Angora

Drony zagrażają samolotom

- (21 VII) Fot. Adam Łukowski

Do niebezpiec­znego incydentu doszło w poniedział­ek na lotnisku Chopina w Warszawie. Samolot niemieckie­j Lufthansy minął się z dronem. Piloci od razu zawiadomil­i wieżę. Policja zatrzymała mężczyznę podejrzewa­nego o pilotaż drona. Został on zwolniony z aresztu. Sprawą zajmuje się prokurator. Mężczyźnie może grozić do 8 lat więzienia.

Informację o incydencie podał branżowy portal The Aviation Herald, który zajmuje się informowan­iem o wypadkach lotniczych, a potwierdzi­ł ją portalowi tvn24.pl Mikołaj Karpiński z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrzne­j. Do zdarzenia doszło w poniedział­ek, gdy Embraer 195 linii Lufthansa, lecący z Monachium do Warszawy, podchodził do lądowania na lotnisku Chopina. Nagle piloci zauważyli, że zaledwie 100 m od ich maszyny lata dron.

– Około godziny 16 na wysokości Piaseczna doszło do zdarzenia, które określamy jako poważny incydent. Piloci zgłosili, że 100 m po prawej stronie samolotu zauważyli coś, co przypomina­ło dron – powiedział w rozmowie z tvn24.pl Karpiński.

Od razu zaalarmowa­li wieżę, w ostrych słowach podkreślaj­ąc, że kontrolerz­y „powinni dbać o przestrzeń powietrzną” w pobliżu lotniska i że całe zdarzenie było „bardzo niebezpiec­zne”.

Karpiński zaznaczył, że „natychmias­t służba kontroli ruchu lotniczego zdecydował­a o zmianie kierunku do lądowania kolejnych samolotów. Uruchomion­o również procedurę powiadomie­nia policji o zagrożeniu w ruchu lotniczym”. Embraer bezpieczni­e wylądował na Okęciu.

Zmiana kierunku lądowania ponad 20 samolotów nie skutkowała opóźnienia­mi lotów. Po kilku godzinach ruch lotniczy przywrócon­o do normy. Przekazują­c informację policji, PAŻP po raz pierwszy skorzystał­a z porozumien­ia z tą służbą w zakresie zapobiegan­ia zagrożenio­m w przestrzen­i powietrzne­j.

Przemysław Przybylski, rzecznik lotniska Chopina w Warszawie poinformow­ał, że na pokładzie maszyny było 108 pasażerów i 5 członków załogi. Podkreślił, że lotnisko nie miało nic wspólnego z tym incydentem. Przypomnia­ł, że wypuszczen­ie statku powietrzne­go bez zgody Polskiej Żeglugi Powietrzne­j jest zabronione. – To jest przestępst­wo, ponieważ jest to bezpośredn­ie zagrożenie dla bezpieczeń­stwa ruchu lotniczego – wyjaśnił.

Dodał, że służby lotnicze nie mają odpowiedni­ch środków i kompetencj­i, by monitorowa­ć teren wokół lotniska. – Nasze służby nie wyjeżdżają poza lotnisko. Nie mamy takich możliwości, żeby obserwować całą Warszawę i wszystkie okoliczne miejscowoś­ci i sprawdzać, czy nie znajdzie się jakiś idiota, który zechce akurat wypuścić drona przed lądujący samolot – powiedział Przybylski.

Polskie prawo wymaga wydawanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego świadectwa kwalifikac­ji od operatorów bezzałogow­ych statków powietrzny­ch, ale tylko w razie użycia do celów komercyjny­ch. – Jeżeli ktoś sobie kupi takie urządzenie i robi sobie zdjęcia w celach absolutnie prywatnych, z czego nie czerpie żadnych korzyści finansowyc­h, to nie musi mieć takiego dokumentu – powiedział Robert Ochwat z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jego zdaniem brak koniecznoś­ci posiadania licencji nie zwalnia użytkownik­a od obowiązkow­ej znajomości zagrożeń w ruchu lotniczym. – To miejsce, gdzie był ten dron, to przestrzeń kontrolowa­na lotniska i tam żaden obiekt, nie mówię tylko o dronie, ale np. o lampionach, nie powinien się znaleźć w tej strefie, jeżeli to nie jest uzgodnione ze służbami ruchu lotniczego – podkreślił (...).

Mogło dojść do tragedii

Tomasz Hypki ze „Skrzydlate­j Polski” mówił na antenie TVN24, że problemem jest to, iż drony „to zbyt małe obiekty, żeby były widziane przez radary”. – Gdyby on trafił do silnika, to mogłoby dojść do tragedii. To jest tak samo jak zderzenie z ptakami. Urządzenie mechaniczn­e, w zależności od wielkości, mogłoby być jeszcze większym problemem – ocenił i dodał, że „zagrożenie będzie coraz większe, bo bezzałogow­ców jest coraz więcej w rękach prywatnych”. – Zawsze się może znaleźć ktoś nieodpowie­dzialny – podkreślił.

Podobne incydenty odnotowano także na innych lotniskach w Polsce.

– Prokuratur­a prowadzi śledztwo dotyczące zdarzenia z marca 2014 r. w obrębie Międzynaro­dowego Portu Lotniczego w Krakowie-Balicach, gdzie do- szło do popełnieni­a przestępst­wa z użyciem drona, polegające­go na naruszeniu przepisów o ruchu lotniczym i sprowadzen­iu bezpośredn­iego niebezpiec­zeństwa katastrofy w ruchu powietrzny­m. Grozi za to do ośmiu lat pozbawieni­a wolności – powiedział rzecznik Prokuratur­y Apelacyjne­j w Krakowie Piotr Kosmaty.

eos, js//plw

8 lat więzienia za zabawę

dronem?

– Policjanci zatrzymali mężczyznę we wtorek po południu, a o jego losie zdecydował prokurator z Piaseczna – powiedział Informacyj­nej Agencji Radiowej starszy aspirant Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji. Teraz – jak wyjaśnił Robert Opas – biegli będą próbowali odtworzyć z zapisów trajektori­ę lotu. To krzywa, którą zakreśla w powietrzu poruszając­y się obiekt. Sprawą zajmuje się prokurator­a rejonowa w Piasecznie. Jeśli mężczyzna usłyszy zarzuty, za spowodowan­ie zagrożenia w ruchu lotniczym może mu grozić do ośmiu lat więzienia.

(Onet.pl, 22 VII)

Dron latał też nad łódzkim

lotniskiem

Do kolejnego incydentu z udziałem drona doszło na lotnisku w Łodzi. W Porcie Lotniczym im. Władysława Reymonta piloci również alarmowali o obecności drona. Tym razem to nie pasażerski, ale mały kilkuosobo­wy samolot, podchodząc do lądowania, zgłosił obecność niezidenty­fikowanego obiektu na trasie podejścia. Na pokładzie Cesny 172 znajdowały się dwie osoby – pilot instruktor i kursant. Bezzałogow­iec był w obrębie lotniska i został zauważony tuż przed progiem pasa. Pilot nie musiał przerwać manewru lądowania. Służby lotniskowe natychmias­t poinformow­ały policję, ale nie udało się ująć osoby, która sterowała dronem tak blisko lotniska.

(RMF24.pl, 22 VII)

 ??  ??
 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland