Pokochać śledzia
Jesteśmy narodem mięsożernym, dla którego flagową potrawą ciągle jest schaboszczak. I nawet tradycyjna rybka w czasie wakacyjnego pobytu nad morzem nie zmienia za bardzo naszych przyzwyczajeń. Choć otwieramy się na nowe smaki, to w zakresie zdrowego żywienia mamy ciągle dużo do zrobienia. Przeciętny Norweg, żyjący w podobnym klimacie jak my, zjada rocznie 46 kg ryb, podczas gdy Kowalski zadowala się zaledwie 13 kg. Nie wspomnę już o statystycznym Japończyku, który z wynikiem 65 kg ryb rocznie bije wszystkich na głowę w tym wyścigu po zdrowie.
To rybne zestawienie jest tu jak najbardziej na miejscu, bo lekarze i specjaliści od żywienia nie mają wątpliwości, że osoby jedzące dużo ryb rzadziej zapadają na różnego rodzaju choroby, o czym wspomina dietetyczka w rozmowie poniżej. I niekoniecznie musimy sięgać od razu po drogiego łososia, solę czy jesiotra. Wystarczy pokochać zwykłego śledzia czy pstrąga, które są źródłem niezwykle cennych kwasów omega 3. Swego czasu pisaliśmy o 93-letnim dziarskim dziadku, czyli Antonim Huczyńskim, który dzień zaczyna od zjedzenia śledzika. Może warto spróbować?
Pan Wojciech już w szkole był sprawniejszy od rówieśników. Próbował swych sił w zapasach i biegach na średnich dystansach. Pewnego dnia przed zawodami musiał rozgrzewać się obok ćwiczących rugbistów. Ich zajęcia na tyle przypadły mu do gustu, że przerzucił się na grę w jajowatą piłkę. – Trudno uwierzyć, ale jestem wierny rugby już 38 lat i nie zamierzam przestać – zapewnia i podkreśla, że jest najstarszym aktywnym rugbistą w Polsce.
Swe sportowe życie związał z warszawskim klubem AZS – AWF, w którego barwach zdobył siedem tytułów mistrza Polski. Teraz gra w II li-