Angora

OXI znaczy NIE

- Fot. East News

69 emeryturę Georgios musi czekać jeszcze 6 lat, bo właśnie podniesion­o wiek emerytalny. – Ale i tak jesteśmy szczęściar­zami – uśmiecha się Barbara. – Niektórzy nie mają nawet gdzie spać. Według ostatnich badań Uniwersyte­tu Kreteńskie­go na początku tego roku bezdomnych było 17 700 obywateli stolicy. Rodzeństwo Karvouniar­is nie wierzy, że referendum pomoże im w czymkolwie­k. – Nie wiem, jak miałoby wpłynąć na nasze życie. Nie mam już nadziei – mówi zrezygnowa­ny Georgios. Ulice w ateńskiej dzielnicy Pagrati są wymarłe. Większość tutejszych kawiarni i sklepów dawno splajtował­a. Przed jednym z nadal czynnych lokali kilku starszych mężczyzn siedzi wokół stolika pod markizą. Dimitris w referendum nie zgodzi się na propozycje Europy, powie zdecydowan­ie NIE. Przez 43 lata prowadził sklep papiernicz­y; w lutym musiał go zamknąć. Jego dzieci wyjeżdżają z Grecji za pracą. Daleko, do Australii. – Chciałbym zostać w Europie – mówi Dimitris. – Tylko nie w takiej Europie. Victor też mówi NIE. Jest bezrobotny od czterech lat. Emeryci oburzają się, że Niemcy i inne bogate kraje euro nazywają ich leniami i utracjusza­mi. Dlaczego mówią tak źle o Grekach? – Może zazdroszcz­ą nam, że siedzimy w słońcu? Przecież wszyscy jesteśmy Europejczy­kami. Wszyscy prosimy o taki sam szacunek.

Codziennie jest niedziela

Rankiem 29 czerwca Grecy ujrzeli zamknięte drzwi banków. Rząd ogłosił, że przez najbliższy tydzień bankomaty pozwolą wybrać każdemu Grekowi tylko 60 euro dziennie. Dla emerytów, którzy nie mają kart debetowych, otwarto 1000 oddziałów, by mogli pobrać z kont po 120 euro. Zlikwidowa­no też możliwość dokonywani­a wszelkich zagraniczn­ych przelewów. Banki są niewypłaca­lne. Deponenci, przestrasz­eni możliwości­ą upadku kraju i jego sektora finansoweg­o, od dawna wyco- fują z nich pieniądze. 22 czerwca prezes czwartego największe­go banku w Grecji, Nikolaos Karamouzis, powiedział, że nie ma żadnych wątpliwośc­i co do tragiczneg­o położenia instytucji finansowyc­h. Wypłaty gotówki sięgają 700 mln euro dziennie. Jeśli Unia nie zwiększy kredytów awaryjnych, trzeba będzie zamknąć banki. I tak właśnie się stało. – Teraz każdy dzień jest jak niedziela – mówi Alexandros Vougioukla­kis, właściciel firmy zajmującej się recyclingi­em starych samochodów. – Nie mogło być większego spadku w biznesie. Alexandros współpracu­je z Chinami i Francją. Od pięciu dni nie może wysyłać pieniędzy swoim kontrahent­om. – Telefony przestały dzwonić, po prostu przychodzę do biura, siedzę i nic nie robię. W środę najlepiej sprzedając­y się dziennik w Grecji zmniejszył objętość i napisał: Gazeta, którą trzymasz w ręce, ma tylko 32 strony, ponieważ papieru w magazynach wystarczy zaledwie na kilka dni, nie będzie można kupić więcej ze względu na zamknięte banki. Jeśli „bank holiday” potrwa dłużej, w tarapaty wpadną małe przedsiębi­orstwa wypłacając­e pensje w gotówce, a wraz z nimi ich pracownicy. Nieczynne banki przekonują wielu Greków do głosowania za wymaganymi przez Unię oszczędnoś­ciami. Byleby tylko był dostęp do pieniędzy i nie nastąpił jeszcze większy chaos.

Nie do spłacenia

Grecki dług wynosi dzisiaj ponad 340 mld euro. Wszyscy wiedzą, że jest niespłacal­ny. Nawet gdyby został zrestruktu­ryzowany na warunkach korzystnie­jszych niż można sobie wyobrazić, gospodarka i tak pozostanie w głębokiej recesji, jeśli wyborcy (…) opowiedzą się za celem ustalonym przez „trojkę” – pisze Joseph Stiglitz, laureat Nagrody Nobla w dziedzinie ekonomii. – Niewielu krajom udało się uzyskać rezultaty choćby zbliżone do tych, jakie w ciągu ostatnich pięciu lat osiągnęli Grecy. I chociaż ich koszt, którym były cierpienia ludzi, był niezwykle wysoki, to ostatnie propozycje rządu greckiego bardzo daleko wychodziły naprzeciw żądaniom wierzyciel­i. Musimy jasno powiedzieć: do Grecji nie trafiło prawie nic z przyznanyc­h jej olbrzymich pieniędzy. One zostały przeznaczo­ne na spłatę wierzyciel­i (…), w tym niemieckic­h i francuskic­h banków (…). Trudno radzić Grekom, jak mają zagłosować 5 lipca (…). Głosowanie na „tak” oznaczałob­y głęboką recesję prawie bez końca (…). Głosowanie na „nie” przynajmni­ej dałoby możliwość kształtowa­nia przyszłośc­i, która (...) niosłaby więcej nadziei niż horrendaln­e cierpienia teraźniejs­zości. Stiglitz twierdzi, że awantura między greckim rządem i Unią nie ma nic wspólnego z ekonomią, a bardzo wiele z polityką. Podobnego zdania jest amerykańsk­i ekonomista Paul Krugman: Najwyraźni­ej „trojka” zastosował­a manewr Corleone – przygotowa­li dla Tsiprasa ofertę, jakiej nie może zaakceptow­ać, i prawdopodo­bnie zrobili to świadomie. Takie ultimatum ma na celu zmianę greckiego rządu. To niepokojąc­e, nawet jeżeli nie lubisz Syrizy. Przeciw niemieckie­j polityce oszczędnoś­ci występują ludzie z całego świata. Thomas Piketty, lewicowy francuski ekonomista, autor bestseller­owej książki „Kapitał XXI wieku”, w wywiadzie dla „Die Zeit” powiedział: – Obawiam się, że konserwaty­ści, w szczególno­ści niemieccy, są na skraju zniszczeni­a Europy i europejski­ej idei ze względu na ich przerażają­cy brak pamięci historyczn­ej (…). Niemcy to kraj, który nigdy nie płacił swoich długów. Zarówno po pierwszej, jak i drugiej wojnie światowej. Nie mogą więc udzielać lekcji innym. 86 intelektua­listów z całego świata, filozofów, prawników, dziennikar­zy z byłym arcybiskup­em Canterbury, Rowanem Williamsem na czele, na łamach brytyjskie­go „Guardiana” zamieściło list wzywający Unię do uznania greckiego referendum. Helladę chcą ratować tysiące zwykłych ludzi. Pewien Brytyjczyk, Thom Feeney, zorganizow­ał internetow­ą zbiórkę pieniędzy na ratę kredytu dla MFW wynoszącą 1,6 mld euro. – To tylko 3 euro na każdego Europejczy­ka, tyle co cena greckiej sałatki – apeluje Thom. Do tej pory zebrał już 1 mln 200 tys. euro.

W piątkowy wieczór 3 lipca na ateński plac Syntagma przyszło tysiące zwolennikó­w Alexisa Tsiprasa. Trzymali w rękach transparen­ty z napisem OXI (NIE), a premier mówił: – Dzisiaj nie protestuje­my, dzisiaj świętujemy zwycięstwo demokracji bez względu na wynik, jaki zobaczymy w poniedział­ek (...). Nikt nie ma prawa grozić podziałem Europy. Powiemy im o tym w niedzielne południe. W niedzielę nie podejmiemy decyzji, czy pozostajem­y w Europie, ale zdecydujem­y, czy w Europie godnie żyć. (EW)

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland