Uwaga: Kradną!
Pan Soboń był taksówkarzem i wziął samochód w leasing. Wkrótce jednak zachorował – zaczął tracić wzrok. Bank go zapewnił, że wystarczy, że zwróci wóz, a uwolni się od ciążącego na nim zobowiązania finansowego. Tak też uczynił. Jednak po kilku latach zaczęły do niego przychodzić wezwania do spłaty zadłużenia powstałego w wyniku niespłacania rat leasingowych. Odpisywał, że przecież oddał samochód, to jakie raty? Ale dług był kupowany i sprzedawany, a kwota, której się domagali kolejni wierzyciele, była coraz większa.
Nieszczęsny dłużnik zaczął się interesować, co się w takim razie stało z samochodem. Ustalono, że został skradziony, ale prokurator umorzył dochodzenie, bo przestępstwo zdążyło się już przedawnić. Inaczej niż dług byłego taksówkarza Sobonia, który rósł w najlepsze, aby osiągnąć zawrotną kwotę 150 tys. zł. Dziś dłużnik czeka na komornika, aby wycenił jego mieszkanie do licytacji. Adwokat z urzędu nie chce przed kamerą telewizyjną komentować tego, co napisał w apelacji, bo jak twierdzi, „to same głupoty”.
Złodziej uchodzi karze, a człowiek niepełnosprawny, który zawinił tylko zbytnią ufnością, tym, że uwierzył w słowa urzędnika bankowego, który zapewnił go, że „wystarczy zwrócić samochód i będzie OK”, ma się teraz stać osobą bezdomną. W naszym „państwie prawa” cwaniacy bezkarnie bogacą się cudzym kosztem, a naiwni i uczciwi tracą wszystko.
To nie jest żaden wyjątek, to się dzieje na każdym kroku. Kamerzysta, z którym rozmawiałem, nagrywając wypowiedź o panu Soboniu, opowiedział mi historię o tym, jak bank próbował wyłudzić od niego pieniądze. Wziął na raty dwa artykuły po 1500 zł każdy. Jednak zmienił się bank i on z ostrożności spłacił obie pożyczki. Jednak ten nowy bank wciąż domagał się spłaty. Spanikowany dłużnik początkowo nie mógł znaleźć dokumentów potwierdzających spłatę. W końcu jednak olśniło go, wydrukował historię rachunku, z którego dokonał przelewów, i pobiegł do banku. O takich próbach wyłudzenia słyszy się ciągle. Nie słyszy się tylko, żeby jakiś bank czy pracownik banku poniósł jakiekolwiek konsekwencje prawne za próby wyłudzenia. Za to pan Soboń, ociemniały były taksówkarz, owszem, wyląduje na bruku, jeżeli samorząd nie zrobi wyjątku i nie da mu mieszkania socjalnego, choć w świetle prawa byłemu właścicielowi mieszkania po licytacji nic się nie należy.