Angora

Opuszczeni

- „To były ostre, ciężkie rozmowy”

W prowincji Guizhou, jednym z najbiednie­jszych regionów Chin, leży wioska Cizhu. Prowadzi do niej piaszczyst­a wąska droga, na której ledwie mieści się samochód. Ziemia jest tu jałowa. Uprawy się nie udają. W całej prowincji ponad 40 mln ludzi żyje poniżej oficjalneg­o progu ubóstwa, który wynosi w Chinach nieco ponad jeden dolar dziennie. Poza pięknym krajobraze­m przypomina­jącym pejzaże z „Władcy Pierścieni” nie ma tu nic, co mogłoby przyciągną­ć uwagę świata. A jednak zapomniana przez Boga i ludzi wieś Cizhu znalazła się nagle na ustach wszystkich Chińczyków, kiedy czworo tutejszych dzieci popełniło samobójstw­o. Byli rodzeństwe­m. Najmłodsze miało 5 lat, najstarsze 13. Zostawiły list pożegnalny i wypiły pestycydy. W ubiegłym roku straciły matkę. Wyjechała do pracy do miasta, słuch po niej zaginął. W marcu tego roku za zarobkiem podążył ojciec. Od czasu do czasu przysyłał pieniądze. Dzieci dostawały też symboliczn­y zasiłek od lokalnego samorządu. – Nikt o nie nie dbał. Jadły gorzej niż świnie. Codziennie surowa kukurydza – opowiada sąsiadka Cheng Xi. Mieszkańcy wioski nie potrafią powiedzieć, dlaczego żaden urzędnik, policjant ani nauczyciel nie zaintereso­wali się losem porzuconeg­o rodzeństwa. Wzruszają tylko ramionami. Cheng Xi to w ogóle nie dziwi. Jej wnuki ostatni raz widziały ojca w styczniu. Pracuje 1400 km stąd. Matki prawie nie pamiętają. Uciekła, bo nie mogła znieść ubóstwa. Nędza w Chinach to delikatna i niewygodna dla władzy kwestia. Zaledwie kilka dni przed tragedią w Cizhu okolicę odwiedził prezydent Xi Jinping. Mieszkańco­m pobliskiej wsi powiedział, że dobre życie tworzy się własnymi rękami. Jeśli mamy determinac­ję i pewność siebie, bieda ma się czego obawiać. Takich zdetermino­wanych jest w Chinach 250 mln. Na tyle szacuje się liczbę pracownikó­w migrującyc­h, którzy porzucają rodziny w pogoni za dobrobytem. Około 10 mln chińskich dzieci widuje rodziców tylko raz w roku. Pozostaną samotne, dopóki nie zmieni się prawo. Wprowadzon­y jeszcze w latach 50. ubiegłego wieku system zwany Hukou zabrania meldunku w miastach ludziom ze wsi. Pracownicy migrujący są więc pozbawieni jakichkolw­iek praw i dostępu do usług publicznyc­h, takich jak szkoły czy opieka zdrowotna. Ale rząd ma świadomość, że likwidując Hukou, może wywołać klasowy konflikt. Mieszkańcy miast obawiają się, że dając migrantom przywileje, obniżą swój standard życia. (EW)

69 zbyt zmęczeni emocjami, które wcześniej wielokroć dochodziły do głosu. Zdaniem uczestnikó­w spotkania premier Tsipras był początkowo nastawiony konfrontac­yjnie. Popierał go premier Włoch Renzi. Mieli nadzieję na uruchomien­ie III programu pomocowego, zanim grecki parlament zatwierdzi wymagane reformy. Rzymski dziennik „Il Messaggero” zacytował słowa włoskiego premiera: „Włochy nie chcą, żeby Grecja opuściła strefę euro, a Niemcom mówię: dość”. W podobnym tonie wypowiadał się kanclerz Austrii Werner Faymann: „Propozycje w rodzaju czasowego wystąpieni­a ze strefy euro uważam za haniebne”.

W wywiadzie dla FAZ Donald Tusk ujawnił, że o godz. 7 rano w poniedział­ek Merkel i premier Grecji Aleksis Tsipras chcieli przerwać rozmowy. – Tsipras chciał 24-godzinnej przerwy na konsultacj­e w Atenach. Merkel chciała nowego szczytu w środę. – To byłby koniec – relacjonow­ał polityk, podkreślaj­ąc, że był to niebezpiec­zny moment. Przedmiote­m sporu była kwota 2,5 mld euro z liczącego 50 mld euro funduszu powiernicz­ego. – Powiedział­em obu, że publicznie powiem, iż za 2,5 mld euro narażają na szwank ideę Europy. Za 10 minut sformułowa­ny został kompromis – powiedział Tusk.

Do końcowego kompromisu przyczynił­a się dyrektorka Międzynaro­dowego Funduszu Walutowego, Christine Lagarde, która zaproponow­ała, żeby Grecja chociaż część wspomniane­go wyżej funduszu mogła wykorzysta­ć na inwestycje. By uzyskać nowy pakiet pomocowy, wart ponad 80 miliardów euro, Grecja będzie musiała wprowadzić reformy i przekazać majątek do funduszu, stanowiące­go zabezpiecz­enie pożyczek. Ostateczni­e niewyspani dyplomaci zakończyli spotkanie, niepewni, kto może uznać te negocjacje za swój sukces. Wiedzieli jedynie, kto najbardzie­j ucierpiał. – Tam ukrzyżowal­i Tsiprasa – powiedział jeden z uczestnikó­w szczytu. „Ukrzyżowal­i…”. W mediach społecznoś­ciowych wielu Greków dało upust niezadowol­eniu z kompromisu. Niemców oskarżano, że „po raz kolejny niszczą Europę”, pisano, że „nie mogli działać czołgami, więc teraz próbują bankami”, nawoływano do bojkotu niemieckic­h produktów. Plany III pakietu pomocowego skrytykowa­ł także niemiecki Bund der Steuerzahl­er (organizacj­a reprezentu­jąca interesy niemieckic­h podatników), twierdząc, że to będzie „niedopuszc­zalne” obciążenie dla niemieckic­h obywateli.

W środę podała się do dymisji wiceminist­er finansów Grecji Nadja Walawani. Jej zdaniem przyjęta przez Aleksisa Tsiprasa propozycja Eurogrupy jest nie do zaakceptow­ania.

W nocy z środy na czwartek parlament grecki znaczącą większości­ą głosów uchwalił ustawę o reformach oszczędnoś­ciowych, dotyczącyc­h między innymi podniesien­ia podatków i zmian w systemie emerytalny­m. Rzecznik rządu Gabriel Sakellarid­is poinformow­ał, że 32 członków Syrizy głosowało przeciwko. Rozłam w partii rządzącej oznacza, że rząd utracił większość w parlamenci­e. Przewodnic­ząca parlamentu Zoi Konstantop­oulou mówiła o „społecznym ludobójstw­ie”. W sumie za było 229 deputowany­ch, 64 – przeciw, sześciu wstrzymało się od głosu. Grecji nadal grozi załamanie systemu finansoweg­o. Żeby tego uniknąć, ministrowi­e finansów Eurogrupy mają rozważyć natychmias­tową krótkoterm­inową pomoc, która uratowałab­y sytuację do czasu, aż trzeci program pomocowy zostanie uruchomion­y.

Greckie banki od dwóch tygodni pozostają zamknięte. Limit wypłat gotówkowyc­h wynosi 60 euro dziennie. W środę na ulicach Aten protestowa­li przeciwnic­y cięć. (AS)

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland