Punkt kulminacyjny
Gwiazda festiwalu
Śpiewaczka Alicja Węgorzewska została okrzyknięta „gwiazdą nr 1 festiwalu”. Jedyna artystka, która była ubrana jak gwiazda, zarówno prywatnie, jak i na scenie, dała wspaniały koncert „I Colori Del Amore”, na którego repertuar złożyły się utwory z jej najnowszej płyty. Jest tam zestaw wyjątkowych kompozycji napisanych przez nią samą do fantastycznych włoskich tekstów, plus dwa covery „Caruso” i „Mi Manchi”. Płyta wykraczająca poza standardowe ramy, w klasycznej popowej produkcji dyrygenta Tomka Szymusia. Po premierze napisano, że artystka powinna dostać medal za to, że ułatwia ludziom kontakt z muzyką klasyczną. Alicja Węgorzewska wystąpiła w czarnej sukni z kaskadą tiulowych falban. Wyglądała stylowo i atrakcyjnie. Przepiękny wieczór w kasynie hotelu Amber Baltic, który potrafił zadbać nie tylko o gwiazdy festiwalu, ale o wszystkich gości. Kieruje nim szalenie sprawnie ujmująca kulturą dyrektor i generalny menedżer Monika Kowalska.
Dla relaksu
O to, żeby wszyscy zainteresowani festiwalem wychodzili z imprez w dobrym nastroju, postarali się dyrektor Lubaszenko i nowa ekipa realizatorów – firma MasterBrand na czele z Anną Andrych. Pogratulować debiutu. Był lekki, zabawny spektakl „Lunch o północy”, dynamicznie wyreżyserowany przez wszechstronnego Jakuba Przebindowskiego z piękną rolą, specjalnie napisaną dla Joanny Kurowskiej, która zagrała ją brawurowo. Dzielnie ją wspomagali Piotr Gąsowski i Paweł Królikowski. Błysnęła w nim wyróżniająca się temperamentem, urodą i nerwem komediowym debiutująca w Międzyzdrojach Anna Oberc. Podobnie było ze sztuką „Pół na pół” ze świetnym duetem Piotr Polk i Piotr Szwedes oraz z „Intrygą” z udziałem m.in. świetnych Joanny Koroniewskiej i Tomasza Stockingera.
Wszyscy czekali na punkt kulminacyjny festiwalu, czyli odciskanie dłoni na Promenadzie Gwiazd, które w tym roku potraktowano minimalistycznie, zachowując dotychczasowy charakter i scenerię, czyli czerwony dywan, scenę ze schodami, rozmieszczenie gości i publiczności, która szczelnie otoczyła to miejsce przed hotelem Amber Baltic. Piękna nadmorska sceneria, dużo kwiatów i niekończące się odciski dłoni gwiazd z całego dwudziestolecia. Szkoda, że muzyka była z taśmy i nie zawsze trafnie dobrana, ale gala broniła się swoją dostojnością i tradycjami. W tym roku odciskali dłonie: nestor aktorstwa 89-letni Witold Pyrkosz, który pojawił się w białej koszuli i niebieskich dżinsach. Z uhonorowaniem aktora spóźniono się o jakieś piętnaście lat. Z kolei wyróżnienie Jakuba Wesołowskiego było przedwczesne. Co prawda wiązało się z jego nieobecnością w ubiegłym roku (nagroda zespołowa za rolę w serialu „Czas honoru”), ale są przecież kryteria typowania gwiazd, których należy się trzymać. Jakub ubrał się w niebieski garniturek niczym po młodszym bracie. Nie wyglądało to elegancko. W kolejce do takich laurów jeszcze powinna poczekać serialowa aktoreczka Magdalena Różczka, tak stremowana podniosłością chwili, że drżała jak osika. Ubrana w luźną, brązową, bardzo nietwarzową suknię. Do tego wszystkiego zapomniała pójść do fryzjerki, urzędującej przecież tuż obok... Nie ma specjalnych zasług charakterystyczny aktor serialowy Paweł Królikowski, który był najgorzej ubrany z wyróżnionych. Wymięta, luźna koszula i opadające niewyprasowane spodnie, tworzyły smutny obraz niezadbanego polskiego aktora tuż po robocie. Piotr Gąsowski starał się jakoś pokazać (czerwone spodnie), ale nie na tyle elegancko, żeby go pochwalić. Jacek Cygan w stroju na popołudniowy spacerek, a nie jubileuszową galę. Henryk Sawka nie zmienił roboczego obuwia, a strój też był bardziej roboczy niż wyjściowy. Mikołaj Grabowski odświeżony, ale zbyt swobodnie ubrany jak na taką okazję. Piotr Polk najbardziej elegancki (ciemna marynarka, błękitne spodnie i jasne dodatki), ale przydałby się jeszcze jeden element dekoracyjny. Pośmiertnie nagrodzono wspaniałego aktora Jerzego Turka, najbardziej zasłużonego w tym gronie. Jedyną gwiazdą, stosownie ubraną na taką galę, była wspomniana już śpiewaczka i nowy dyrektor Mazowieckiego Teatru Muzycznego Alicja Węgorzewska. Zjawiskowa suknia z białego szyfonu ze srebrnymi kryształami Swarovskiego, zaprojektowana na wzór szafy greckiej bogini Ateny i misternie upięty kok z tiarą. Na przegubie ręki brylantowa bransoleta wartości 50 tysięcy złotych, srebrne buciki Hogla ręcznie robione. W uszach kolczyki, po dwa karaty każdy. Fryzurę śpiewaczki upinano dwie godziny, rozmontowywano pół godziny. To wszystko sprawiło, że publiczność poczuła powiew hollywoodzkiej gali. Po widowni przeszedł szmer zachwytu i rozległy się gromkie brawa. Międzyzdrojska publiczność przyszła tutaj podziwiać prawdziwe gwiazdy w gwiazdorskiej oprawie. Poważnie została potraktowana tylko przez jedną. Szkoda...