Ksiądz doniósł na parafiankę, bo za głośno śpiewała
Święty Augustyn zwykł mawiać, że kto dobrze śpiewa, dwa razy się modli. Ciekawe, jaką radę ów doktor Kościoła znalazłby dla księdza Grzegorza Romana (50 l.), proboszcza parafii pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego w Bydgoszczy. Ów pasterz dobrych duszyczek uznał, że jedna parafianka z jego trzody stanowczo za głośno śpiewa podczas mszy. Na tyle uciążliwie, iż strapiony duchowny postanowił fatygować w tej sprawie policję!
Ulica Sanatoryjna należy do jednych z najbardziej cichych miejsc w Bydgoszczy. Tutaj stoi przepiękny kościół pod wezwaniem Przemienienia Pańskiego. Na tej też ulicy w domku jednorodzinnym mieszka pani Barbara (55 l.). Od kilku dni stróże prawa zajmują się jej zachowaniem w kościele. Robią to dlatego, że proboszcz w sprawie jej śpiewu, kaszlu oraz głośnego zachowania złożył zawiadomienie o przestępstwie. Proboszcz uważa, że Barbara W. swoim głośnym zachowaniem przeszkadza mu w kościele. Zawiadomienie dotyczy ośmiu ostatnich lat.
– Złożyłem zawiadomienie o przestępstwie, abyśmy mogli coś zrobić z tą panią – przyznaje nam tylko ksiądz proboszcz. Policja, jak ustaliliśmy, prowadzi już w tej sprawie postępowanie wyjaśniające.
– Prawdą jest, że wpłynęło do nas takie zawiadomienie i my zgodnie z prawem prowadzimy w tej sprawie postępowanie wyjaśniające – przyznaje podkomisarz Przemysław Słomski z biura prasowego bydgoskiej policji.
Sama zainteresowana nie rozumie całego zamieszania. – 20 lat poprzedniemu proboszczowi jakoś nie przeszkadzałam, a jemu przeszkadzam. Ja nie dam się wyrzucić z kościoła – mówi nam stanowczym i wyraźnie podniesionym głosem. Donos księdza wyraźnie ją wzburzył.
– Ja pięknie śpiewam. A jeżeli kaszlę, to on powinien jako katolik mi to wybaczyć – mówi kobieta.
Myślała, że to żart
– Poprzedni ksiądz proboszcz poprosił mnie, żebym – z racji mojego głosu – na mszy zaczynała intonować pieśni, a wtedy pozostali wierni będą przyłączać się do śpiewania. W styczniu był u mnie na kolędzie. Nie wspominał, że coś jest nie w porządku – mówi wierna.
Co na to rzecznik diecezji bydgoskiej? – Z tego, co wiem od księdza proboszcza, wynika, że osoba, o którą chodzi, wymaga specjalistycznej pomocy – zaznacza ks. dr Sylwester Warzyński, rzecznik diecezji. – Wiem także, że problemy, które sprawia, nie dotyczą tylko głośnego śpiewu czy kaszlu, jak przedstawia się to w niektórych mediach. Każdy rozsądny człowiek przyzna, że brzmi to absurdalnie. Tylko pogratulować mediom, które robią z tego wiadomość dnia. Same wystawiają o sobie świadectwo (...).
(Pomorska.pl, 17 VII)