Orzeł retro na czterech kółkach
Andrzej Bobowski, pasjonat zabytkowych aut z Kłodzka, wyremontował adlera trumpfa juniora, niemiecki samochód z lat przedwojennych. Teraz jeździ nim na zloty i weekendowe spacery.
Egzemplarz pana Andrzeja to kabriolet. Jego historia rozpoczęła się w 1936 roku, kiedy opuścił bramy zakładów Adlerwerke, jednego z największych producentów aut ówczesnych Niemiec. Nazwa marki – Adler – to po niemiecku orzeł. Jako jeden z pierwszych samochodów z przednim napędem trumpf junior był konstrukcją nowatorską. W czasie wojny autem jeździł najprawdopodobniej niemiecki oficer stacjonujący w Zamościu i tam też został porzucony w 1944 roku. Tak trafił do Polski. W Zamościu jeździł do lat 60. Polski dowód rejestracyjny został wydany w 1956 roku.
– Kupiłem go w 2008 roku jako złom. Brakowało mu wiele podzespołów. Był pozbawiony między innymi tapicerki i szyb – mówi pan An- drzej. – Przez pierwsze trzy lata zdobywałem części, głównie z Czech i Niemiec. Z uwagi na brak szczegółowego wzorca największym wyzwaniem było uszycie nowego dachu. Poza pracami tapicerskimi i blacharsko-lakierniczymi, wszystko wykonałem sam – dodaje. Obecnie adler ma około 90 procent oryginalnych części. Budżet operacji przywrócenia go do takiego stanu to w przybliżeniu 40 tysięcy złotych. Pierwsza próbna jazda odbyła się w zeszłym roku, a publiczna prezentacja – podczas I Zlotu Aut z Klasą, jaki zorganizowano na kłodzkim rynku 31 maja tego roku. Z zabytkowych aut, oprócz adlera, pan Andrzej ma też volkswagena karmanna z 1969 roku.
– Karmann to samochód zabytkowy, ale tak zwany youngtimer. Jeżeli człowiek jest skłonny do kompromisów, można go spokojnie używać do normalnej jazdy.
– W czasach, gdy motoryzacja wyglądała zupełnie inaczej, oleje silnikowe były gęstsze, benzyna miała mniej oktanów, nie wiedziano jeszcze, co to korki uliczne, a auta ceniono za to, że w ogóle są – mówi pan Andrzej. Adler zupełnie nie nadaje się do jazdy w dzisiejszym ruchu. Na zloty w dalszych miejscach lepiej go wozić lawetą. Dla właściciela jest jednak prawdziwym wehikułem czasu.
– Postanowiliśmy z żoną wejść w tamte czasy na dobre. Do jeżdżenia adlerem mamy stroje wzorowane na stylu ubierania się ludzi w okresie międzywojennym. To świetna zabawa. Oczywiście tylko na ciepłe dni, bo adler nie ma ogrzewania – podsumowuje pan Andrzej. W powiecie kłodzkim zarejestrowane są 44 zabytkowe auta. Najstarszym jest citroen z 1927 roku.