Kłopot z Europą
Na niebotycznym Olimpie bogowie oddawali się swoim codziennym zajęciom, leżakowaniu, piciu nektaru i zajadaniu ambrozji. Lekko skacowana i mocno roznegliżowana Hebe roznosiła Alka-Prim na kaca, a Dionizos spijał z kielichów resztki czerwonego wina. Tę sielankową atmosferę zakłóciło niespodziewane wtargnięcie premiera Grecji.
– Czego?! – skrzywił się poirytowany Zeus, którego wciąż bolała głowa po ostatniej hulance.
– Wy tu sobie jecie, pijecie, lulki i inne dopalacze palicie, a tam Hellada ginie! – krzyknął zrozpaczony Aleksis Tsipras. – Oczekujemy od was natychmiastowej pomocy!
– Znowu najeźdźcy ze wschodu, co? Persowie atakują? – zaciekawił się Gromowładny.
– Właśnie, że nie ze wschodu, tylko z zachodu! – odparł gorzko Tsipras. – Europa żąda od nas gigantycznej kasy! Chce nas puścić z torbami! Zeus podrapał się po szczęce. – A to dziwka... – mruknął. – Wiedziałem, że prędzej, czy później upomni się o alimenty! Człowiek zgłupieje dla takiej flądry zbliży się do niej zamieniony w łabędzia albo złoty deszcz... Całuski, figo-fago, smyranie po brodzie, a potem ona zachodzi w ciążę i mówi: – Chciałeś seksu, teraz płać!
– Ale tu nie chodzi o księżniczkę sydońską Europę, którą posiadłeś pod postacią byka! – zaprotestował Tsipras. – To ta suka Unia Europejska zamierza obedrzeć nas ze skóry! – W jaki sposób? – zdziwił się Zeus. Tsipras zaczął wyliczać na palcach: – Chce nam zabrać czternaste i piętnaste pensje, dodatki za pracę na pierwszym piętrze bez windy, premie za jedzenie w darmowej stołówce, dodatek dla tych, którzy muszą pracować w okularach przy komputerze, bonus za mycie rąk i za punktualność, dopłatę za rozgrzewanie silnika służbowego samochodu...
– Dość, nie mogę słuchać tych herezji! – wstrząśnięty Zeus złapał się za serce, ale Tsipras go nie słuchał.
– Zrób coś, bo inaczej Grecy nie będą mo- gli całymi dniami pić ouzo, tańczyć sirtaki i wylegiwać na koszt niemieckiego podatnika! Przestaniemy przypominać olimpijskich bogów i zmienimy się w zwyczajnych śmiertelników! Gromowładny zasępił się. – Właściwie czego ode mnie chcesz? – Małej pożyczki! – Premier Grecji zrobił słodkie oczy i uśmiechnął się do niego, jak do Angeli Merkel podczas niedawnych negocjacji w Brukseli, ale spotkał go srogi zawód.
Zeus spojrzał na niego z politowaniem i odparł: – Dobry zwyczaj, nie pożyczaj!
wakuliki.blogspot.com