Wiecznie zadłużony mąż
nie szybkich operacji bankowych. I tak było, bo żona rzeczywiście wypłaciła gotówkę, którą przekazałem pani Beacie. Ale nie dostałem jednak wszystkich pieniędzy, bo żona znalazła sobie kochanka i postanowiła ułożyć swoje życie na nowo. Okradła mnie, choć ja bardzo ją kochałem i chciałem ratować nasze małżeństwo.
O tym „przywłaszczeniu” Daniel B. miał się dowiedzieć właśnie przy przejściu granicznym w Barwinku, kiedy był już ostatni dzwonek na uregulowanie zobowiązań finansowych wobec właścicielki biura podróży.
– Byłem pod ścianą, bo pani Beata powiedziała, że jak nie dostanie pieniędzy, to autokary nie mogą dalej jechać, bo będą kłopoty z noclegiem i wyżywieniem na miejscu. Po rozmowie z prawnikiem zdecydowałem więc, że wracamy. Podpisałem oświadczenie, że w ciągu miesiąca oddam studentom wpłacone przez nich pieniądze. Byłem pewien, że żona jednak się zreflektuje, ale do dziś nic już od niej nie dostałem, a ona wyprowadziła się z domu. Sta- raliśmy się z mamą stopniowo wypłacać pieniądze uczestnikom, ale były to tylko częściowe kwoty.
– Czy zgłosił pan gdzieś fakt przywłaszczenia pieniędzy przez żonę? – dociekał prokurator.
– Nie. Mama też tego nie zrobiła.
Żona oskarżonego ma zupełnie inne zdanie na temat wersji, jaką przedstawił jej mąż. I stanowczo zaprzecza, że jest winna mu jakiekolwiek pieniądze. Owszem, wymusił na niej założenie konta i przekazał jej pieniądze, ale wszystko wypłaciła i oddała mężowi.
– To Daniel od początku naszego małżeństwa kazał mi pożyczać pieniądze na spłatę swoich długów, bo on był ciągle zadłużony. Kiedy uczestnicy tego wyjazdu do Grecji chcieli później odzyskać wpłaty, wysyłał im kłamliwe esemesy, a później zaczął się wręcz ukrywać – nawet samochodu nie parkował przed domem.
Katarzyna G.-B. przypomniała sobie, że w dniu wyjazdu mąż nie pakował się jak zwykle.
– Kiedy zapytałam, co mu spakować do torby, powiedział: „Włóż cokolwiek”. Było mu to zupełnie obojętne, bo pewnie już wiedział, że nigdzie nie pojedziemy.
Z kolei Beata S., właścicielka biura podróży, która współpracowała z oskarżonym, nie mogła znieść pomówień na jej temat oraz wypowiedzi Daniela B. w mediach i złożyła doniesienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Jej zdaniem to firma Travel-Turystyka nie wywiązała się ze swoich zobowiązań.
– Danielowi B. zabrakło 10 tysięcy euro i był nawet tak bezczelny, że zaproponował, żeby moja firma... wyłożyła za niego pieniądze.
Wyjazd do Grecji nie był jedynym nieudanym wyjazdem organizowanym przez oskarżonego. Wcześniej nie doszedł też do skutku obóz w Bułgarii, bo nie udało się zebrać wystarczającej liczby chętnych. Ci, którzy wpłacili pieniądze na wakacje w Złotych Piaskach, również mają kłopoty z ich odzyskaniem. Daniel B., pytany przez prokuratora, dlaczego od razu ich nie zwrócił, odpowiedział z rozbrajającą szczerością: – „Nie mogłem, bo pracowały w obrocie gospodarczym”.
W sądzie Daniel B. odmówił składania wyjaśnień i nie chciał odpowiadać na żadne pytania. Potwierdził jednak swoje wyjaśnienia ze śledztwa i po raz kolejny zapewnił, że nie miał zamiaru nikogo oszukać.
Oskarżonemu grozi do 8 lat więzienia.
Za tydzień: Poznali się na Facebooku, a po tygodniu spotkali w realu. On miał siedemnaście lat, ona szesnaście. Dziewczyna bardzo spodobała się Maciejowi i czuł, że jest w niej zakochany. Na początku opowiadał o swoich pasjach – mówił, że lubi jeździć na rowerze, lubi pływać i chce zostać w przyszłości albo prawnikiem, albo... strażakiem. Na kolejnym spotkaniu zwierzył się także, że uwielbia oglądać filmy o zabijaniu i grać w takie gry komputerowe. Zauważył, że Kingę to bardzo interesuje, i wymyślił historyjkę o kolegach, którzy są członkami gangu i zabijają ludzi. Nalegała, żeby Maciej zabił starszą kobietę, a ona będzie oglądać śmierć na żywo.