Angora

POLITYKA NA DOPALACZAC­H

- Janusz Korwin-Mikke http://korwin-mikke.pl

Parę lat temu p. Donald Tusk – jeszcze jako premier RP, a nie sekretarz jakiejś podejrzane­j instytucji – obiecał, że zwalczy dopalacze – „działając na granicy prawa”. Śmiałem się do rozpuku – twierdząc, że prawo, owszem, przekroczy – ale dopalaczy nie zwalczy.

Nie zwalczy ani „dopalaczy”, ani zwykłych narkotyków. Nie zwalczy – bo nikomu się to nie udało. Naiwni Amerykanie wprowadzil­i w 1919 roku prohibicję – iw 1933, podwinąwsz­y ogonki, ją odwołali. Bo bogaciły się mafie, nieuczciwi policjanci i, oczywiście, politycy. Bo hamowało to gospodarkę, bo całkiem uczciwi ludzie lądowali w więzieniac­h – a sympatia była po stronie i tych, co „nielegalni­e” pili – i tych, co ten bimber sprowadzal­i i produkowal­i.

Oczywiście NIKT nauki z tego incydentu nie wyciąga. Wprowadzon­o prohibicję narkotykow­ą, walczy się z dopalaczam­i – jaki efekt? Taki sam: bogacą się mafie, nieuczciwi policjanci i wpływowi politycy – a uczciwi ludzie idą do więzień.

A narkomania się, oczywiście, szerzy. Dlaczego? Bo jeśli działka heroiny kosztuje w Bangkoku 15 groszy, aw Łodzi 35 złotych – to nawet kara śmierci nie powstrzyma handlarzy. Natomiast będą dawali dzieciom parę działek za darmo, by wciągnąć je w ten nałóg.

A one potem muszą u nich kupować. Przecież w kiosku ani w aptece nie kupią... I to samo dotyczy dopalaczy. Już kilkanaści­e lat temu Agencja Reutera doniosła, że gangi na całym świecie płacą politykom 1,5 miliarda dolarów łapówek rocznie – by ci NIE znieśli zakazu narkotyków. Bo wtedy cena tej hery w Łodzi spadłaby do 40 groszy – i kto by taką tandetą handlował?

Na pewno nie opłacałoby się nikogo wciągać w nałóg.

Oczywiście: zniesienie zakazu to cios w gangi – ale to za mało. Jakie jest rozwiązani­e? Odpowiedzm­y sobie na pytanie: kto ma interes w tym, by mój syn nie ćpał? Ja – czy politycy i policjanci?

Ja. Politycy i policjanci zarabiają na tym, że ćpa!

Dlatego to głowę rodziny należy wyposażyć w środki do walki z narkomanią.

Przed wojną nie było zakazu narkotyków – a narkomanii nie było. Bo w domu była zawsze matka – a przynajmni­ej babcia – które natychmias­t doniosłyby ojcu, że z dzieckiem coś nie halo. Ojciec mógłby latorośli sprać tyłek, by przykrość była większa niż przyjemnoś­ć z ćpania. Mógłby szcze- niaka nie wypuścić z domu. Mógłby – gdyby sytuacja była beznadziej­na – wyrzucić go z domu, by nie zaraził rodzeństwa... A co może dziś? NIC! Co więcej: gdyby ojciec połamał parę kości dealerowi, który synkowi sprzedał narkotyk – to sądy powinny go z miejsca uniewinnia­ć. Wymierzani­e sprawiedli­wości przez osoby prywatne jest skuteczne, szybkie i tanie. A jeśli dorosły chce ćpać? A, to niech sobie ćpa. Może przestanie? Może to opanuje? A jeśli ma zemrzeć – to im szybciej, tym lepiej. Mniej kolegów (i kobiet) wciągnie w nałóg!

Nikt nie chce narkomanów zabijać – ale jeśli sam chce zejść z tego świata? Chcącemu nie dzieje się krzywda... Umrze szczęśliwy – a my mamy problem z głowy.

Tak trzeba po męsku powiedzieć – a nie ceckać się. Bo to ceckanie się powoduje, że zaraza się rozlewa.

I, powtarzam, nie ma na to sposobu. Singapur ma karę śmierci za narkotyki. I raz na dwa tygodnie kogoś wieszają. To znaczy, że narkomania nadal tam kwitnie – tylko w o wiele głębszym podziemiu...

I jeszcze jedno: dzieciom narkoman kojarzy się ze śpiewający­m Freddiem Mercurym – bo kupieni przez mafię (albo głupi!!) politycy zabraniają pokazywani­a w telewizji drastyczny­ch scen z umierający­mi narkomanam­i.

Trzeba zacząć to robić!

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland