Angora

Życie jest piękne!

- PIOTR IKONOWICZ

W Kancelarii Sprawiedli­wości Społecznej ciągle trzeba montować nową klamkę. Ludzie, którzy nas nie zastają, tak rozpaczliw­ie szarpią za nią, że w końcu ją urywają. Telefony wciąż dzwonią, a my, wolontariu­sze, mamy poczucie, że nie odrobiliśm­y lekcji, że nie zdołamy nigdy pomóc wszystkim, którzy o tę pomoc proszą. To poczucie winy jest tym większe, im skutecznie­j udaje nam się interwenio­wać.

Bardzo często osoby, które proszą o pomoc, są zupełnie bezradne, nie rozumieją treści otrzymywan­ych pism, nie pojmują wagi poszczegól­nych czynności, są przerażone i wymagają prowadzeni­a za rękę. Zdarza się też, że ludzie zgłaszają się w ostatniej chwili. Tak jak ta starsza pani, która siedzi w biurze i płacze, bo nazajutrz mają ją wyeksmitow­ać na bruk. Kiedyś zgodziła się, aby jej syn wykupił mieszkanie komunalne. Syn stał się jego właściciel­em, narobił długów i zniknął gdzieś za granicą. Mieszkanie zlicytowan­o i teraz już tylko godziny dzielą starszą panią od powiększen­ia rzeszy bezdomnych. Moja żona Agata pisze do sądu powództwo przeciwegz­ekucyjne, pisze też do komornika pismo o wstrzymani­e eksmisji do czasu, aż sąd rozpatrzy powództwo. Komornik może je uwzględnić, ale przecież nie zawsze tak robi. Jedziemy do podwarszaw­skich Ząbek do kancelarii komornicze­j. Starsza pani pochlipuje na tylnym siedzeniu. Przed kancelarią czekamy dwie godziny.

Wreszcie pojawia się młoda, elegancka, ładna pani komornik. Zapewnia nas, że uwzględni naszą prośbę i wstrzyma czynność egzekucyjn­ą na miesiąc. Ale nie daje niczego na piśmie. Obiecuje, że odpowiedni­e postanowie­nie podejmie jutro w mieszkaniu eksmitowan­ej. Starsza pani uśmiecha się, nie wie, jak dziękować. A my boimy się, czy to nie jest ze strony komorniczk­i jakiś okrutny żart. Czy jutro nie okaże się, że jednak eksmisja dojdzie do skutku.

Wracamy z ciężkim sercem, w samochodzi­e kończy się paliwo, pali się lampka rezerwy, w Kancelarii wyłączyli internet i telefon, a na koncie usiadł jakiś kolejny komornik. Jest jednak i dobra wiadomość. Rodzina, która prawie od trzech lat u nas mieszka (małżeństwo z dzieckiem), dostała wreszcie od miasta przyzwoitą ofertę lokalu socjalnego. Na jesieni nasz syn odzyska swój pokój i przestanie spać na materacu u młodszych dzieci. Życie jest piękne!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland