Miliarderzy radzą się astrologów
Chcesz zmienić pracę, założyć firmę, kupić mieszkanie? Żadnej poważnej transakcji czy inwestycji nie rób bez porozumienia z astrologiem biznesu. Unikniesz w ten sposób kłopotów.
Gdy dziesięć lat temu Rafał zakładał swoją pierwszą firmę, znajomi nie wróżyli mu wielkiego powodzenia. Po dekadzie spędzonej w USA, gdzie pracował jako tłumacz w korporacjach, wrócił bez oszczędności. I bez znajomości aktualnych realiów biznesowych Polski. Jego jednoosobowa firma handlowa wystartowała jednak doskonale. Szybko zdobyła klientów, rozszerzyła ofertę i zatrudniła kilku pracowników. Wszystko szło, jak gdyby przedsięwzięcie rozpoczęło się pod szczęśliwą gwiazdą – jak powtarzał brat Rafała, początkowo sceptyczny wobec jego planów.
– I nawet się nie domyślał, do jakiego stopnia było to zgodne z prawdą – mówi Rafał, dziś właściciel dwóch firm i gracz giełdowy. Oto bowiem wszystko, od daty powrotu z emigracji, daty założenia firmy, zamieszczenia pierwszej reklamy, aż po kupno pierwszego towaru i podpisanie pierwszej umowy z kontrahentem było szczegółowo zaplanowane... zgodnie z regułami astrologii finansowej. Rafał zetknął się z nią jeszcze w USA.
– Wcześniej kojarzyła mi się tylko z gazetowymi horoskopami, uważałem to za bzdurę – wspomina. – Ale kiedyś robiłem tłumaczenie dla amerykańskiej firmy, która wszystkie ruchy na giełdzie papierów wartościowych konsultowała z astrologiem finansowym. Zaciekawiło mnie to, bo radziła sobie świetnie. Jeden czy dwa dobre strzały inwestycyjne mogły być przypadkiem. Ale im się zawsze udawało. Okazało się, że astrologia finansowa to zupełnie poważna dziedzina, którą wielu „zwykłych” analityków podpiera się przy przewidywaniu trendów na rynkach i giełdzie.
Później Rafał przeczytał książkę „Financial Astrology” Davida Williamsa, po raz pierwszy wydaną w 1982 roku, która doczekała się w Ameryce już czterech wydań. I uznał, że coś w tym jednak musi być.
Kiedy zdecydował, że wraca do Polski, postanowił zapewnić sobie wsparcie gwiazd. Astrolog opracował dla niego prognozę, kiedy iw jaki rodzaj biznesu ma wejść, by odnieść sukces. W swoim bagażu przywiózł też kilka angielskich opracowań z zakresu astrologii biznesowej. Pierwsza polska książka z tej dziedziny, „Cykle planetarne na giełdzie” Wojciecha Suchomskiego, ukazała się w 2010 roku. Autor napisał ją po przeanalizowaniu blisko tysiąca komentarzy giełdowych.
Wiatr słoneczny i krach na giełdzie
Na świecie, a zwłaszcza w USA, astrologia finansowa jest od wielu lat poważną gałęzią biznesu. To właśnie tam mieszka astrolog biznesowy Bill Meridian zaliczany do najskuteczniejszych na świecie, przez wiele lat analityk w banku inwestycyjnym Paine Webber.
Prognozy zamawiają u niego inwestorzy nie tylko amerykańscy i japońscy, lecz także szejkowie z bliskow- schodniego centrum gospodarczego Abu Zabi. Jego analizy drukują poważne czasopisma finansowe, a książka „Planetary Stock Trading” jest lekturą obowiązkową dla wszystkich, którzy interesują się zależnościami pomiędzy przepływem gotówki na światowych rynkach a układami planet na niebie. Żyjący na przełomie XIX i XX wieku finansista i biznesmen John P. Morgan, założyciel firmy General Electric, oddawał sprawiedliwość swojej astrolożce Evangeline Adams, mówiąc słynne zdanie: „Milionerzy zazwyczaj nie korzystają z usług astrologów. Ale miliarderzy owszem”. Sięgając jeszcze dalej w amerykańską historię, można też wspomnieć Samuela Brennera, ekonomistę, który sporządził dokładne prognozy koniunktury gospodarki USA na rok 1876 na podstawie cyklu Jowisza. Wiele amerykańskich instytucji finansowych od lat zleca rozmaite analizy wykraczające poza tradycyjne prognozowania rynkowe.
W bliższych nam czasach Bank Rezerwy Federalnej w Atlancie zlecił na przykład badanie wpływu promieniowania kosmicznego na giełdę. Okazuje się bowiem, że kiedy na Ziemię dociera wiatr słoneczny, czego przejawem są zorze polarne, rynki akcji notują spadki. Zdaniem astrologów powtarzalność tego zjawiska wyklucza tu jakikolwiek przypadek.
Na rynkach azjatyckich, gdzie patrzenie w niebo zawsze miało większe znaczenie niż na Zachodzie, domy maklerskie regularnie sporządzają raporty zależności pomiędzy ruchami na rynkach finansowych a konkretnymi okresami miesiąca księżycowego. Także w Europie wiele firm przyznaje się już do konsultowania ważnych decyzji z astrologami biznesu. Holenderska astrolog Faye Cossar doradzała na przykład liniom lotniczym KLM w 2004 roku co do wyboru najlepszej daty połączenia z Air France. Wiele firm nie chwali się korzystaniem z usług astrologów, ale oni sami przyznają się do współpracy z Bank of Japan, Europejskim Bankiem Odbudowy i Rozwoju czy siecią sklepów odzieżowych High and Mighty.
Tak więc na naszych oczach odradza się wiedza, która jako nauka została ostatecznie zdetronizowana w XVIII wieku, kiedy to w 1770 roku zamknięto ostatnią uniwersytecką katedrę astrologii. W zbiorach British Museum znajduje się gliniana tabliczka z sumeryjskiego miasta Ur, datowana na około 2900 rok p.n.e., na której opisano zależności pomiędzy cenami pszenicy a wzajemnym położeniem Merkurego i Słońca. Można więc powiedzieć, że początki astrologii finansowej sięgają trzeciego tysiąclecia przed naszą erą.
To nie wróżby, to statystyka
Astrolodzy finansowi do swych prognoz dochodzą, analizując rozmaite układy planet i łącząc je z wydarzeniami ekonomicznymi, jakie następowały podczas poprzednich cykli tego typu. Okazuje się, że nałożenie na siebie cykli planetarnych i notowań giełdowych wykazuje zaskakujące prawidłowości, które wielokrotnie już się potwierdziły w przeszłości. Na przykład, że kiedy dwie wielkie planety, Saturn i Uran, znajdują się we wzajemnie nieharmonijnym położeniu, na giełdach rozpoczynają się spadki, a potem trwa bessa. Tak było w latach 1930, 1942, 1977, 1988, 2000 i 2008.
22