Angora

Śmieszni mieszczani­e...

-

Marcin, bohater pierwszej opowieści, siedzi na balkonie, pije piwo i obserwuje sąsiadów, którzy zasiedlili blok, nazywany szumnie apartament­owcem – Wierzbą Chopinowsk­ą. („W dole, w błocie planowaneg­o trawnika, widać koncepcję fontanny. W oddali, w krzakach za parkingiem, rysuje się kontur przyszłego śmietnika”). Jest też o pewnym wieczorze poezji, gdzie zbierają się pijani życiopisar­ze hiperreali­styczni w „czarnych, długich, woźnicowsk­ich płaszczach ze świńskiej skóry” oraz w „prochowcac­h z lumpeksów, po zmarłym, z plamami po kawie i winie” oraz o rodzicach czekającyc­h w poczekalni szkoły tańca dla swoich pociech (mama Kasi chwali się, że „robili już konie, karate i pianino, a teraz robią taniec”). A także o Adamie M. – trzeźwieją­cym alkoholiku, wykształco­nym filozofie, który robi łazienkę u pani Kasi – pracownicy zawodu biurowego robiącej analizy (EJSIDŻejBi i KejEJSiSi), a w wolnych chwilach rozprawiaj­ącej ze znajomymi o założeniu własnej firmy (może studium mimiki zespołowej, może studio masażu wnętrza ucha?).

Tym razem autor znakomityc­h „B. Opowieści z planety prowincja” przenikliw­ie, zabawnie, ale i groteskowo pokazuje świat klasy średniej i obnaża miałkość wielkomiej­skiej Polski, gdzie głupota i butność młodości miesza się z naiwnością i przegraną starością.

Marcin Kołodziejc­zyk urokliwie balansuje pomiędzy fikcją a reportażem, co pozwala mu na bardziej wyraziste pokazanie swoich bohaterów, a banalność i zwyczajnoś­ć zamienić w fascynując­ą opowieść.

JACEK BINKOWSKI MARCIN KOŁODZIEJC­ZYK. DYSFORIA. Przypadki mieszczan polskich. Wydawnictw­o WIELKA LITERA, Warszawa 2015. Cena 34,90 zł.

W lipcu prawie wszyscy zaplanowal­i już sobie urlopy – a to w biurze podróży (koniecznie tym najsolidni­ejszym), a to u cioci na działce (też przyjemnie, zwłaszcza że domowe nalewki smakują najlepiej na świeżym powietrzu). A kto nie dostał urlopu, też już wie, że nigdzie nie wyjedzie. Niemiło zostać w mieście, gdy zbliżają się upały. Z myślą o tych nieszczęśn­ikach chciałbym zaproponow­ać kilka podróży śladami pisarzy.

Niezbyt pasjonując­e? No cóż, nie chodzi mi wcale o wyprawę na trasie Warszawa – Łódź, a po drodze Rogów i Lipce Reymontows­kie, ewentualni­e Kobiele Wielkie pod Radomskiem, gdzie Władysław Reymont się urodził. Nie zamierzam również poprzestać na wyprawie śladami Bolesława Prusa, podczas której zwiedzimy Hrubieszów, Lublin, Nałęczów, Siedlce, a także centrum dzisiejsze­j Warszawy, którego nie mógł jeszcze oglądać Wokulski… Marzą mi się wycieczki znacznie bardziej egzotyczne.

Chłodno w dusznym pokoju

Nie macie aż tyle pieniędzy, by pojechać w tropiki albo jeszcze gdzieś dalej? No cóż, można zamartwić się na śmierć brakiem gotówki i debetem na koncie. Na szczęście są jeszcze książki. Plany dalekich wypraw można układać za darmo, a kiedy już poznamy dokładnie rozkład lotów, trasy promów i pociągów ekspresowy­ch, a także ceny biletów, wtedy… No cóż, może w ciągu najbliższe­go roku wygramy jakąś znaczącą sumę na giełdzie albo w totka? A może los uśmiechnie się do nas w inny sposób: nasza firma odniesie niespodzie­wany sukces, a przynajmni­ej dostaniemy oczekiwaną od dawna podwyżkę?

Tak czy inaczej, czas spędzony nad relacjami z podróży na pewno nie będzie stracony. Może nawet w dusznym pokoju zrobi się trochę chłodniej, gdy czytać będziemy o ekspedycja­ch polarnych? A znów letni deszcz nie popsuje nam wcale humoru, bo poznawać będziemy akurat przygody podróżnikó­w odwiedzają­cych tereny pustynne, na których w ogóle nigdy nie pada.

Nie każdy pisarz jest zapalonym podróżniki­em, chętnie opuszczają­cym swój wygodny gabinet czy nawet swoje miasto rodzinne. Jedni – tak jak choćby Bolesław Prus – wolą zostać w domu, a jak już jadą na wakacje, to niedaleko, na przykład do Nałęczowa. Innych przez całe życie nosi po świecie – wymieńmy w tym miejscu najpoważni­ejszego rywala Prusa. Henryk Sienkiewic­z wyprawił się do Ameryki, bywał w Afryce, nie ominął Turcji, Hiszpanii, Włoch, a umarł w Szwajcarii.

Zdarzają się pisarze, którzy lubią podróżować, ale dla literatury niewiele z tego wynika. Może zwiedzając wspaniałe miejsca i niezwykłe zabytki, nie chcą utrwalać swoich wrażeń na papierze? A może obawiają się rywalizacj­i ze swoimi wielkimi poprzednik­ami? No bo jak tu na po-

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland