Niewielkie ukłucie z wielkimi konsekwencjami
Podczas zabiegu wymiany rozrusznika doszło do perforacji mięśnia sercowego.
Od młodych lat T. cierpiała na zaburzenia rytmu serca i już w 1979 r. zaszła konieczność wszczepienia jej rozrusznika w jednym ze szpitali dzisiejszego województwa małopolskiego.
10 lat później okazało się, że elektroda uległa złamaniu. Kobieta została więc przyjęta na oddział kardiologiczny tego samego szpitala, gdzie lekarze usunęli rozrusznik (kardiostymulator), zastąpili go nowszym modelem i naprawili elektrodę.
Po operacji nie zanotowano żadnych niepożądanych następstw, stwierdzono prawidłowy rytm i pracę serca pacjentki.
W 2006 r. T. ponownie została przyjęta do tego samego oddziału kardiologicznego z powodu planowej wymiany rozrusznika, który nie gwarantował już bezawaryjnego działania.
Podczas badań poprzedzających zabieg stwierdzono prawidłowe parametry anatomiczne serca. Nie zauważono obecności skrzeplin ani płynu w worku osierdziowym, ale zaobserwowano, że elektroda powyżej rozrusznika układa się w pętlę.
W znieczuleniu miejscowym usunięto stary rozrusznik wraz z końcówką elektrody i zaimplantowano urządzenie nowszej generacji.
Także i tym razem nie stwierdzono powikłań. Wypisując pacjentkę do domu, zalecono kontrolę ambulatoryjną i poinformowano, że powinna unikać gwałtownych ruchów, podnoszenia ciężarów lewą ręką, diagnostyki z użyciem rezonansu magnetycznego, a także zabiegów: elektrokoagulacji, litotrypsji, defibrylacji i radioterapii.
Zabrakło staranności
Z powodu objawów wyczerpywania się baterii rozrusznika w 2014 roku kobieta została ponownie przyjęta na oddział kardiologiczny swojego dotychczasowego szpitala, gdzie jeszcze w tym samym dniu (w znieczuleniu miejscowym) przeprowadzono wymianę starego rozrusznika na nowy, jednocześnie wszczepiając pacjentce nową elektrodę komorową.
Tak jak w poprzednich przypadkach zabieg przebiegł bez zakłó- Pacjent: T. (60 l.) – pacjentka nie chce ujawniać nazwiska Choroba: perforacja struktur przedsionka serca powstała podczas implantacji rozrusznika Miejsce leczenia: szpitale w województwie małopolskim Zarzut pacjenta: brak staranności i ostrożności zawodowej Sprawca szkody: szpital w województwie małopolskim, placówki podamy, gdy pozew zostanie złożony w sądzie Kwota roszczenia: prawdopodobnie około 200 tys. złotych Podstawa prawna: art. 415, 444, 445 k.c. ceń. Nie stwierdzono żadnych komplikacji.
Kilkanaście godzin później doszło do nagłego zasłabnięcia pacjentki. Kobieta skarżyła się, iż podczas prób brania głębokiego oddechu odczuwała narastający ból w klatce piersiowej, czemu towarzyszyły nagłe spadki ciśnienia tętniczego (do wysokości 60/40 mg/Hg).
Chorej przetoczono dożylnie 1000 ml płynu białego, wykonano badanie echokardiograficzne i przeprowadzono kontrolę stymulatora.
Następnego dnia kolejna echokardiografia wykazała obecność niewielkiej ilości płynu w worku osierdziowym oraz prawej jamie opłucnowej. Podczas kontroli pracy rozrusznika stwierdzono brak skutecznej stymulacji w obrębie kanału przedsionkowego.
Rozszerzono diagnostykę o badanie TK klatki piersiowej, które wykazało, że elektroda przedsionkowa doznała przemieszczenia i znajduje się nad zastawką trójdzielną w prawym przedsionku.
Przez następny tydzień T. nadal odczuwała bóle w klatce piersiowej. Jednak lekarze ograniczyli się do obserwacji i konsultacji ze specjalistami z kliniki kardiochirurgicznej.
Ponieważ stan zdrowia kobiety nie uległ poprawie, kilka dni po zabiegu wymiany rozrusznika przewieziono ją do specjalistycznej placówki akademickiej.
W klinice lekarze podjęli decyzję o usunięciu rozrusznika wraz z elektrodą i wszczepieniu nowego układu, wyznaczając termin zabiegu za 10 dni.
Dwa dni przed planowaną operacją chora zgłosiła silny ból w okolicy nadbrzusza środkowego. W trybie pilnym wykonano badanie, które nie wykazało zaburzeń kurczliwości mięśnia sercowego ani narastania płynu w worku osierdziowym.
Chorej przetoczono 500 ml soli fizjologicznej i dolegliwości bólowe ustąpiły.
Zabieg wykonano w zaplanowanym terminie, tym razem w znieczu-
nazwę leniu ogólnym. Po wybudzeniu pacjentki nie stwierdzono żadnych powikłań, a badania potwierdziły prawidłowe działanie urządzenia.
Partycypować w ryzyku
– Podczas przedostatniej implantacji rozrusznika serca w 2014 doszło do punktowej perforacji mięśnia sercowego – mówi dr Ryszard Frankowicz. – W miejscu tego niewielkiego uszkodzenia powstała blizna, która zaburza kurczliwość serca. Ponieważ pacjentka cierpi na nadciśnienie tętnicze, zwiększa się ryzyko powstania tętniaka serca, a w dalszej konsekwencji także jego pęknięcie. Zaburzenie kurczliwości powstałe na skutek niestarannej wymiany rozrusznika jest konkretną szkodą, za którą T. należy się zadośćuczynienie od szpitala. Być może dyrekcja tej placówki będzie się bronić, argumentując, że taka punktowa perforacja jest normalnym powikłaniem pooperacyjnym. Ale perforacja mięśnia sercowego nie jest i nie może być normalnym następstwem implantacji rozrusznika, czego najlepszym dowodem jest fakt, że ta pani przeszła już pięć podobnych zabiegów i tylko w jednym przypadku doszło do uszkodzenia serca. Nie ma żadnej wątpliwości, że był to uraz jatrogenny spowodowany przez lekarzy, który nie powinien się zdarzyć. Kiedyś zabiegi wszczepiania rozruszników serca przeprowadzali kardiochirurdzy. Dziś dzięki postępowi medycyny (tak jak to było w przypadku tej pani) robią to także kardiolodzy, ale trzeba pamiętać, że nadal jest to inwazyjna metoda i zabieg o ponadprzeciętnym ryzyku.
T. przygotowuje się do złożenia pozwu przeciwko szpitalowi, w którym doszło do perforacji mięśnia sercowego. Kwota roszczenia nie została jeszcze wyliczona, ale prawdopodobnie będzie to około 200 tys. złotych.
– Niektórzy polscy sędziowie, orzekając w sprawach zdarzeń medycznych, stoją na stanowisku, że pacjent powinien partycypować w ryzyku wykonywanego zabiegu. Moim zdaniem to wadliwa teoria, zwłaszcza że ryzyko pacjenta jest absolutnie niewspółmierne do ryzyka lekarza – twierdzi dr Frankowicz. – Jednak w przypadku pani T. chodzi przede wszystkim o to, że na skutek niewłaściwie, niedbale przeprowadzonego zabiegu, w przyszłości mogą jej grozić bardzo poważne konsekwencje zagrażające zdrowiu i życiu.
Krótka historia rozrusznika
Rozrusznik (kardiostymulator) to urządzenie, którego zadaniem jest pobudzanie pracy serca. Elektroda zostaje wprowadzona przez żyłę do przedsionka lub komory serca, a jej drugi koniec do tzw. loży miejsca, gdzie umieszcza się rozrusznik z baterią (lożę przeważnie wytwarza się w okolicach mięśnia piersiowego większego).
Pierwszy na świecie wewnętrzny rozrusznik był dziełem szwedzkiego inżyniera Rune Elmqvista. W 1958 roku w Sztokholmie kardiochirurg Ake Senning wszczepił go Arne Larssonowi. Niestety, urządzenie pracowało tylko kilka godzin. Niemniej Larsson żył jeszcze 43 lata (przeżył zarówno Senninga, jak i Elmqvista), i wszczepiono mu 23 rozruszniki.
W Polsce pierwszy tego typu zabieg wykonano w Gdańsku w 1963 roku.
Dziś na świecie rozruszniki serca ma wszczepione przeszło 3 miliony ludzi, z tego ponad 100 tysięcy w Polsce (każdego roku w kraju wykonuje się około 10 tys. takich zabiegów).
Pole elektryczne i magnetyczne może negatywnie wpłynąć na pracę wszczepionego rozrusznika.
Urządzenia AGD, RTV, sprzęt dla majsterkowiczów są bezpieczne, ale na wszelki wypadek nie powinno się ich przybliżać do rozrusznika na odległość mniejszą niż 20 cm. Zaleca się też nienoszenie telefonów komórkowych w kieszeni na piersi.
Teoretycznie bezpieczne jest także przechodzenie przez bramki na lotnisku. Jednak w ubiegłym roku 30-letnia Rosjanka mająca wszczepiony rozrusznik zmarła kilka minut po przejściu przez bramkę wykrywającą metale na lotnisku w Ułan Ude. Jeszcze bardziej niebezpieczne może być badanie rezonansem magnetycznym (MRI).
oWspółpraca dr Ryszard Frankowicz. Telefon kontaktowy 602 13-31-24 (od 10 do 12).