Masakra w Amazonii Brazylia
Lęk ogarnął mieszkańców Manaus. W mieście położonym w sercu Amazonii popełniono 37 morderstw w ciągu zaledwie trzech dni. Doszło także do 9 prób zabójstwa. Policyjne szwadrony śmierci podejrzane są o dokonanie tych brutalnych zbrodni.
Owiane egzotyczną legendą dwumilionowe Manaus, odwiedzane przez turystów z całego świata, jest stolicą stanu Amazonas. Podczas igrzysk olimpijskich w 2016 roku na miejscowym stadionie zostaną rozegrane mecze piłki nożnej. Ale w metropolii nad rzeką Rio Negro nie jest bezpiecznie. Na przedmieściach grasują gangi Rodzina Północna i Pierwsza Komenda Stolicy, które toczą zaciętą wojnę o kontrolę nad szlakami przemytu kokainy przez tropikalną dżunglę. Swą przestępczą działalność bandyci prowadzą także z więzienia, często przy pomocy skorumpowanych stróżów prawa.
W piątek 17 lipca około godziny 15.30 sierżant żandarmerii 44-letni Afonso Camacho Dias pobrał w banku w dzielnicy Educandos znaczną sumę w gotówce – równowartość 20 tysięcy dolarów. Nie wiadomo, jak udało mu się zgromadzić taką kwotę. Gdy wychodził, został napadnięty przez nieznanych sprawców. Żandarm próbował się bronić i został zastrzelony. Zabójcy uciekli z pieniędzmi. Półtorej godziny później w zakładzie karnym Instituto Penal Antônio Trindade tragiczną śmiercią zginął Hudson de Souza Lopes, osadzony, który był jednym z hersztów narkotykowego kartelu Rodzina Północna. Okrutni mordercy obcięli mu głowę.
Tego dnia wieczorem w Manaus rozpoczęła się masakra trwająca do poniedziałku. Kilerzy w kapturach zazwyczaj przyjeżdżali czerwonym samochodem lub na dwóch motocyklach. Na przedmieściach strzelali do młodych mężczyzn z pistoletów i rewolwerów. Mierzyli w głowy swych ofiar. Potem znikali bez śladu, zostawiając zakrwawione zwłoki. – Sposób działania świadczy, że to nie byli amatorzy – powiedział prokurator generalny stanu Amazonas, Fábio Monteiro.
18-letni student Oliveira Santos Erick Patrick zginął w Japiim, południowej dzielnicy miasta, przeszyty siedmioma kulami. Znał sierżanta Camacho Diasa, nawet kupił od niego samochód.
25-letni Fernando Amaro dos Santos z dzielnicy Grande Vitória sprzedawał owoce w sklepie swego ojca, gdy przyjechali zabójcy. – To był taki spokojny chłopak, nie miał nic wspólnego z narkotykowymi gangami. Popełniono tchórzliwą zbrodnię, wygląda to na robotę szwadronów śmierci – żalił się pragnący zachować anonimowość krewny ofiary.
Młoda kobieta, 19-letnia Geissiane Vieira Ribeiro, także zginęła z rąk zbrodniarza. Została znaleziona martwa w dzielnicy Tarum~a. Miała odrąbaną dłoń i obcięte włosy. Sprawca zdarł z niej bieliznę. Przed śmiercią Geissiane prawdopodobnie została zgwałcona.
18-letni Diego da Silva Lira i 23-letni Jonathan Noble Aguiar siedzieli na chodniku w dzielnicy Zumbi dos Palmares, gdy zatrzymał się przed nimi samochód. Z auta wysiadło czterech zamaskowanych zbirów, którzy dosłownie rozstrzelali młodych mężczyzn. Przeszyty pięcioma kulami Diego zginął na miejscu, jego towarzysz zmarł w szpitalu. – Jonathan był dobrym człowiekiem, nie miał kontaktów z kryminalistami. Właśnie wrócił z kościoła. Nie wiem, dlaczego musiał zginąć – mówiła z płaczem żona ofiary.
33-letni Luzivan Gonçalves dos Santos był strażnikiem w Narodowym Instytucie Badań Amazonii w dzielnicy Jana Pawła II. W nocy z niedzieli na poniedziałek do instytutu wdar- ło się sześciu mężczyzn. Gonçalves próbował ich zatrzymać i doszło do wymiany ognia. Bandyci strzelili ośmiokrotnie. Dzielny strażnik zginął na posterunku; osierocił dwie małe córki. Sprawcy uciekli, zabierając broń swej ofiary. – To był dobry, posłuszny syn, marzyciel, żył tylko dla żony i dzieci. Nasza rozpacz nie ma granic – lamentowała matka Gonçalvesa.
Po serii zbrodni mieszkańców stolicy Amazonii ogarnęło przerażenie. Zazwyczaj w Manaus dochodzi „tylko” do trzech zabójstw dziennie. Na murach pojawiły się plakaty: „Chcemy świata bez przemocy”.
Władze wysłały na ulice dodatkowe patrole, aby uspokoić zatrwożonych obywateli. Sekretarz bezpieczeństwa publicznego Sérgio Fontes powołał specjalny zespół dochodzeniowy, w którego skład weszli doświadczeni policjanci i pracownicy prokuratury. Fontes stwierdził, że prawdopodobnie seria morderstw to bandyckie porachunki. Zwrócił uwagę, że w lipcu w zakładach karnych Manaus zostało zabitych trzech osadzonych. „Gangi prowadzą swe wojny w więzieniach. Niekiedy jednak przemoc wydostaje się na zewnątrz” – powiedział sekretarz, który jest najwyższym urzędnikiem odpowiedzialnym za bezpieczeństwo stanu Amazonas.
Sérgio Fontes nie wyklucza jednak żadnej hipotezy. Do erupcji przemocy doszło przecież od razu po śmierci sierżanta Afonso Camacho Diasa, co należy uznać za dziwny zbieg okoliczności.
Kiedy funkcjonariusz zginął, na portalu internetowym ukazującej się w Manaus gazety „A Critica” głos zabrał pewien pragnący zachować anonimowość żandarm, który napisał: „Gdy funkcjonariusz policji wojskowej zostanie zabity gdziekolwiek w Brazylii, gliniarze łączą swe siły i urządzają polowanie na sprawców. Nie ustaną, dopóki wszystkich nie dopadną. Takich policjantów nazywamy zmotoryzowanymi duchami”. Czyżby to „zmotoryzowane duchy” wzięły w Manaus krwawy odwet za śmierć kolegi?
Zabójcy posłużyli się amunicją, do której w normalnych okolicznościach mają dostęp tylko stróże prawa. Policja brazylijska znana jest z brutalności. Śledztwo wykazało, że to szwadron śmierci utworzony przez funkcjonariuszy w listopadzie ubiegłego roku zgładził 10 chłopców i młodych mężczyzn w mieście Belém w delcie Amazonki. Była to zemsta za śmierć kaprala policji, który padł ofiarą zabójstwa.
Mieszkańcy Manaus oskarżają władze o to, że nie potrafią powstrzymać fali przemocy. W czasie pierwszych 20 dni lipca w mieście nad Rio Negro zamordowano 81 osób. Przez cały lipiec 2014 roku – „tylko” 56. Niestety, w tym wielkim kraju nie dzieje się lepiej. Według opublikowanego niedawno raportu ONZ w 2012 roku (dla późniejszego okresu brak danych) zastrzelono w Brazylii 42 tysiące ludzi, najwięcej od 35. roku życia. Raport stwierdza, że Brazylijczycy stali się społeczeństwem, które akceptuje użycie broni palnej do rozwiązywania nawet zwykłych, banalnych kłótni i sporów. (KK)