Drony zagrażają samolotom
Do niebezpiecznego incydentu doszło w poniedziałek na lotnisku Chopina w Warszawie. Samolot niemieckiej Lufthansy minął się z dronem. Piloci od razu zawiadomili wieżę. Policja zatrzymała mężczyznę podejrzewanego o pilotaż drona. Został on zwolniony z aresztu. Sprawą zajmuje się prokurator. Mężczyźnie może grozić do 8 lat więzienia.
Informację o incydencie podał branżowy portal The Aviation Herald, który zajmuje się informowaniem o wypadkach lotniczych, a potwierdził ją portalowi tvn24.pl Mikołaj Karpiński z Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej. Do zdarzenia doszło w poniedziałek, gdy Embraer 195 linii Lufthansa, lecący z Monachium do Warszawy, podchodził do lądowania na lotnisku Chopina. Nagle piloci zauważyli, że zaledwie 100 m od ich maszyny lata dron.
– Około godziny 16 na wysokości Piaseczna doszło do zdarzenia, które określamy jako poważny incydent. Piloci zgłosili, że 100 m po prawej stronie samolotu zauważyli coś, co przypominało dron – powiedział w rozmowie z tvn24.pl Karpiński.
Od razu zaalarmowali wieżę, w ostrych słowach podkreślając, że kontrolerzy „powinni dbać o przestrzeń powietrzną” w pobliżu lotniska i że całe zdarzenie było „bardzo niebezpieczne”.
Karpiński zaznaczył, że „natychmiast służba kontroli ruchu lotniczego zdecydowała o zmianie kierunku do lądowania kolejnych samolotów. Uruchomiono również procedurę powiadomienia policji o zagrożeniu w ruchu lotniczym”. Embraer bezpiecznie wylądował na Okęciu.
Zmiana kierunku lądowania ponad 20 samolotów nie skutkowała opóźnieniami lotów. Po kilku godzinach ruch lotniczy przywrócono do normy. Przekazując informację policji, PAŻP po raz pierwszy skorzystała z porozumienia z tą służbą w zakresie zapobiegania zagrożeniom w przestrzeni powietrznej.
Przemysław Przybylski, rzecznik lotniska Chopina w Warszawie poinformował, że na pokładzie maszyny było 108 pasażerów i 5 członków załogi. Podkreślił, że lotnisko nie miało nic wspólnego z tym incydentem. Przypomniał, że wypuszczenie statku powietrznego bez zgody Polskiej Żeglugi Powietrznej jest zabronione. – To jest przestępstwo, ponieważ jest to bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa ruchu lotniczego – wyjaśnił.
Dodał, że służby lotnicze nie mają odpowiednich środków i kompetencji, by monitorować teren wokół lotniska. – Nasze służby nie wyjeżdżają poza lotnisko. Nie mamy takich możliwości, żeby obserwować całą Warszawę i wszystkie okoliczne miejscowości i sprawdzać, czy nie znajdzie się jakiś idiota, który zechce akurat wypuścić drona przed lądujący samolot – powiedział Przybylski.
Polskie prawo wymaga wydawanego przez Urząd Lotnictwa Cywilnego świadectwa kwalifikacji od operatorów bezzałogowych statków powietrznych, ale tylko w razie użycia do celów komercyjnych. – Jeżeli ktoś sobie kupi takie urządzenie i robi sobie zdjęcia w celach absolutnie prywatnych, z czego nie czerpie żadnych korzyści finansowych, to nie musi mieć takiego dokumentu – powiedział Robert Ochwat z Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych. Jego zdaniem brak konieczności posiadania licencji nie zwalnia użytkownika od obowiązkowej znajomości zagrożeń w ruchu lotniczym. – To miejsce, gdzie był ten dron, to przestrzeń kontrolowana lotniska i tam żaden obiekt, nie mówię tylko o dronie, ale np. o lampionach, nie powinien się znaleźć w tej strefie, jeżeli to nie jest uzgodnione ze służbami ruchu lotniczego – podkreślił (...).
Mogło dojść do tragedii
Tomasz Hypki ze „Skrzydlatej Polski” mówił na antenie TVN24, że problemem jest to, iż drony „to zbyt małe obiekty, żeby były widziane przez radary”. – Gdyby on trafił do silnika, to mogłoby dojść do tragedii. To jest tak samo jak zderzenie z ptakami. Urządzenie mechaniczne, w zależności od wielkości, mogłoby być jeszcze większym problemem – ocenił i dodał, że „zagrożenie będzie coraz większe, bo bezzałogowców jest coraz więcej w rękach prywatnych”. – Zawsze się może znaleźć ktoś nieodpowiedzialny – podkreślił.
Podobne incydenty odnotowano także na innych lotniskach w Polsce.
– Prokuratura prowadzi śledztwo dotyczące zdarzenia z marca 2014 r. w obrębie Międzynarodowego Portu Lotniczego w Krakowie-Balicach, gdzie do- szło do popełnienia przestępstwa z użyciem drona, polegającego na naruszeniu przepisów o ruchu lotniczym i sprowadzeniu bezpośredniego niebezpieczeństwa katastrofy w ruchu powietrznym. Grozi za to do ośmiu lat pozbawienia wolności – powiedział rzecznik Prokuratury Apelacyjnej w Krakowie Piotr Kosmaty.
eos, js//plw
8 lat więzienia za zabawę
dronem?
– Policjanci zatrzymali mężczyznę we wtorek po południu, a o jego losie zdecydował prokurator z Piaseczna – powiedział Informacyjnej Agencji Radiowej starszy aspirant Robert Opas z Komendy Stołecznej Policji. Teraz – jak wyjaśnił Robert Opas – biegli będą próbowali odtworzyć z zapisów trajektorię lotu. To krzywa, którą zakreśla w powietrzu poruszający się obiekt. Sprawą zajmuje się prokuratora rejonowa w Piasecznie. Jeśli mężczyzna usłyszy zarzuty, za spowodowanie zagrożenia w ruchu lotniczym może mu grozić do ośmiu lat więzienia.
(Onet.pl, 22 VII)
Dron latał też nad łódzkim
lotniskiem
Do kolejnego incydentu z udziałem drona doszło na lotnisku w Łodzi. W Porcie Lotniczym im. Władysława Reymonta piloci również alarmowali o obecności drona. Tym razem to nie pasażerski, ale mały kilkuosobowy samolot, podchodząc do lądowania, zgłosił obecność niezidentyfikowanego obiektu na trasie podejścia. Na pokładzie Cesny 172 znajdowały się dwie osoby – pilot instruktor i kursant. Bezzałogowiec był w obrębie lotniska i został zauważony tuż przed progiem pasa. Pilot nie musiał przerwać manewru lądowania. Służby lotniskowe natychmiast poinformowały policję, ale nie udało się ująć osoby, która sterowała dronem tak blisko lotniska.
(RMF24.pl, 22 VII)