Niech łza się w piękny kwiat zamieni...
W niedzielę 28 czerwca, niestety, o dość późnej porze, Maryla Rodowicz śpiewała dla Piotra Nurowskiego, jednej z ofiar smoleńskiej katastrofy. Ten występ i inne wspominki miały być, i też były, wspomnieniem po Nim. Piosenkarka śpiewała jak zwykle swym ciepłym głosem, towarzyszyła Jej gitara. I choć zrobiło się smutno, był to smutek dobry, smutek wspomnieniowy, smutek, który otwiera ludzkie serca i wilgotnieją od niego ludzkie oczy. Śpiewała głosem, a tak naprawdę śpiewała sercem i też do serc ten śpiew prosto trafiał. Na koniec dziękowała za to wszystko córka Piotra Nurowskiego i było bardzo, ale to bardzo i ciepło, i pięknie.
Przeczytałem kiedyś u jakiegoś poety, że nasze łzy – takie wspominkowe, nad grobem, gdy kogoś żegnamy, i takie na rocznicę w piękne kwiaty się zamieniają, więc Piotr w tym czasie wśród wielu kwiatów się znalazł, pachnących, pięknych. Może poznał, że nie jest zapomniany, że bliscy, a także przyjaciele, a dzięki temu programowi nawet tacy jak ja, którzy Go osobiście nie znali, a Maryla Rodowicz swym wspaniałym śpiewem wszystkim nam Go przybliżyła – wspomnieliśmy Go. Ktoś powiedział, że nie umrze zupełnie nikt, o kim się pamięta, o kim zachowuje się pamięć. Za tę audycję przede wszystkim Pani Maryli Rodowicz wielkie, ale to wielkie dzięki.
Proszę Państwa, a gdyby tak zamiast corocznej zadymy na Krakowskim Przedmieściu każdego roku w dniu 10 kwietnia zrobić taki piękny wspomnieniowy koncert? Wspomnieć m.in. powszechnie poważaną, a może można tu powiedzieć: kochaną, Panią Prezydentową Marię, wchodzącą do samolotu z torebką, przypuszczalnie ze śniadaniem dla Męża. Przecież w samolocie były na pewno przygotowane frykasy, ale Pani Maria uznała, że lepsze będzie śniadanko domowe. Ten fakt był obśmiewany przez niektórych inteligentnych panów dziennikarzy, były zdjęcia, a jakże. A mnie właśnie to niezwykle ujęło. Mam prawo sądzić, że to małżeństwo prezydenckie kochało się naprawdę, mam do dzisiaj Ich zdjęcie, jak na siebie patrzą.