Ma dwie ręce, więc może pracować
Pani Ewa ma 24 lata. Sama wychowuje małą córeczkę. Z powodu choroby nowotworowej amputowano jej nogę. Bezduszny ZUS zabrał jej rentę socjalną i każe wracać do pracy! A to nie pierwsza taka decyzja urzędników!
Historię 24-letniej Ewy Lemankiewicz ze wsi Osowo koło Słupska w woj. pomorskim pokazała TVP Info. Pani Ewa myślała, że przedłużenie renty będzie tylko formalnością. Bo trudno wymagać od samotnej matki, której amputowano nogę, by szukała pracy, ale lekarz orzecznik zadecydował inaczej. Jej uwag ZUS nie przyjął.
– Lekarka stwierdziła, że mam zdrowe ręce, więc nadaję się do pracy i mam się o nią starać. Powiedziała też, że po moim odwołaniu od tej decyzji na pewno dołoży wszelkich starań, żebym renty nie otrzymała – powiedziała pani Ewa w rozmowie z TVP Info.
Na razie kobieta nie może znaleźć pracy. Szuka jej od półtora miesiąca. Dzwoniła do różnych zakładów, ale ze względu na kalectwo nikt nie chce jej zatrudnić.
Przypadek pani Ewy nie jest odosobniony. Już nieraz pisaliśmy o ludziach, którzy mimo ciężkich chorób tracili rentę.
Pani Maria Gutowska ( 54 l.) z Gdańska choruje na łuszczycę, nie ma też jednego płuca, a Zakład Ubezpieczeń Społecznych odebrał jej prawo do renty.
– ZUS nazywa moją chorobę defektem kosmetycznym i każe mi pracować – dziwiła się gdańszczanka. – Wszyscy pracodawcy się mnie brzydzą – rozpacza.
Głuchoniemy i chory psychicznie Dawid Kwarciak (33 l.) z Andrychowa zdaniem ZUS też jest zdolny do pracy. Urzędnicy odebrali mu rentę, nie zważając na to, że sąd uznał go za osobę wymagającą specjalnej troski i niezdatną do pracy. Skandalem była też sprawa 95-letniego Józefa Cichego z Myślachowic koło Trzebini (woj. małopolskie). Opisywaliśmy ją w październiku 2014 r. Weteran wojenny zamiast renty dostał zniżkę na bilet. Niestety, do niczego mu się nie przydała, bo od wielu lat był przykuty do łóżka! Pan Józef renty nie doczekał, niedawno zmarł.
Ale jak człowiek ma siłę, może z ZUS-em walczyć. Bywa, że takie sprawy kończą się sukcesem. Adam Michalak spod Rawy Mazowieckiej (woj. łódzkie), którego ZUS pozbawił renty, mimo że od lat jest chory na nieuleczalne stwardnienie rozsiane, może przynajmniej na chwilę odetchnąć z ulgą. Po trzyletniej walce z urzędniczą obojętnością, a nawet dramatycznej próbie samobójstwa w sądzie, schorowany człowiek w końcu odzyskał swoją rentę. Niestety, tylko czasowo! Pan Adam może być spokojny tylko do marca 2017 r. Potem chory na chorobę prowadzącą do uszkodzenia tkanki nerwowej będzie musiał znów udowodnić swoją niepełnosprawność.