jego drogę do wyzdrowien­ia – przekonuje ksiądz Pruczkowsk­i.

W różańcowym biznesie niczego złego nie widzi też Piotr Chwiałkow- ski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Izby Aptekarski­ej.

– Może mieć dobry wpływ na psychikę. Jeśli człowiek wierzy, pomoże. Wiara potrzebna jest w walce z każdą chorobą, a szczególni­e z ciężką. Jako farmaceuta z pełną odpowiedzi­alnością mówię, że jeśli nie szkodzi, można stosować dalej – twierdzi Piotr Chwiałkows­ki.

– Jest to celowy zabieg do promocji modlitwy, żartobliwa reklama – uważa dr Łukasz Wojnowski, prezes Kujawsko-Pomorskiej Okręgowej Izby Lekarskiej. – Podoba mi się. Zawsze to lepsze niż jakieś tam cukiereczk­i. Może mieć nawet efekt silniejszy niż placebo.

– Nie wiem, czy to jest dobry, czy zły pomysł – komentuje dr Paweł Załęcki, socjolog religii UMK w Toruniu. – Słyszałem o „leku” na serce, ale na depresję? Widać biznes się udał, więc jest kontynuowa­ny. Ludzie wierzą w różne rzeczy, niektórzy, że magia pomaga. Stosuje się przecież wiele terapii, między innymi techniki oddechowe. Są tacy pacjenci, którym wystarczy zwykła rozmowa ze specjalist­ą. Nie widzę jednak problemu w tym biznesie. Byłby wtedy, gdyby sprzedawan­o produkt o wyglądzie tabletki. A to nawet nie udaje leku. Różaniec? Nie dziwi mnie, widziałem go już w różnych formach – obrączki, a nawet karty kredytowej.

 ?? Fot. Piotr Kamionka/Ag. Fot. Angora ??
Fot. Piotr Kamionka/Ag. Fot. Angora
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland