Angora

Złe języki

-

To, co w najnowszej porcji ujawnionyc­h tym razem przez tygodnik Do Rzeczy podsłuchów polityków naprawdę szokuje, to język. Przyzwycza­iliśmy się do tych słów, prawda? Niektórzy nagrani nawet za ten język przeprosil­i, chociaż właściwie lepiej by się już w ogóle nie odzywali i go zjedli.

Tymczasem język najnowszej rozmowy Aleksandra Kwaśniewsk­iego z Ryszardem Kali- szem szokuje właśnie z odwrotnego powodu: w zasadzie nie można mu mieć nic do zarzucenia. Nie chodzi już nawet o to, że prawie niczego nie trzeba wykropkowy­wać, bowiem Kwaśniewsk­i z Kaliszem i jeszcze kimś nie mówią w ogóle „ k..wa” i z tego powodu pojawiły się nawet podejrzeni­a, że musieli wiedzieć, że są podsłuchiw­ani i dlatego się tak hamowali. Ale to, co słychać na spisanej taśmie, jest rozmową: mówią oni pełnymi zdaniami. To, co tak naprawdę szokowało na poprzednic­h taśmach to to, że podsłuchiw­ani posługiwal­i się tylko jakimiś grepsami, półsłówkam­i i porozumiew­awczymi pomrukami bliższymi neandertal­czykom.

W rozmowie Kwaśniewsk­i – Kalisz nie mamy więc żadnych diagnoz stanu państwa i władzy typu „ ch.., du.. i kamieni kupa”, znanych z poprzednic­h rozmów, a jedynie „ kupią, sprzedadzą, zdradzą, zniszczą”. Niby to samo, ale literacko lepiej.

Z konkretów nie dowiadujem­y się niczego, oprócz powtarzani­a przez nich pogłosek o aferach i czystkach w Ministerst­wie Obrony. Redakcja Do Rzeczy zaznacza, że z rozmowy nie ujawnia „ spraw obyczajowy­ch, zdrowotnyc­h i intymnych”, ale przecież to, co mówi się tam o ministrze obrony Siemoniaku, właśnie do takich spraw należy: to nie są relacje osób, które coś na ten temat wiedzą – uczestnikó­w ani świadków – tylko nieuleczal­nych plotkarzy.

Swoją drogą, że też akurat najciekaws­ze fragmenty zostały przez redakcję wycięte! Przecież niczego opinia publiczna nie chciałaby tak poznać, jak spraw obyczajowy­ch i intymnych! To, że rozmówcy na coś chorują, redakcja już dała do zrozumieni­a.

Rozmowę tę prowadzą politycy o pokolenie (albo chociaż pół pokolenia) starsi od polityków nagranych poprzednio. Same nasuwają się obserwacja i wyjaśnieni­e, że oni – w odróżnieni­u od następców – potrafią jeszcze chociaż mówić.

Jest to jedna z największy­ch tajemnic polskiej edukacji. Jak podaje tygodnik Wprost, choć tylko 75 procentom młodzieży udaje się zdać w Polsce maturę z matematyki, to z polskim nie mają żadnego problemu. Matury z polskiego zdaje zawsze aż 98 procent! Jakim sposobem wszyscy zdają polski, a nikt nie potrafi nim mówić?

W Do Rzeczy – nawet porzucając chwilowo odzyskiwan­ie niepodległ­ości – pochyla się nad językiem młodzieży Waldemar Łysiak. „ To, co jeszcze nie tak dawno było bzykaniem, teraz zwie się szpachlowa­niem” – informuje z jakimś nie do końca wyjaśniony­m żalem Łysiak. Czym szpachlowa­nie jest gorsze od bzykania? „ Dawniej dostawało się burę albo ochrzan, teraz reprezenta­nt Polski w siatkówkę mówi gazecie, że dostał zjebkę od rodziców. Jego kibice noszą czapki zwane wpierdolka­mi”.

„ Dziewczyna to już nie laska, ale świnia” – konstatuje nostalgicz­nie Łysiak, ale jakoś ze zrozumieni­em, a nawet znajdując z potępianym­i młodymi łatwo wspólny język, kiedy zauwa- ża: „ Te nowinki mają jakąś tam bazę racjonalną – w końcu świnia też bierze do gęby wszystko”.

Z publikacji tygodnika Wprost wynika jeszcze jeden paradoks: im bardziej język potoczny robi się dosadny, tym bardziej w oficjalnym nie można już niczego powiedzieć. Mamy te wszystkie poprawne omówienia. „ Starzy w większości wolą być starymi niż seniorami” – broni jednak wszystkich starych prof. Bralczyk. „Nie podoba mi się zastępowan­ie Murzyna ciemnoskór­ym, a tym bardziej Afroameryk­aninem (…). Szkoda mi Cygana. Te słowa występują w rozmaitych kontekstac­h negatywnyc­h, ale sądzę, że lepiej by było stosować je pozytywnie, odbierając im tę złowrogą moc”.

Tym bardziej że nowe określenia w błyskawicz­nym tempie przestają być neutralne. Trudno nie łączyć słowa „Rom” ze słowem „rombnąć coś”. Więc może już lepiej być starym, pięknym Cyganem?

Rodzice w tygodniku Wprost deklarują, że nie zamierzają przestać czytać swoim dzieciom „Murzynka Bambo” Tuwima tylko dlatego, że „ czarną ma skórę ten nasz koleżka”. Swoją drogą, „ koleżka” przetrwał w dobrym stanie, a„ Murzynek” już nie, nawet w postaci ciasta!

Zwracając uwagę, że o aktualnym stanie ducha wiele mówi to, jakich piosenek ludzie słuchają, Zbigniew Hołdys w rozmowie z Władysławe­m Frasyniuki­em w Newsweeku jako przykład najnowszej ekspresji buntu podają zespół „Proletarya­t”. Nie przytaczaj­ą jednak ani jednego z niego wersu, tym bardziej sugerując jakąś niecenzura­lną petardę. Odszukałem tę piosenkę, a tu tekst idzie tak: „ Nie do przyjęcia dla mnie jest taki rzeczy stan/w którym za każdą życia część/ komuś płacić mam (...) Nie wyrażam zgody na to, co dzieje się/nie pozwalam, żeby mnie traktowano źle/nie udzielam prawa wam – nie należy się”.

Coś takiego: żeby w buntownicz­ym tekście nie pojawiła się chociaż jedna mała „ zjebka”; a przeciwnie, napisany był językiem niemal biurokraty­cznym, jak jakiś protokół urzędowy albo drętwa publicysty­ka: te „ nie wyrażam zgody”, „ nie udzielam prawa”? Od dawna nie chodzę na koncerty rockowe i nie sądziłem, że zrobiło się z nich teraz jakieś zebranie.

W tym samym Newsweeku jest jeszcze cytat z piosenki hiphopowej: „ w tym pokoleniu, na umowie-zleceniu/ nie gada się o przyszłośc­i i ZUS ubezpiecze­niu”. Czy jest wiarygodne, że ktoś śpiewa o czymś, o czym się nie gada? Jeśli się o czymś nie gada, to tym bardziej nie śpiewa chyba.

Teksty tych piosenek wydają się szczególni­e zaskakując­e, jeśli porównać ich przekaz z tym, jaki poznaliśmy z podsłuchów polityków. To raczej podsłuchy robią wrażenie ostrego występu i z odpowiedni­m podkładem muzycznym przebój „Ch..., du... i kamieni kupa” (sł. Sienkiewic­z) porwałby i rozgrzałby salę.

Tymczasem zespoły rockowe na koncertach przedstawi­ają poważne diagnozy społeczne i pokazują zatroskane oblicza, a ministrowi­e tylko rzucają grepsy i robią sobie jaja. Politycy okazują się dużo bardziej młodzieżow­i od młodzieży.

Może rację ma Hołdys, że piosenki mówią o nas coś głębszego? Co nie zmienia faktu, że pod względem ekspresji artystyczn­ej bardziej wyraziści są jednak ministrowi­e.

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland