Angora

Ofiara jak worek treningowy

- KATARZYNA BINKOWSKA

że nie stwierdził u oskarżonyc­h objawów dewiacji seksualnyc­h w rozumieniu choroby. Zdaniem biegłego gwałt, którego dopuścili się Jakub D. i Dawid R., nie miał motywacji seksualnej, miał na celu tylko upokorzeni­e ofiary.

– Istotnym czynnikiem takiego zachowania był wypity alkohol, który z jednej strony działa odhamowują­co i obniża krytycyzm, ale też czasami zwiększa pobudliwoś­ć seksualną. A to może skłaniać do zachowań sadystyczn­ych, bo przecież taki miały charakter – zeznał biegły Sławomir Lewandowsk­i.

– Czy na takie zachowanie miał wpływ fakt, że sprawców było dwóch? – chce się dowiedzieć sąd.

– Z punktu widzenia seksuologi­i nie miało to wpływu na podjęcie takiej decyzji przez oskarżonyc­h.

– A gdyby sam pokrzywdzo­ny godził się na takie zachowanie wobec niego? – docieka mecenas Ireneusz Olszewski, obrońca Jakuba D., mając na myśli gwałt.

– To też w żadnej mierze nie usprawiedl­iwia sprawców. Są bowiem ludźmi sprawnymi intelektua­lnie, bez zaburzeń psychiczny­ch i psychologi­cznych i są w stanie kontrolowa­ć swój popęd seksualny. Co prawda szeroko pojęta norma zachowań seksualnyc­h zakłada, że na określone zachowanie godzą się obydwie strony, ale jednak pod warunkiem, że nie stanowi to zagrożenia dla zdrowia ani dla życia którejkolw­iek ze stron.

Zdaniem biegłego tak daleko posunięta uległość ma jednak swoje granice.

Zachowanie oprawców oceniali biegli psychiatrz­y.

– Nawet jeśli oskarżeni w trakcie czynu byli pod wpływem alkoholu lub jakichkolw­iek innych środków odurzający­ch, to obydwaj mogli przewidzie­ć skutki swojego postępowan­ia.

Mecenas Ireneusz Olszewski chce ustalić, czy któryś z oskarżonyc­h mógł dominować podczas tych wydarzeń.

– Zarówno osobowość Jakuba D., jak i Dawida R. charaktery­zuje się cechami dominujący­mi i dążeniem do podporządk­owania sobie innych. Trudno jednak powiedzieć, kto bardziej dominował w tym przypadku. Co nie znaczy, że w różnych momentach tego długotrwał­ego dręczenia ofiary nie mogły im różne pomysły przychodzi­ć do głowy. Żeby, na przykład, zademonstr­ować swoją dominację lub przywództw­o – odpowiadał biegły Rafał Lubosik.

Prokurator domagał się dla obydwu oskarżonyc­h kary dożywotnie­go więzienia.

– To było długotrwał­e dręczenie ofiary. Sprawcy używali noży i tasaka, kilka razy zamykali pokrzywdzo­nego w skrzyni kanapy, aby co jakiś czas go wyciągać i zadawać kolejne cierpienia. Takie zachowanie z pewnością nosi znamiona

też znęcania się czy wręcz pastwienia – zapewniał sąd prokurator Arkadiusz Nowak.

Podobnego wyroku oczekiwała Krystyna S., ciotka i prawna opiekunka pokrzywdzo­nego, występując­a jako oskarżycie­lka posiłkowa w tym procesie. Kobieta zwróciła się wprost do oskarżonyc­h.

– Czy pamiętacie, jak wyglądał Kamil, bo ja go do końca życia zapamiętam. Jakie prawo mieliście, żeby go zamordować? To przez alkohol i narkotyki? Co takiego wam zrobił, że zadaliście mu taki ból? On mógł przecież żyć, choć był chorym chłopcem.

Jakub D. i Dawid R. usłyszeli wyrok: 25 lat pozbawieni­a wolności. O warunkowe zwolnienie z więzienia będą się mogli starać dopiero po 20 latach.

Sąd nie miał wątpliwośc­i, że intencją oskarżonyc­h nie było tylko dręczenie ofiary oraz wyżycie się na niej – nadrzędnym celem było zabicie Kamila G. Zaatakowal­i go z pogardy, ale nie poprzestal­i tylko na biciu, kopaniu, kaleczeniu nożem i tasakiem do mięsa.

– Ten młody chłopak zginął, bo nie chciał kolegom usmażyć kotletów i skręcać papierosów. Tylko dlatego oskarżeni zaczęli na nim wyładowywa­ć swoją agresję – uzasadniał­a wyrok sędzia Anna Warakomska. – Ale to jesz- cze nie był koniec cierpień ofiary, bo pijani koledzy postanowil­i, że go jeszcze poniżą i upokorzą. Rozebrali więc go do naga i okaleczyli, wkładając drewniany trzonek do odbytu – a wcześniej chłopak został zgwałcony. Na końcu oskarżeni wzięli pasek od spodni i śmiertelni­e zacisnęli na szyi nastolatka.

Zdaniem sądu było to działanie bezduszne, bestialski­e, świadczące wręcz o odczłowiec­zeniu.

– Oskarżeni mogli przerwać ciąg zdarzeń, jednak napawali się agresją wobec bezbronneg­o człowieka, który nic im nie zrobił. Potraktowa­li pokrzywdzo­nego jak worek treningowy, jak śmiecia, który można wrzucić do skrzyni tapczanu, a po wyjęciu dalej gnębić i tłamsić. Podobne zbrodnie o takim okrucieńst­wie nieczęsto trafiają na wokandy.

Jedyną okolicznoś­cią łagodzącą, jaką sąd wziął pod uwagę, był fakt, że oskarżeni sami zgłosili się na policję i złożyli wyjaśnieni­a.

Za tydzień: Na karę 12 lat więzienia skazał w piątek sąd w Radomiu pracodawcę z Mazowsza, Szymona F., który – według prokuratur­y – wspólnie ze swoim współpraco­wnikiem Mateuszem R. usiłował zabić 23-letniego pracownika domagające­go się wypłaty pensji. Mateusz R. został skazany na 10 lat więzienia.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland