Złoto i srebro na półkę
Zazwyczaj, pisząc o srebrze i złocie, widzimy szkatułkę z kosztownościami. Tymczasem do zakładów jubilerskich dociera niewielka część szlachetnego kruszcu. Głównym odbiorcą srebra są instytucje finansowe, przemysł jubilerski, przemysł – głównie fotograficzny i elektroniczny oraz producenci monet i medali. Czyli metal szlachetny raczej wędruje do bankowych i prywatnych sejfów jako lokata kapitału. Przy czym większość, bo aż 98 proc., wysyłana jest na eksport. Największymi zagranicznymi odbiorcami są Wielka Brytania, Belgia i USA. Wbrew pozorom rynek srebra jest znacznie mniejszy niż złota i tym samym bardziej podatny na wahania rynkowe. Natomiast w okresach, w których metale szlachetne są postrzegane jako atrakcyjne miejsce lokaty kapitału, srebro najczęściej zyskuje dużo szybciej niż złoto. W okresach dekoniunktury spadki białego metalu są jednak znacznie bardziej dotkliwe.
Ogólna podaż srebra wyniosła w 2014 roku 1,06 mld uncji wobec 1 mld uncji rok wcześniej. Spadł jednak popyt – w 2013 roku zgłoszono zapotrzebowanie na 1,11 mld uncji, podczas gdy w minionym roku jedynie na 1,07 mld uncji. To jednak i tak czwarty najwyższy wynik od 1990 roku.
Gdy mówimy o srebrze, musimy zapomnieć o klasycznych poszukiwaczach kruszców. Srebro w przyrodzie nie występuje bowiem w czystej postaci, lecz najczęściej w związkach z rudami miedzi, złota, ołowiu i cynku. Częstotliwość występowania tego metalu w skorupie ziemskiej wynosi 7x10-2 ppm, czyli jakieś 17 razy częściej niż złota.
Dzięki nowym technologiom i coraz to nowym złożom będącym w zasięgu możliwości odzysku metali innych niż wiodące z wydobywanych rud wzrosną, a przy skali działalności KGHM każdy najdrobniejszy ułamek procenta oznacza małą fortunę. Dlatego też nasz miedziowy potentat rozwija współpracę z naukowcami w zakresie badań laboratoryjnych także w sferze pozyskiwania metali szlachetnych. Bo może znany nam już szlam da się jeszcze bardziej wycisnąć? Tytuł oryginalny: „Szare na złote, czyli jak ze szlamu można wyłowić
srebro i złoto”