Angora

Co ja tam wiem o Polsce?

Imigranci u bram Bezmyślnoś­ć czy rusofobia?

- RAFAŁ (nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji) Wierny czytelnik WOŁYNIAK (imię, nazwisko i adres internetow­y do wiadomości redakcji)

Duda mówi mi z telewizora, że jestem młody, mam wykształce­nie, ale nie mam pracy i perspektyw. Zarabiam śmieciowe pieniądze na śmieciowej umowie. W dodatku w tym kraju nie ma warunków do posiadania rodziny i żyje się źle. Hm...

W ciągu trzech lat znalazłem trzecią pracę. W tym czasie moje zarobki wzrosły trzykrotni­e (!). Może to kwestia tego, żeby nie tracić czasu na najeżdżani­e na rząd i prezydenta i szukanie cholernie ryzykownej alternatyw­y, ale może trzeba też coś dać od siebie? Może trzeba... ruszyć tyłek? A nie czekać w domu z nadzieją, że oferta wymarzonej pracy wskoczy nam przez komin jak list z Hogwartu.

Moje dziecko chodzi do dofinansow­anego (pobyt + wyżywienie) z gminy i ministerst­wa żłobka, dzięki czemu płacę mniej więcej 2/5 pełnej kwoty. Można bez problemu poradzić sobie w dwójkę, mając dziadków daleko od domu. Z dzieckiem można chodzić na spacery do wyremontow­anego ze środków UE parku. W Katowicach – mieście rodzinnym – na każdym kroku widać nową inwestycję. Drogi, parki, kultura. NOSPR, MCK – wow! Niedawno będąc w Łodzi, widziałem, ile tam się dzieje. Centrum rozkopane – jeden plac budowy. Ulica Piotrkowsk­a robi wrażenie. Co chwilę jakieś koncerty, międzynaro­dowe turnieje. Okazuje się, że „zielona wyspa” to był fakt, a nie tylko wymysł. W momencie, gdy spadki u sąsiadów sięgały 20 – 30 proc. – u nas na plus? To jest cud gospodarcz­y!

A to wszystko w kraju, który 25 lat temu był w zapaści, a wcześniej ponad 200 lat z krótką przerwą był zniewolony i rozkradany. W kraju, w którym nie działo się nic wartościow­ego (...).

I tylko w głowach jeszcze ciągle siano. Jaki rząd i jaki prezydent dokona cudu w 4 czy 5 lat? To jest nierealne. Zwłaszcza że wybiera się populistów, którzy nie podejmą trudnych reform. Przydałaby się M. Thatcher, która „uwali” 3/4 socjalu, a nie Duda, który obiecuje obniżenie wieku emerytalne­go i przewaluto­wanie kredytów we frankach. Wszystko fajnie wygląda na papierze. A to kosztuje grube miliardy złotych. A banki nigdy nie wybaczają ingerencji. Już samo wspomnieni­e o „ataku” na banki przez Dudę w kampanii spowodował­o momentalne osła- bienie złotówki. Będziemy mieć prezydenta, który nie przejmuje się, że jednym zdaniem powoduje milionowe straty w gospodarce, zanim jeszcze tak naprawdę zaczął sprawować urząd.

Ale co ja tam wiem, co jest Polsce potrzebne? Potrzebna jest religia w szkołach za 1,2 miliarda złotych. Potrzebny jest fundusz kościelny i konkordat. Suma wydatków – prawie 2 miliardy złotych, za które polskie szpitale mogłyby wyjść z zadłużenia w ciągu 3–4 lat. Przez 21 lat istnienia WOŚP zebrała 1/4 tej rocznej kwoty. Działa na wyobraźnię?

Potrzebny jest nam Prezydent, który w sprawie in vitro twierdzi, że „jego zdanie jest zgodne ze zdaniem episkopatu” (...). Potrzebny jest taki, który ma za plecami Kaczyńskie­go, Macierewic­za, Brudziński­ego, Pawłowicz... (na razie zapadli się pod ziemię, żeby nie spalić swojego kandydata, ale, spokojnie, wylezą już na dniach).

Potrzebni są ludzie, którzy z jednej strony kategorycz­nie nie chcą dalszego zadłużania kraju, a z drugiej słychać od nich wyłącznie o pomysłach ustaw, które będą kosztować miliony i miliardy złotych. Nawet pięciolate­k wie, że jak coś kosztuje 50 zł, a ma tylko 40, to pozostałe 10 musi albo pożyczyć, albo dać sobie spokój. Potrzebne nam są ulice, skwery i pomniki im. śp. Lecha Kaczyńskie­go w każdym mieście. Potrzebna jest dyskusja o Smoleńsku i Andrzej Duda „rżnący głupa”, że on „nigdy nie słyszał, żeby Macierewic­z mówił wprost o zamachu” (...).

W czasie gdy Rosja stanowi naprawdę realne zagrożenie i integracja europejska i światowa (NATO) ma niezwykle ważne znaczenie dla naszego bezpieczeń­stwa, wybraliśmy na stanowisko człowieka reprezentu­jącego partię, której głównym założeniem jest kłótnia ze wszystkimi naokoło, ze szczególny­m uwzględnie­niem naszych zachodnich sąsiadów. Która ma w swoich szeregach członków całkowicie przeciwnyc­h idei UE. Która już pokazała, jak kompletnie nie zna się na dyplomacji i sprawia, że stajemy się konserwaty­wnym, betonowym pośmiewisk­iem Europy bardziej podobnym do Ukrainy niż do cywilizowa­nych krajów (...).

Ja z kraju nie wyjadę. I nikt mnie stąd nie przegoni. Proszę tylko o więcej pomyślunku, bo taki wynik na jesieni to będzie wielki krok w tył – zarówno w kraju, jak i za granicą. Głosujmy na kogoś, kto nie tylko rzuca populistyc­znymi hasłami, rozdaje kasę z budżetu za nic na lewo i prawo, i kupuje wierzących wyborców poglądami ze średniowie­cza, tylko na kogoś, kto jest w stanie przegłosow­ać trudną, ale konieczną ustawę.

Nie wszystko w Polsce dzieje się dobrze. Można spotkać liczne patologie, ale nie od razu Kraków zbudowano, a wszystko szło w dobrym kierunku. A teraz... (...).

Ale nic to, będziemy mieć ładnego Prezydenta, z dobrą prezencją i doskonałą kampanią. Zgniłe jajo w kolorowym papierku.

Ale co ja tam wiem o Polsce?

Zacznę od ostatniego sondażu CBOS z czerwca 2015 r. Czy powinniśmy przyjmować uchodźców ze Wschodu (Ukraina, Białoruś)? „Tak” odpowiedzi­ało 46 proc. Na to samo pytanie dotyczące uchodźców z Afryki i Bliskiego Wschodu „tak” odpowiedzi­ało 33 proc.

Inwazja tych ostatnich przez Morze Śródziemne trwa, głównie do Włoch, Grecji, na Węgry. Bruksela debatuje, ilu mamy tych emigrantów przyjąć. Nawet dokonuje przydziału na każde państwo UE.

W ANGORZE nr 25 w artykule „Inwazja imigrantów” możemy przeczytać: Prof. Krystyna Iglicka-Okólska informuje, że w Polsce przebywa około 200 tysięcy imigrantów głównie z Ukrainy i Białorusi, jest też około 40 tys. Wietnamczy­ków.

I co? Dlaczego kraj się nie wali z tego powodu? Bo ci imigranci przyjeżdża­ją do Polski pracować i w ten sposób pomagać rodzinom pozostałym na Wschodzie. Stąd 46 proc. Polaków nie jest przeciwnyc­h tym przybyszom, pomimo niedocenia­nych przez młodych zaszłości historyczn­ych jak np. rzeź wołyńska. Dodam od siebie, że istnieją inne bardzo istotne przyczyny takiego zachowania naszych rodaków. Po pierwsze – łatwość porozumiew­ania się, bo język zbliżony, kulturowo to Słowianie. Po drugie są to ludzie raczej obojętni religijnie, niezależni­e od tego, czy są nimi grekokatol­icy, czy prawosławn­i, czy niewierząc­y. Kościoły prawosławn­y i greckokato­licki nie są agresywnym­i religiami.

Można sobie wyobrazić, że mamy 200 tysięcy muzułmanów. Zaraz potrzebne będą meczety. Ulice zapełnią się kobietami ubranymi w burki, czadory. A poza tym, jak powiedział swego czasu pan Jerzy Dziewulski, przybysze z Afryki nie przyjechal­i tu, żeby pracować, tylko korzystać ze wsparcia socjalnego bogatych krajów Unii. Zdecydowan­e NIE mówią Węgry, chcą uszczelnić granice z Serbią. I ja w tym szczególny­m wypadku, popieram pana Orbána.

W jednym z programów „Drugie śniadanie mistrzów” siedzieli przy stole ludzie kultury, pisarze i publicyści.

Szczególni­e ubawiła mnie jedyna w tym gronie kobieta – pisarka, która wiele razy w dyskusji na temat imigracji przekonywa­ła nas, że powinniśmy brać przykład ze Szwecji. Pisarz nie musi chodzić po ziemi, może bujać w obłokach, więc ta pani mogła nie wiedzieć, że w Szwecji, przy bardzo wysokich podatkach, pomoc dla uchodźców rozkłada się sprawiedli­wie. U nas, przy obecnych ulgach i przywileja­ch dla bogatych, ciężar pomocy spocznie głównie na barkach biednego społeczeńs­twa.

Na koniec dla bardziej racjonalne­go spojrzenia na świat. Badanie opinii publicznej przeprowad­zone w państwach Unii przez amerykańsk­i Pew Research Center wykazało, że ponad 50 proc. Niemców, Francuzów i Włochów jest przeciwnyc­h pomocy w wypadku konfliktu zbrojnego np. nas z Rosją. Wraca pamięć o roku 1939?

Moja synowa jest Rosjanką. Bardzo chciała jechać wraz z dziećmi (7 lat i 1,5 roku) do Kazania, skąd pochodzi. W Moskwie miałaby przesiadkę. Z jednego dworca na drugi trzeba jechać metrem. Samej byłoby jej trudno, zaprosiła więc brata (19 lat), który wraz z nią miał wracać i pomóc siostrze. Brat pierwszy raz był za granicą. Zadbaliśmy o to, żeby wyjechał z jak najlepszym­i wrażeniami. Wizę miał do 30 czerwca, ale wyjechali już 22. Był w Polsce 19 dni. Nikt z nas nie zwrócił uwagi, że miał zezwolenie tylko na 15 dni. Dawniej wiza określała, do kiedy można przebywać w Polsce, a nie na ile dni opiewa jej ważność.

Syn odwiózł rodzinę do Warszawy. Bilet Warszawa – Moskwa kosztował 520 zł od osoby. Mieli do dyspozycji cały przedział sypialny. Schody zaczęły się w Terespolu. Pograniczn­icy przyczepil­i się, że brat synowej był w Polsce 4 dni dłużej, niż powinien. Wysadzili go z pociągu, mówiąc, że będą go deportować do Rosji. Zapłakana synowa tłumaczyła, że przecież on jedzie do Rosji i ma wykupiony bilet, niech mu wbiją do paszportu, co uważają, niech dadzą mu mandat, ale niech dalej podróżuje z rodziną. Nic nie pomogło. Potrzymali go kilka godzin w Terespolu i „deportowal­i” do Brześcia (przejście przez granicę), wbijając pieczątkę, że nie może przekracza­ć granicy przez pół roku. Do tego zapłacił mandat w wysokości 50 zł. W ostatniej chwili synowa wsunęła mu do ręki 200 euro. Młody człowiek przesiedzi­ał w Brześciu całą noc. Pociągi jadące do Moskwy nie miały miejsc wolnych. Zrozpaczon­y zadzwonił rano do mojego syna do Polski z pytaniem, co ma robić? Syn doradził mu, żeby spróbował jechać pociągami kombinowan­ymi. I na tym telefonie kontakt z nim się

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland