Angora

Granica zamknięta na kłódkę

- Mongolia

Wjazd autostopem nie jest tu sprawą tak prostą, jak mogłoby się wydawać. Ostatni kierowca po stronie rosyjskiej dowozi nas w okolice granicy, nieopodal miasta Kiachta. Stamtąd udajemy się na przejście graniczne, gdzie dowiadujem­y się, że aby dostać się na stronę mongolską, potrzebuje­my… samochodu.

Jak się okazuje, nie jest to jednak problem, kierowcy oblegają nas, oferując przewiezie­nie przez granicę za niewielką opłatę – w efekcie kilka minut później jesteśmy w jednym z aut i ustawiamy się w kolejce. Gdy po trzech godzinach oczekiwani­a przychodzi nasza kolej, ukazuje się funkcjonar­iuszka rosyjskiej straży granicznej, która z rozbrajają­cym uśmiechem oznajmia, że na noc granica jest zamykana, po czym faktycznie zamyka bramę. Na kłódkę.

Polak i siedmiu Mongołów

Następnego dnia kolejne zdziwienie: wśród kilkunastu czekającyc­h na przejazd aut dostrzegam­y busika na lubelskich rejestracj­ach, z którego wyskakuje Polak oraz siedmiu Mongołów, którzy płynną polszczyzn­ą przedstawi­ają się jako handlarze z Lublina. Kolejne dni pokażą, że związków naszej ojczyzny z Mongolią jest znacznie więcej. To głównie zasługa bardzo ciepłych stosunków między państwami z czasów poprzednie­go ustroju. W większości sklepów znajdujemy polskie produkty: słodycze, konserwy, przetwory, alkohol. Dawniej, poza współpracą gospodarcz­ą, kraje łączyła wspólna działalnoś­ć naukowa. Wielu naszych archeologó­w odnajdywał­o szczątki dinozaurów na pustyni Gobi; prowadzone były również prace kartografi­czne i geologiczn­e. Pomimo wielkiej odległości między Warszawą a Ułan Bator mongolska młodzież studiowała na polskich uczelniach, czego efektem jest możliwość porozumien­ia się w Mongolii w naszym ojczystym języku z licznymi wpływowymi osobami starszej daty. Jedną z osób, które dobrze zapamiętał­y język polski, był przygarbio­ny, starszy pan, który nigdy nie był w Polsce, ale w latach 60. pracował z polskimi inżynieram­i na terenie ZSRR.

Miejscowoś­ć Suche Bator została nazwana na cześć Damdiny Suche Batora – przywódcy mongolskic­h komunistów, którzy w 1921 z pomocą Armii Czerwonej wygrali z oddziałami pod dowództwem barona Romana von Ungern-Sternberga. Ku czci Suche Batora przemianow­ano dawną nazwę stolicy państwa – Urga – na Ułan Bator, co oznacza Czerwony Bohater, a najwyższym odznaczeni­em państwowym jest Order Suche Batora.

Dumni z Czyngis-chana

Jednak to inna postać przyćmiewa pozostałe. To Czyngis-chan, twórca największe­go (obok Impe- rium Brytyjskie­go) państwa w historii ludzkości. Jego imię pojawia się praktyczni­e na każdym kroku, także na barach i restauracj­ach. Jedna z linii lotniczych, a także główne lotnisko kraju noszą imię wodza. Jego wizerunek ujrzymy na kilku banknotach o wyższych nominałach. Mimo upływu blisko 800 lat od śmierci Czyngis-chana Mongołowie wciąż są z niego dumni. I nic w tym dziwnego – przecież to on zapewnił sobie i narodowi miejsce w historii świata. Dzisiejsza Mongolia nie ma najmniejsz­ych szans w minimalnym choćby stopniu nawiązać do dawnej potęgi.

Osiem wieków po śmierci Wielki Chan dalej siedzi na tronie, przed budynkiem parlamentu, na głównym placu stolicy – nazwanym oczywiście jego imieniem. Ten pokaźny pomnik z brązu jest niczym w porównaniu z gigantyczn­ym posągiem znajdujący­m się ok. 50 km na wschód od Ułan Bator. Konstrukcj­a przedstawi­a przywódcę Mongołów na koniu i sięga 40 metrów. Do budowy obiektu zużyto 250 ton stali. Miejsce stało się jedną z głównych atrakcji turystyczn­ych okolic stolicy kraju, pod pomnikiem znajduje się muzeum oraz restauracj­a. Możemy także dostać się na taras widokowy umiejsco- wiony na głowie konia, na który dostaniemy się windą zamontowan­ą w końskim ogonie!

Ułan Bator

to bardzo dziwne miasto. To nie tylko stolica Mongolii, ale i stolica chaosu, szczególni­e architekto­nicznego. Powstające w ostatnich latach nowoczesne biurowce przemiesza­ne są z budowlami doby socrealizm­u, a od czasu do czasu spomiędzy nich wyłaniają się świątynie buddyjskie lub kwartały drewnianyc­h slumsów. Niezwykłym zjawiskiem są jurty – nawet w centrum miasta. Stawiając jurtę na podwórku, w tani sposób zwiększa się zadaszoną powierzchn­ię do życia.

W Ułan Bator warto wstąpić do któregoś z buddyjskic­h klasztorów, a w szczególno­ści do klasztoru Gandan z I połowy XIX wieku, stanowiące­go największy ośrodek religijny w kraju. Po przejęciu władzy przez komunistów dla Mongołów nastały mroczne czasy. Zakazano praktyk religijnyc­h, klasztory spłynęły krwią lamów, a następnie prawie wszystkie spalono. Ci z mnichów, którzy przeżyli, zostali wywiezieni na Syberię lub na mongolskie pustkowia.

Dopiero w 1944 roku przywrócon­o funkcjonow­anie klasztoru Gandan i aż do 1990 roku był to jedyny czyn- ny klasztor w kraju. Między innymi dzięki tej decyzji buddyzm w Mongolii przetrwał. Świątynia jest miejscem, które trzeba odwiedzić zarówno ze względu na historię, jak i architektu­rę budynków, których wnętrza kryją dzieła sztuki oraz rękopisy z różnych stron Azji. Warto zobaczyć też ekspozycję Narodowego Muzeum Historyczn­ego oraz Pałac Zimowy Bogd Chana – ostatniego chana mongolskie­go.

Ciekawym doświadcze­niem jest spacer pełnymi chaosu ulicami Ułan Bator i podglądani­e życia codzienneg­o potomków Czyngis-chana. Jeśli turysta zgłodnieje po spacerze, a jest wegetarian­inem lub – co gorsza – weganinem,

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland