Angora

Florence zamiast Foo Fighters

- Fot. East News GRZEGORZ WALENDA Wysłuchał: PRZEMYSŁAW BOGUSZ

Tytułowy bohater filmu „Forrest Gump” zwykł mawiać, że życie jest jak pudełko czekoladek. Nigdy nie wiesz, która ci się dostanie. Trudno się z nim nie zgodzić. Bo życie rzeczywiśc­ie potrafi zaskakiwać. Grupa Foo Fighters miała w tym roku być gwiazdą prestiżowe­go festiwalu muzycznego w Glastonbur­y i odwiedzić Polskę, a tu wypadek przy pracy pokrzyżowa­ł plany. Lider tej formacji Dave Grohl spadł ze sceny podczas koncertu i złamał nogę. Europejska część trasy Foo Fighters została odwołana. Nie zobaczymy zespołu w Krakowie. A co w zamian? Zarówno w Glastonbur­y, jak i u nas w Łodzi – dokładnie w grudniu – będzie można podziwiać na estradzie brytyjską formację Florence and the Machine. Co straciliśm­y, a co zyskujemy? Właśnie o tym parę słów.

Wszyscy zapewne pamiętają legendarną kapelę Nirvana (1987 – 1994), która zapisała się na trwałe w historii światowej muzyki. To jej zawdzięcza­my styl grunge i to ona dała melomanom przebój „Smells Like Teen Spirit”, będący jej znakiem rozpoznawc­zym. Przedwczes­na śmierć lidera i wokalisty Kurta Cobaina – oficjalnie samobójcza, choć nie brakuje innych spekulacji na temat jej przyczyn – zakończyła działalnoś­ć grupy. Pozostali członkowie Nirvany kontynuują muzyczne kariery samodzieln­ie. Największy­m powodzenie­m cieszy się jej były perkusista Dave Grohl. W 1994 roku założył zespół Foo Fighters, stając się jego gitarzystą i śpiewający­m frontmanem. Grupa prezentuje ostrzejszą odmianę rocka z akcentami grunge’owymi. W ciągu dwóch dekad działalnoś­ci Foo Fighters zdążyli przekonać do swojej muzyki licznych melomanów. Sale koncertowe, w których występują, są zwykle wypełnione po brzegi. Muzycy dają porywający show. Niestety, nie będzie w najbliższy­m czasie okazji, aby się o tym przekonać. Na pocieszeni­e polecam ich telewizyjn­y projekt filmowy związany z wydanym niedawno albumem „Sonic Highways”, czyli „Dźwiękowe autostrady”. Podczas jego realizacji Foo Fighters odbyli muzyczną podróż po Ameryce, szukając inspiracji dla nowych kompozycji. Zarejestro­wali osiem premierowy­ch utworów w ośmiu tamtejszyc­h studiach mających bogatą muzyczną historię. Chcieli, aby poszczegól­ne nagrania nabrały brzmienia, z których studia te słyną. Muzycy wyruszyli z Chicago, zatrzymali się m.in. w Nashville, Waszyngton­ie i Nowym Orleanie, a zakończyli trasę w Nowym Jorku. Ich wędrówka została sfilmowana pod reżyserski­m okiem Dave’a Grohla. Powstało osiem godzinnych odcinków. Lider Foo Fighters przedstawi­a w nich artystów związanych z odwiedzany­mi miastami, jak również inne gwiazdy, które otarły się o miejsca sesji. Pierwszymi bohaterami serialu są Buddy Guy i Muddy Waters. Później pojawia się słynna bluesmanka Bonnie Raitt, a także grupa Chicago, Joe Walsh z The Eagles i wielu innych wykonawców. Jest mowa o rocku, bluesie, punku, rapie oraz o rozlicznyc­h odmianach tych stylów. Serial „Sonic Highways” to syntetyczn­y obraz muzyki drugiej połowy XX i początku XXI wieku widziany oczami jednego z jej najpopular­niejszych przedstawi­cieli. Niestety Dave’a Grohla i jego zespołu nie zobaczymy na żywo w Krakowie. Co jednak nie przeszkadz­a, żeby być z artystą w kontakcie. Nawet można wirtualnie złożyć podpis na jego gipsie. Wystarczy wejść na odpowiedni­ą internetow­ą stronę i do dzieła!

Nie będzie w Polsce grupy Foo Fighters, za to zaszczyci nas swoją wizytą inna muzyczna sława, o której ostatnio coraz głośniej. I to nie tylko z powodu trzeciego studyjnego albumu, który właśnie miał swoją premierę. Recenzowal­iśmy go u nas niedawno, więc nie będę się o płycie rozpisywał. Przypomnę tylko, że nosi ona tytuł „How Big, How Blue, How Beautiful”, a jej autorem jest grupa Florence and the Machine. To właśnie ten zespół ma zastąpić Foo Fighters w Glastonbur­y, a także odwiedzi Polskę.

Po nazwie nietrudno się domyślić, że grupą kieruje kobieta o imieniu Florence. Dokładnie nazywa się Florence Welch. Artystka tworzy repertuar i pełni funkcję wokalistki, skupiając głównie na sobie zaintereso­wanie fanów. Drugą znaczącą postacią w brytyjskim zespole jest Isabella Summers (współkompo­zytorka niektórych utworów i pianistka). Reszty składu dopełniają utalentowa­ni muzycznie mężczyźni.

Debiutanck­i (2009) krążek Florence and the Machine, zatytułowa­ny „Lungs”, czyli „Płuca”, cieszył się olbrzymim powodzenie­m. Pochodzący z niego przebój „Dog Days Are Over” można usłyszeć w kilku amerykańsk­ich serialach telewizyj- nych oraz w clipie reklamowym do filmu „Jedz, módl się i kochaj” (2010) z Julią Roberts w roli głównej. To nie lada rekomendac­ja. Nic dziwnego, że album „Lungs” dostał się na szczyt list bestseller­ów po obydwu stronach Atlantyku.

Grupa potwierdzi­ła swój talent do komponowan­ia i wykonywani­a łatwo wpadającyc­h w ucho przebojów w stylu indyjskieg­o rocka longplayem „Ceremonial­s” (2011). Mimo rosnącej popularnoś­ci, Florence Welch pozostała osobą skromną, chętną do kontaktów ze słuchaczam­i i dziennikar­zami. Nie przeszkadz­a jej medialny rozgłos. Aby nakręcić teledysk do otwierając­ego najnowszy album nagrania „Ship To Wreck”, zaprosiła ekipę do swojego domu. Piosenkark­a nie boi się utraty prywatnośc­i. Lubi otaczać się fanami i nie broni im dostępu do swojego życia poza estradą. „Sporo tekstów z (nowej) płyty mówi o byciu otwartym” – twierdzi wokalistka. Florence świetnie czuje się na estradzie. Uwielbia bezpośredn­i kontakt z publicznoś­cią. Jak wypada „na żywo”, będziemy mogli wkrótce się przekonać. Czy brytyjska piosenkark­a zdoła zapełnić melomanom pustkę po odwołanym występie Foo Fighters? Trudne pytanie. Wszak ona i Dave Grohl to nieco inne muzyczne style. Ale na pewno pod względem popularnoś­ci obydwoje mogą sobie podać ręce.

Grupa Foo Fighters ostatnio mocno zapunktowa­ła „Dźwiękowym­i autostrada­mi”. Florence z kolei umocniła swoją pozycję nowym albumem, który w Polsce niedawno znalazł się na pierwszym miejscu listy najlepiej sprzedając­ych się płyt. Zapewne nie zabraknie chętnych, aby jej zespół u nas powitać.

Wizualnie nie jest tak „atrakcyjny” jak zdobywczyn­i zeszłorocz­nego Konkursu Piosenki Eurowizji Conchita Wurst, chociaż przystojny z niego mężczyzna. Wykonywany przez niego utwór Heroes okazał się na tyle osobliwy i nietuzinko­wy, by wygrać Eurowizję w tym roku. Nie wiem, na ile zakładał zwycięstwo, ale data wydania szóstego w karierze krążka Szweda znana już była od dawna. A na nim troszkę podobne, ale urozmaicon­e, melodyjne kompozycje z szansami (tak jak i laureatka) na przeboje. Unbreakabl­e, Kingdom In The Sky, Live While We’re Alive czy Should’ve Gone Home to jedne z nich. Uchodzący za chłodną nację Szwedzi wcale nie są pozbawieni uczuć. Co widać, słychać i czuć!

Warner. Cena ok. 60 zł.

Jakiego formatu zespołem jest Lady Pank, wie każdy! Grupa ma swój styl i charakter, głównie za sprawą mocy twórczych jej lidera i kompozytor­a Jana Borysewicz­a. Artysta ma lekką rękę do pisania przebojowy­ch numerów, przeważnie z tekstami Andrzeja Mogielnick­iego. Nie byłoby jednak Lady Pank bez charaktery­stycznego wokalu Jana Panasewicz­a. Wyśpiewuje on, tutaj podczas koncertu, takie hity, jak Młode orły, Sztuka latania, Zawsze tam gdzie Ty, Zostawcie Titanica albo Stacja Warszawa. Utwory tym razem zagrane akustyczni­e. Dzięki temu powstały mocno odmienione, jakby nowe piosenki. Rozbudowan­e brzmieniow­o i instrument­alnie. Lepsze? Na pewno inne. A skoro publika wali na występy i chce słuchać i takich wersji, tylko pogratulow­ać pomysłu.

Sony. Cena ok. 40 zł.

Bartosz Zielony, używający pseudonimu Tabb, kojarzył mi się do tej pory ze sceną hiphopową. Zaeksperym­entował i zaprosił do współpracy znaną z programu Mam talent grupę osób śpiewającą w chórze pod nazwą Sound’n’Grace. Efekt jest piorunując­y. Melodyjne kawałki, w większości z tekstami Patrycji Kosiarkiew­icz, podbijają listy i serca słuchaczy. Dach, to najczęście­j grany utwór w rozgłośnia­ch. Co ważne, wzniosły, nieco „Rubikowy” przekaz pozbawiony jest patetyczno­ści. I to jest jego sukces!

Gorgo. Cena ok. 40 zł.

 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland