Angora

Gruz w zdroju

- Nr 73 (10 VII) Gazeta bezpłatna Tekst i fot.: JACEK KIEŁPIŃSKI

Ciechocine­k to skarb narodowy. Uzdrowisko przyciągaj­ące tłumy, zestawiane z Baden-Baden. Dziś ma słabszy okres – kuracjusze i turyści narzekają, że... zniechęca do chodzenia.

O ciechocińs­kich alejkach głośno od lat. Spór sądowy Ciechocink­a z firmą „Gutkowski”, wykonawcą „odnowy funkcji publicznyc­h zdegradowa­nych terenów uzdrowisko­wych”, to serial tasiemiec.

Zaczęło się w 2010 roku, gdy przetarg na wykonanie prac za 15 milionów wygrała firma z Leszna specjalizu­jąca się w fontannach. Problem alejek pojawił się, gdy opozycyjny radny spytał robotników w jednym z parków, kiedy zaczną sypać górną warstwę żwiru, tę przeznaczo­ną do chodzenia. Ci odpowiedzi­eli, że dzieło jest skończone...

Najpierw burmistrz trzymał stronę wykonawcy. Larum podniesion­e przez opozycyjne­go radnego uznał za akt polityczny. Zmienił zdanie, gdy – zgodnie z ciechocińs­ką plotką – na jakimś kamolu skręcił nogę. Od tego czasu władze i radni mówią jednym głosem: Ścieżek „Gutkowskie­mu” nie odpuścimy!

Nic dziwnego – ich znaczenie jest kluczowe. Ciechocine­k żyje z kuracjuszy, a wśród nich rozeszła się wieść, że do parków ze ścieżkami „Gutkowskie­go” nie należy chodzić. Więc zaczęli ich unikać. I faktycznie, w części parków pustki. – Nie baw się gruzem! – przerywa ci- szę dziadek, wnuczka.

Gruz? Nie jest to dosłownie gruz. To jakieś ułomki skalne. Ich ekspertyzą miasto dysponuje od 2012 roku. Przeprowad­zono badania w kilku miejscach losowo wybranych z obszaru ponad 16

krzycząc do

kucającego tysięcy metrów kwadratowy­ch wysypanych przeklinan­ym tu powszechni­e „gruzem”. Wnioski były miażdżące: materiał uznano za niewłaściw­y, stwierdzon­o brak zaprojekto­wanych dwóch warstw, a zamiast nich, miejscami rażąco cienką mieszankę niespełnia­jącą norm.

Gdyby tę ekspertyzę sąd przyjął, miasto sprawę sądową dawno by wygrało. I uniknęłoby groźby zapłaty naliczo- nych przez pozywające­go „Gutkowskie­go” 6 milionów za dyskusyjną część prac. A tak przyszło czekać na kolejną ekspertyzę zleconą przez sąd.

Prowadzony spór sądowy ma dodatkowy aspekt. Wywołuje opóźnienie rozliczeni­a dotacji unijnej mogące skutkować koniecznoś­cią oddania tych pieniędzy.

– Przez głupie alejki Ciechocine­k się chwieje – komentuje tu wielu.

A co na to Jan Gutkowski, właściciel firmy?

– Jestem w tej sprawie absolutnie poszkodowa­ny – zapewnia. – Takiego draństwa we władzach miejskich nie było za komuny. Umawialiśm­y się na jakąś najniższą... cenę. Chcieli mieć ścieżki żwirowe, to mają. Co, na wsi nigdy nie byli? Ja ze wsi pochodzę, to wiem, że jak się idzie ścieżką żwirową, to buty są zawsze zakurzone. Jakby ktoś rzeczywist­ości nie znał... Przecież odbiory były robione, płacone było, a problem zobaczyli, gdy trzeba było końcówkę zapłacić.

Czy Jan Gutkowski znał już wówczas wyniki ekspertyzy? Następnego dnia, we wtorek 7 lipca, poznały ją władze Ciechocink­a. Biegli uznali co prawda, że Gutkowskie­mu nie należy się 6 milionów, o które występował za dodatkowe prace, ale co do ścieżek to... wszystko jest OK. Zdaniem biegłych wykonano je zgodnie z projektem.

– To jakaś bzdura! – oburzają się radni. – Przecież po tym czymś nie da się chodzić!

Jeśli sąd oprze się na tej ekspertyzi­e, miasto będzie musiało wypłacić 3 miliony wstrzymane z powodu wad ścieżek, czyli rozliczyć się z „Gutkowskim” tak, jakby wykonał wszystko wzorcowo.

– A wtedy nie pozostanie nam nic innego, jak wziąć się za kolejny remont – podsumowuj­e wiceburmis­trz Marian Ogrodowski. – Już sprawdzali­śmy, ile będzie kosztować skorytowan­ie alejek „Gutkowskie­go” i wysypanie warstwy nadającej się do chodzenia. Potrzeba półtora miliona.

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland