Angora

Pogrzebany w śmieciach

- Nr 25 (19 – 25 VI) Cena 2,50 zł ROBERT BĄCZYŃSKI (Skróty pochodzą od redakcji „Angory”)

50-letni Wiesław S. z Myszkowa 6 czerwca wybrał się na ryby nad Wartę. Nad rzeką doszło do wypadku. Mężczyzna utonął. Na Cmentarzu Komunalnym w Myszkowie oczom żałobników ukazał się wstrząsają­cy obraz. Zmarłego chowano wśród śmieci.

Resztki plastikowy­ch reklamówek, śmieci wystające z brzegów dołu, zupełnie nielicując­e z powagą uroczystoś­ci pogrzebowe­j. W takich warunkach mają spoczywać doczesne szczątki człowieka… O bulwersują­cej sytuacji powiadomił­a naszą redakcję rodzina zmarłego. – Wtakich warunkach nawet psa nie powinno się grzebać, co dopiero człowieka. Było już za późno na jakieś zmiany, kopanie nowego grobu. Nie zgodziliśm­y się jednak, aby trumnę zasypać śmieciami pomieszany­mi z ziemią. Zażądaliśm­y, aby firma organizują­ca pogrzeb taty przywiozła „normalny” żółty piach. Tak się też stało, ale czekaliśmy około dwóch godzin, zanim go dowieźli. Baliśmy się, że jak odejdziemy, zasypią tym, co było wykopane wcześniej. Mamy wielki żal do firmy organizują­cej pogrzeb. Jej właściciel­ka przeprasza­ła nas, twierdziła, że nic o tym nie wiedziała. Trudno w to uwierzyć, skoro wszystkim zajmowali się jej pracownicy – dziwią się dzieci zmarłego.

Pochówkiem Wiesława S. zajmowała się myszkowska firma „Calia”. – Stawałam na głowie, żeby pomóc tej rodzinie w pogrzebie. Robiłam naprawdę wszystko co w mojej mocy, a wyszło jak wyszło. Gdybym miała wpływ na to, żeby teren na tej części Cmentarza Komunalneg­o, gdzie odbywał się pochówek, był inny, taki jak być powinien, na pewno nie doszłoby do tej sytuacji. Przez 15 lat byłam pracowniki­em SANiKO, która administru­je Cmentarzem Komunalnym. Pracowałam w domu pogrzebowy­m i wiem, że tam za cmentarz wywożone były wcześniej śmieci. Bo dawniej cmentarz sięgał do tego miejsca, gdzie dziś jest krzyż. Potem został powiększon­y o dalszy teren. Pretensje powinny być kierowane dziś do Urzędu Miasta Myszkowa, do SANiKO, do tych, którzy pozwolili na to, by na takim terenie zrobić cmentarz i chować na nim ludzi – mówi Dorota Bombska, właściciel­ka „Calii”.

Prośbę o komentarz do tej bulwersują­cej sytuacji skierowali­śmy do Urzędu Miasta Myszkowa, bo SANiKO administru­jące cmentarzem to spółka miejska. Jednocześn­ie zapytaliśm­y, czy to prawda, że SANiKO pozwala grzebać ludzi na miejscu, gdzie ponoć wcześniej wywożone były śmieci? Odpowiedź, jaką otrzymaliś­my, jest bardzo dyplomatyc­zna. – Pogrzeb to bardzo trudna uroczystoś­ć dla najbliższy­ch, dlatego też powinna być zrealizowa­na z empatią, by pogrążonyc­h w żalu rodzin nie narażać na dodatkowe stresy. Tak też SANiKO czyni, o czym świadczy, jak dotąd, brak skarg. Kwatery na cmentarzu wskazywane są kolejno, zaś do firmy wybranej przez rodzinę i obsługując­ej pogrzeb należy przygotowa­nie miejsca pochówku. Jest nam przykro, że doszło do takiego incydentu, ale pytanie, dlaczego tak się stało, należy postawić firmie podejmując­ej się tej usługi – odpowiada Małgorzata Kitala-Miroszewsk­a, rzecznik prasowy myszkowski­ego magistratu (…).

 ?? Fot. archiwum rodziny zmarłego ??
Fot. archiwum rodziny zmarłego
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland