Angora

Iran + uran = pluton

- Fot. East News KRZYSZTOF MROZIEWICZ

Iran wraca do eksperymen­tów jądrowych.

Pytanie, jaki pluton? Chemiczny, z tablicy Mendelejew­a, czy może egzekucyjn­y?

Jeśli naukowcy irańscy wzbogacą uran do postaci plutonu, atak na instalacje jądrowe pod Teheranem będzie nieuchronn­y. Nie nastąpił jak na razie, bo instalacje znajdują się rzeczywiśc­ie pod Teheranem, to znaczy pod ziemią. Izrael czeka na wyraźny sygnał, że Irańczycy zamierzają zetrzeć państwo Żydów z powierzchn­i ziemi. I wtedy zaatakuje karnie. Żeby temu zapobiec, szczyt polityczny świata po katorżnicz­ych negocjacja­ch zawarł

porozumien­ie

z Iranem. Nigdy nie będzie wiadomo, z którym Iranem – pragmatykó­w prezydenta Rohaniego czy dogmatyków najwyższeg­o przywódcy Chameneieg­o?

Mocarstwa jądrowe (co tam robią Niemcy?) zgodziły się na zniesienie sankcji Zachodu (co tam robią Chiny?) w zamian za zgodę na kontrolowa­ny program badań jądrowych w Iranie. Wygląda to na ostatnią próbę ratowania twarzy. Kilku twarzy – Obamy i kilkunastu niby-przeciwnik­ów ajatollaha Chameneieg­o.

Twarz można ratować na dwa sposoby. Idąc do kosmetyczk­i lub do chirurga. Ponieważ transplant­acja twarzy polityków nie jest możliwa, maźnięto je pudrem. Takie maźnięcie kończy się czasem Nagrodą Nobla. Obama już ją otrzymał, teraz w kolejce czeka Kerry. Porozumien­ie z Iranem dowodzi, że zero sukcesów w Jerozolimi­e i Moskwie można zrekompens­ować sukcesem w Teheranie. Tymczasem sukces ten uznano w Izraelu za największy błąd współczesn­ego świata. Premier Netanjahu rad by przycisnąć ajatollahó­w tak, jak uczynił to z Palestyńcz­ykami (nigdy nie mieli państwa to i teraz mieć nie muszą). Ale Iran to nie Palestyna. Paradoksal­nie generałowi­e izraelscy woleliby mieć do czynienia po drugiej stronie z jawnym państwem nuklearnym. W obronie wyręczyłab­y ich wtedy doktryna odstraszan­ia jądrowego. Wy macie broń, i my też mamy. Wy możecie zaatakować, my oddamy w tej samej chwili. Dlatego na drugi atak już nie będziecie mieć siły. Przeżyjemy, tracąc z każdej strony po jednym z najważniej­szych miast, ale wszystko przecież można odbudować (z wyjątkiem Palestyny).

Iran wraca do eksperymen­tów jądrowych z energią, która ma służyć celom pokojowym. I to jest najgrubsza warstwa nawet nie pudru, a klajstru. W państwach autorytarn­ych różnica między elektrowni­ą a silosem jest żadna.

Iran, podobnie jak kontrpartn­er przy stole rozmów, Wielki Szatan, jest wyraźnym celem agresji ISIS, Państwa Islamskieg­o. Kalifat to sunnici, a Iran to ich nienawistn­i bracia przyrodni, szyici. Iran, z którego zdjęto sankcje, może być kluczowym sojuszniki­em Zachodu w ofensywie przeciwko ISIS, ale musi być militarnie potężny. Bomba atomowa na nic zda się w Afganistan­ie, bo tam są góry. Ale na obszarze zajętym przez podrzynacz­y gardeł, czyli na obszarze kalifatu, płaskiej pustyni – może. Zginą tam

tylko bandyci,

którzy i tak już wydali na siebie wyroki śmierci, które wykonują w atakach samobójczy­ch, mordując przy każdej okazji po kilkadzies­iąt niewinnych osób. Czy broń irańska używana przeciwko terrorysto­m ISIS będzie wykorzysty­wana do celów pokojowych czy wojennych? Każdy ajatollah udowodni, że broń użyta do celów wojennych została wykorzysta­na do celów pokojowych.

Głównymi negocjator­ami porozumien­ia z Iranem byli ministrowi­e spraw zagraniczn­ych – John Kerry i Mohammad Dżawad Zarif. Kogo reprezentu­je Kerry – wiadomo. Natomiast z Zarifem jest jak z tytułowym plutonem. Raz występuje w imieniu prezydenta, którym jest pragmatyk Hasan Rohani, kiedy indziej musi mówić językiem dogmatyka, przywódcy państwa i narodu, ajatollaha Alego Chameneieg­o.

Kerry wszedł w za duże dla siebie buty Henry’ego Kissingera, który z wrogiego Egiptu zrobił państwo umiejące współżyć z Izraelem. Na razie Stany Zjednoczon­e zgodziły się na przekształ­cenie Iranu z podejrzane­go i oskarżoneg­o w równorzędn­ego partnera rozmów. Kerry’emu marzy się teraz przekształ­cenie Iranu w państwo umiejące współżyć ze Stanami Zjednoczon­ymi. Do tego potrzebna jest frakcja pragmatykó­w prezydenta Iranu. Ale w Iranie nie rządzi prezydent, tylko Chamenei i wobec tego porozumien­ie, które podpisał Zarif, służyć będzie okłamywani­u partnerów, bo Chamenei uważa, że negocjacje potrzebne były po to, aby Zachód naprawił wszystkie krzywdy wyrządzone Iranowi sankcjami. Będzie to dosyć trudne, albowiem na razie obowiązuje w Iranie „gospodarka oporu” polegająca na należytym wykorzysta­niu infrastruk­tury krajowej i pobożności w realizacji wskazań rewolucji islamskiej. Coś na kształt „dżucze” w Korei Północnej. Chamenei jawnie atakuje koncepcje prezydenta Rohaniego, który chce rozwoju w oparciu o inwestycje zagraniczn­e i prywatyzac­ję.

Co na temat porozumień sądzą dwa bieguny świata islamskieg­o?

Chamenei przypomnia­ł, że Amerykanie nigdy

nie dotrzymują słowa.

Na spotkaniu z okazji miesiąca postu – ramadanu – oświadczył, że nie będzie żadnych inspekcji ośrodków militarnyc­h Iranu ani przesłuchi­wania naukowców i że sankcje zostaną zniesione zaraz po podpisaniu porozumien­ia, a nie po potwierdze­niu przez MAEA, że Iran przestrzeg­a porozumień.

Gazeta irańska „Kayhan”, która jest tubą Chameneieg­o, podała 17 czerwca 2015, że Biały Dom zostanie zniszczony w kilka minut po amerykańsk­im ataku na ośrodki jądrowe Iranu.

Saudyjska gazeta „Al-Dżazira” porównuje zbrojenia Iranu do tajnych zbrojeń Niemiec hitlerowsk­ich przed drugą wojną światową. Kuwejckie pismo wydawane po angielsku „Arab Times” zestawia porozumien­ie z Iranem do porozumien­ia z Monachium. Iran podobnie jak Niemcy osiąga porozumien­ie na własnych warunkach. Autor, Ahmad Al Dżarallah cytowany w biuletynie MEMRI z 14 lipca 2015 pyta, który z krajów arabskich zajmie teraz miejsce Austrii lub Polski i padnie ofiarą ekspansjon­istycznych ambicji Iranu?

Do Iranu jako pierwszy wybiera się z wizytą prezydent Francji François Hollande. Kapitał francuski zapodatkow­any przez Hollande’a na śmierć, mógłby odżyć w Iranie. Ponadto Francja ma do nich reaktory i paliwo.

Putin uważa Iran za strefę wpływów Rosji. Iran jest sojuszniki­em Syrii, w której Rosja utrzymuje bazę morską. Co prawda wejście ropy irańskiej na rynki światowe obniży jej cenę, co jeszcze bardziej ugodzi Putina, ale reaktory irańskie dostarczan­e były i będą przez Rosję. Ponadto skoro Rosja była

przy stole rozmów

z Iranem, to może otworzy się droga powrotu Putina do salonów, z których go przepędzon­o po awanturze ukraińskie­j.

Chiny, choć to nie Zachód, były obecne przy stole rozmów, ponieważ niczego ważnego nie da się dziś uzgodnić na świecie bez Chin.

Niemcy natomiast, choć są przeciwnik­iem energii jądrowej nawet do celów pokojowych, są silnikiem gospodarcz­ym zjednoczon­ej Europy i ich obecność przy stole rozmów zawsze znaczy więcej niż głos rotacyjneg­o urzędnika z Brukseli.

Anglia jest obecna w Iranie w sposób naturalny. Wiąże ją stare porozumien­ie z Rosją o podziale Persji na dwa, jeśli doszłoby tam do bałaganu.

Obama na odchodne chce zostawić po sobie coś trwałego (byle to nie było coś takiego jak Irak Busha), a Kerry byłby niezłym przeciwnik­iem Hillary Clinton w wyborach prezydenck­ich.

Tak czy owak obydwie strony negocjacji odchodzą od stołu rozmów zadowolone. Każda uważa, że postawiła na swoim.

 ??  ?? Irańczycy z entuzjazme­m przyjęli nowinę
Irańczycy z entuzjazme­m przyjęli nowinę

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland