Paulina Piechota ze swoim trenerem
Rozmowa z Pauliną Piechotą, mistrzynią Polski w pływaniu
Marcinem Młynarczykiem na mistrzostwach Polski seniorów, podczas których zdobyła trzy brązowe medale na dystansach 800 i 1500 metrów stylem dowolnym oraz 400 metrów stylem zmiennym w pływaniu
Paulina Piechota (16 l.) od początku kariery pływa w barwach klubu UKS 190 Łódź. Jej niezwykły talent dostrzegł Marcin Młynarczyk, gdy jako siedmiolatka przyszła na basen wraz ze swoją klasą w ramach WF-u. Po roku nauki pod jego okiem rozpoczęła prawdziwe, regularne treningi. Dziś jest mistrzynią Polski, wielokrotną medalistką i reprezentantką kadry narodowej. Wzięła też udział w Pierwszych Igrzyskach Europejskich w Baku. Z powodu niesamowitych wyników i nieziemskiej wytrzymałości zaczęto ją nazywać polską „iron lady”.
– Po czym się rozpoznaje talent pływacki? Jak to się stało, że od razu zostałaś dostrzeżona?
– Poszłam na basen, żeby się nauczyć pływać. Okazało się, że dobrze sobie ra- dzę. Przez pierwsze lata były tylko treningi – codziennie oprócz weekendów. Dopiero w czwartej klasie odniosłam pierwszy sukces. Byłam czwarta w Polsce. Wtedy zaczęła się praca nad sobą na poważnie – nawet w soboty i niedziele. – A wakacje, ferie, wyjazdy z rodziną? – Nie ma tego. Gdy przygotowuję się do zawodów, ćwiczę codziennie. Teraz ćwiczę do sierpniowych Mistrzostw Świata Juniorów.
– Bierzesz udział zarówno w klasie juniorów, jak i seniorów. Jak to możliwe?
– W Polsce występuję jako juniorka. Ale w imprezach międzynarodowych mogę startować w obu kategoriach, choć seniorki powinny mieć skończone osiemnaście lat. Wszystko zależy od wyników, jakie osiągam. Jeśli spełniam kryteria – mogę wziąć udział w rywalizacji ze starszymi. Już podczas zimowych mistrzostw startowałam jako seniorka i zdobyłam trzy brązowe medale, a niedawno w Szczecinie podczas mistrzostw Polski – jeden. Ale wtedy już przygotowywałam się do wyjazdu do Baku.
– Co zadecydowało o twoim udziale w igrzyskach europejskich w Azerbejdżanie?
– W ramach kwalifikacji musiałam wypełnić tzw. minimum, czyli przepłynąć poniżej pewnego czasu. Zrobiłam to w marcu na mistrzostwach juniorów.
– W Baku zajęłaś dwa razy piąte miejsce. Jesteś zadowolona z sukcesu?
– Liczyłam na więcej. Czuję ogromy niedosyt. To mnie zmobilizowało do jeszcze intensywniejszej pracy.
– Marzysz o starcie na prawdziwej olimpiadzie? – Tak. Bardzo. Za rok Rio, zobaczymy. – Czy igrzyska europejskie to twoje pierwsze zawody tak dużej rangi?
– Nie. Już dwa lata temu wzięłam udział w EYOF-ie (Olimpijski Festiwal Sportu Młodzieżowego) w Utrechcie. Zajęłam czwarte miejsce w Europie na 400 metrów.
– Pływasz na różnych dystansach. W wieku 14 lat zdobyłaś złoty medal w wyścigu na 5 kilometrów na wodach otwartych. W której kategorii i w jakim stylu czujesz się najlepiej?
– Najwyższą pozycję w rankingu europejskim zajmuję w stylu dowolnym, czyli w kraulu na dystansach 400, 800 i 1500 metrów. Pływam też 400 m stylem zmiennym – po sto metrów delfinem, grzbietowym, żabką i kraulem. W tej kategorii zdobyłam zimą brąz na mistrzostwach Polski seniorów.
– Byłaś najmłodszą medalistką tych mistrzostw. Czy czułaś coś szczególnego, stając na podium?
– To było wyjątkowe przeżycie. Nie sądziłam, że zdobędę aż trzy brązowe medale w wieku piętnastu lat, rywalizując z seniorkami. Byłam naprawdę dumna.
– Czy trudno dorównać największej polskiej legendzie olimpijskiej – Otylii Jędrzejczak?
– Ona jest niesamowita. Bardzo bym chciała jej dorównać, ale to bardzo trudne. Otylia wspiera młodych pływaków. Pojechała z nami rok temu na mistrzostwa Europy juniorów. Pomagała nam, mówiła, jak mamy się zachować przed startem. Jest takim naszym drugim psychologiem. W razie potrzeby mogę do niej napisać lub zadzwonić, spytać o radę.
– Czy często bierzesz udział w zawodach?
– Sezon pływacki rozpoczyna się zwykle w październiku lub listopadzie. Wtedy odbywają się Grand Prix w różnych miastach, więc startuję niemal w każdy weekend
5prawie do końca roku. Styczeń i luty to czas przygotowań i od marca zaczynają się najważniejsze zawody. – Jak wyglądają twoje treningi? – Codziennie pływam, ale ćwiczę także poza wodą – w siłowni. Dodatkowo podczas wakacji wyjeżdżamy na obozy. Wtedy rano dochodzi także gimnastyka ogólnorozwojowa: biegi, rozciąganie na gumach, brzuszki, pompki itp. W basenie oprócz doskonalenia stylów są także zajęcia siłowe, np. pływanie w spadochronach stawiających wodzie duży opór, opony na nogi i wiele innych przyrządów służących poprawie kondycji. Lubię urozmaicone treningi. Najdłuższy dystans, jaki przepłynęłam podczas jednych zajęć, to 10 600 metrów.
– Co trzeba zrobić, żeby zostać powołanym do kadry narodowej? Jak to było w twoim przypadku?
– Pierwszy raz zostałam powołana w szóstej klasie. O tym, kto się dostanie, decyduje Polski Związek Pływacki w oparciu o uzyskane wyniki, czyli zajmowanej pozycji w rankingu oraz określone minima czasowe na danym dystansie, niezbędne żeby się zakwalifikować. Do kadry polskich juniorów wchodzi każdy medalista, ale przed każdymi zawodami tworzy się listę tych, którzy wezmą w nich udział. – Jakie jest twoje motto? – Nie mogę się poddać bez walki, nie mam nic do stracenia.
– Czy rodzina jest dla ciebie wsparciem w karierze?
– Ogromnym. To rodzicom zawdzięczam swój sukces. Wożą mnie codziennie na szóstą rano na trening. Wiele zawdzięczam też mojej byłej wychowawczyni Annie Kozik i Grażynie Wojdyle – dyrektorce 44. Gimnazjum w Łodzi, które właśnie ukończyłam. Serdecznie im dziękuję za to, że bez problemów mogłam łączyć pasję z nauką.