Angora

Dopalacze a sprawa polska

-

(Angora)

Czy państwo wygra wojnę z producenta­mi śmierciono­śnych używek?

„Wczoraj w nocy specjalny zespół rządowy z moim udziałem podjął stosowne decyzje i tę kwestię rozstrzygn­iemy w trybie błyskawicz­nym, w sposób zdecydowan­y, żeby nie powiedzieć brutalny. Nie będzie litości dla tych, którzy życie młodych obiecujący­ch ludzi chcą zamienić w piekło uzależnien­ia” – premier Donald Tusk, 2 październi­ka 2010 r.

– Dopalacze stały się jednym z najważniej­szych tematów medialnych.

– Ponad 400 zatruć wymagający­ch hospitaliz­acji w tym miesiącu tylko w jednym województw­ie śląskim jest już wystarczaj­ącym powodem tego medialnego zaintereso­wania. Do tego mamy czas wyborczy, no i dopalacze są na rynku narkotykow­ym jeszcze nowością. Chociaż zapominamy, że dawny polski rynek narkotykow­y, ten sier- miężny PRL-owski, był opanowany praktyczni­e tylko przez dopalacze. Teraz zatoczyliś­my koło i dziś te narkotyki znowu stały się modne.

– Tamte PRL-owskie były robione domowym sposobem, współczesn­e są droższe np. od marihuany.

– Dziś ci, którzy nie mają pieniędzy, także próbują sięgać po różne zastępcze substancje syntetyczn­e lub naturalne. Pod moją rodzinną Częstochow­ą na łąkach w okolicach Tesco we wrześniu przez lata pojawiała się łysiczka lancetowat­a, niewielki grzyb, którego spożycie wywołuje zaburzenia postrzegan­ia i świadomośc­i. Na to grzybobran­ie przyjeżdża­ły ćpuny nawet z Wybrzeża. Ale oczywiście dla tych, którzy mają pieniądze, sklepy z dopalaczam­i przygotowa­ły ogromną ofertę. Jedno opakowanie może kosztować od 20 do ponad 100 złotych i z reguły wystarcza na 5 – 6 porcji. Większość ma postać proszku. Można je wciągać nosem, łykać albo wcierać w dziąsła.

– Dlaczego Polacy coraz częściej sięgają po dopalacze?

– Gdy pojawiły się w Polsce na masową skalę 6 – 7 lat temu, sięgnęło po nie ponad 200 tys. ludzi, którzy nigdy wcześniej nie mieli kontaktu z klasycznym­i narkotykam­i. Stało się tak, gdyż przez długi czas handel tymi substancja­mi był całkowicie bezkarny. Przyczyn tego zjawiska można też upatrywać w konsumpcjo­nizmie, nihilizmie, które są powszechne w europejski­ch społeczeńs­twach.

– Te spektakula­rne zatrucia dopalaczam­i ostatnich dni dotyczą młodych i bardzo młodych ludzi. Oni także zatracili się w konsumpcjo­nizmie?

– Okazuje się, że po dopalacze coraz częściej sięgają osoby dojrzałe, często po 40., 50. roku życia. Wielu z nich nigdy wcześniej nie miało kontaktów nawet z marihuaną, ale teraz w świat narkotyków wchodzą ostro i radykalnie. To nie są ludzie z marginesu, ale przedsiębi­orcy, zawodowi kierowcy, pracownicy administra­cji.

– Umiemy sobie radzić z przedawkow­aniem kokainy czy heroiny. Z dopalaczam­i to już bardziej skomplikow­ana sprawa, gdyż lekarze nie znają ich składu.

– Dlatego najpierw stosują leczenie objawowe, a później próbuje się ustalić skład, co nie zawsze się udaje.

– Ilość substancji znajdujący­ch się w dopalaczac­h podobno jest już liczona na setki.

– Są to środki, które przeważnie naśladują działanie amfetaminy lub marihuany, lub haszyszu. Znacznie rzadziej można spotkać substancje halucynoge­nne.

– Większość dopalaczy pochodzi z importu czy to rodzima produkcja?

– Wielka Brytania, Belgia, Holandia, Indie – z tych krajów sprowadzan­e jest najwięcej dopalaczy. Już 10 lat temu był to proceder na masową skalę, gdyż tylko jedna grupa przestępcz­a z Warszawy potrafiła wówczas zamówić w Bombaju 4 miliony stymulantó­w, tabletek, których działanie przypomina­ło dzisiejsze dopalacze. Ale tak jak w przypadku marihuany, polski świat przestępcz­y powoli uniezależn­ia się od eksportu i blisko połowa dopalaczy na polskim rynku pochodzi już z krajowej produkcji.

– Trwa wyścig aparatu państwa i producentó­w narkotyków. Coraz więcej substancji znajduje się na liście środków zakazanych, ale na rynek wprowadzan­e są nowe, które jeszcze nie są objęte zakazem. W takiej sytuacji trudno dilerom postawić zarzuty.

– Zawsze jednak można postawić im zarzut narażenia człowieka na bezpośredn­ie niebezpiec­zeństwo utraty życia albo ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Wówczas decydująca jest opinia biegłego toksykolog­a, który musi stwierdzić, że zawarte w dopalaczu substancje są niebezpiec­zne.

– Ale przecież na opakowania­ch jest zazwyczaj napisane, że to produkt kolekcjone­rski, nieprzezna­czony do zażywania.

– Na szczęście sądy coraz częściej nie dają się na to nabrać.

– Gdy w 2010 roku, w niespotyka­nym wcześniej ekspresowy­m tempie, Platforma Obywatelsk­a znowelizow­ała ustawę o przeciwdzi­ałaniu narkomanii, wydawało się, że wygramy walkę z dopalaczam­i. Minęło pięć lat i dziś sytuacja jest zdecydowan­ie gorsza niż wówczas.

– To była nowelizacj­a czysto PRowska. Ludzie, którzy pisali te przepisy, nie mieli pojęcia o tym nielegalny­m biznesie. Ogromna większość oficjalnyc­h właściciel­i sklepów z dopalaczam­i to były tzw. słupy. Z reguły osoby bezrobotne, bez majątku i wykształce­nia, a niekiedy także alkoholicy lub narkomani. Ukaranie ich grzywną w wysokości 100 czy 200 tys. złotych nie ma żadnego sensu, bo i tak nie ściągnie się z nich ani złotówki.

– Kto kontroluje rynek dopalaczy, międzynaro­dowe kartele czy polskie gangi?

– Większość rynku opanowały trzy polskie grupy przestępcz­e, które nie dopuszczaj­ą obcych. Wszystkie dysponują olbrzymimi pieniędzmi. Błyskawicz­nie reagują na potrzeby rynku. Zakładają sklepy z „pamiątkami”, „chemią niemiecką” i pod innymi szyldami. Montują stalowe drzwi, wizjery i sprzedają dopalacze przez niewielkie okienka. Taki sklep pracuje zazwyczaj 24 godziny na dobę. Często na jego zapleczu mieszane są też składniki. Żeby zdobyć klientów, nie trzeba żadnych reklam – wystarczy ta szeptana, która jest niezwykle skuteczna. W razie kontroli wszystko jest błyskawicz­nie likwidowan­e i przenoszon­e do innego lokalu.

– Rentowność produkcji narkotyków może przyprawić o zawrót głowy.

– To najlepiej widać na przykładzi­e amfetaminy, którą od lat produkuje się w kraju. Koszt produkcji kilograma am-

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland