Duma i pieniądze
Bo polityczna wola była ważna wtedy, a teraz najważniejsze są finanse. W połowie lat 60. XX wieku wyścig kosmiczny wszedł w najgorętszą fazę. NASA otrzymała najwięcej pieniędzy w historii – po to, by wygrać z Rosjanami. Wówczas było to blisko 6 mld dolarów (odpowiednik dzisiejszych 43 mld), co stanowiło 4,5 proc. całego budżetu federalnego. Dziś NASA dostaje nieco ponad 17 mld dolarów – 0,5 proc. budżetu USA. Prawie najmniej w historii.
Te ogromne pieniądze pozwoliły uruchomić program Apollo i dokończyć wcześniejsze programy kosmiczne (m.in. Gemini). Szacunkowe koszty programu Apollo to 20 – 25 mld dolarów (dzisiaj byłoby to 136 mld). W tym czasie na potrzeby podboju Księżyca NASA zatrudniała 34 tys. pracowników i prawie 400 tys. ze współpracujących z nią firm. Według opublikowanych w 1992 roku analiz ekonomicznego wpływu realizacji tego programu na gospodarkę inwestycja zwróciła się po wielokroć – do 1987 roku zyski z wykonanych wówczas prac badawczo-rozwojowych miały sięgnąć 181 mld dolarów.
Ale zainteresowanie lotami załogowymi zaczęło spadać po udanej misji Apollo 11 – skarży się na to zresztą w słynnym filmie „Apollo 13” James Lovell grany przez Toma Hanksa. Zainteresowania nie podtrzymały na długo nawet gra w golfa na Księżycu (Alan Shepard w Apollo 14) czy użycie księżycowego łazika (Apollo 15).
Biały Dom i NASA zmieniły priorytety. Z największym trudem udało się uratować pozostałe misje programu – skasowano tylko trzy ostatnie (18, 19, 20). Zmniejszono budżet, część pieniędzy przekierowano na budowę wahadłowców oraz stacji Skylab. Później i z nich zrezygnowano, bo były za drogie.