Turystyka dla ostrożnych
PETER JOHN. 80 OSZUSTW DOOKOŁA ŚWIATA. Przeł. Anna Wajs-Magierska, Wydawnictwo REA-SJ, Konstancin-Jeziorna, s. 304. Cena 19,90 zł.
Od autora
Podróżowałem przez siedem lat, tam i z powrotem, odwiedzając dziesiątki krajów. W grudniu 2009 r. byłem na półwyspie Jukatan w południowym Meksyku, w Tulum, mieście leżącym między Belize City i Cancun. Miasto słynie z ruin Majów, lejów krasowych zwanych cenotes i białych, piaszczystych, szerokich plaż. Wróciłem właśnie po pełnym rozrywek dniu – nurkowałem i pływałem z żółwiami, które można spotkać kilka metrów od brzegu. Kiedy oddałem sprzęt w recepcji hotelu, w którym się zatrzymałem, kupiłem butelkę wody i usiadłem w lobby.
Przy sąsiednim stoliku zauważyłem małżeństwo Anglików. Zaczęliśmy rozmawiać, jak to mają w zwyczaju podróżnicy, kiedy nie jadą w żadne konkretne miejsce. Okazało się, że podróżowali na południe przez całą Amerykę Południową. Moi nowi znajomi zaczęli podróż w Mexico City i w ciągu sześciu miesięcy zamierzali dotrzeć do południowego krańca Argentyny. Tymczasem już trzeci miesiąc bawili w Meksyku, a ja zastanawiałem się dlaczego. Może zajmowali się pracą charytatywną albo znaleźli tutaj coś tak interesującego, że porzucili swój plan podróży? Niestety, nie. Wyglądało na to, że już w pierwszych dniach pobytu w Meksyku doszło do jakiejś katastrofy i musieli zostać na dłużej, żeby załatwić mnóstwo formalności. Przez niemal dwie godziny, obserwując zachodzące słońce i chroniąc skórę przed komarami, wyciągałem z nich ich historię.
Wyglądało to tak: dotarli do Mexico City, zostali kilka dni i później zarezer- wowali bilety autobusowe do następnego miasta. Przyjechali na dworzec dość wcześnie i czekali na autobus. Dworce autobusowe w Meksyku są bardzo zatłoczone, a na peron może wejść każdy. Podróżni zazwyczaj mają ze sobą cały swój bagaż, łącznie z wartościowymi rzeczami, są więc świetnym celem dla złodziei. Dwóch z nich upatrzyło sobie moich znajomych z hotelu. Siedzieli z plecakami obok nich. Nagle jeden z nich rzucił w ich kierunku coś, co wyglądało na niemowlę, ale to była lalka… W ten sposób odwrócili ich uwagę od bagaży.
W tym czasie drugi dorwał ich plecaki i po chwili złodzieje po prostu rozpłynęli się w tłumie. Nikt nic więcej nie widział. Anglicy stracili kamery, ubrania, kosmetyki, karty kredytowe i trochę gotówki. Co jednak najgorsze – stracili paszporty. Gdyby ich wyjazd obejmował tylko Meksyk, mogliby kupić zastępcze paszporty w ambasadzie brytyjskiej i wrócić do domu. Ale oni chcieli jechać dalej, na południe Ameryki, więc potrzebne im były standardowe paszporty. Ambasada brytyjska w Meksyku nie miała drukarni, musieli więc czekać, aż nowe paszporty dotrą do nich z Waszyngtonu. To był koszmar, bowiem ambasada raz za razem przesyłała je w niewłaściwe miejsce. Ponad dwa miesiące od utraty paszportów wciąż czekali na nowe, umożliwiające dalszą podróż. Kradzież i długie oczekiwanie na nowe dokumenty bardzo poważnie wpłynęły na ich podróż marzeń.
Historia tego małżeństwa skłoniła mnie do zastanowienia się, jak daleko mogą posunąć się ludzie, firmy, a nawet niektóre rządy, żeby wyciągać od turystów pieniądze, nie oferując nic w zamian albo proponując produkty i usługi niewarte swej ceny – jednym słowem, żeby ich oskubać. Osoby takie nie mają skrupułów, uważają turystów za najłatwiejszy cel. Niektóre metody stosowane przez oszustów są tak pomysłowe, że niemal perfekcyjne. W trakcie podróży słyszałem o różnych przekrętach i oszustwach – dokonywanych w świetle prawa, na jego granicy, jak i całkiem nielegalnych. Sam padłem ofiarą kilku, niemniej żadne z nich nie pociągało za sobą wielkich kłopotów. Pomyślałem jednak, że podzielę się wiedzą i doświadczeniami z innymi. Przewodniki po różnych krajach zazwyczaj opisują, na co należy zwracać uwagę w danym kraju bądź przy zwiedzaniu konkretnej atrakcji turystycznej, ich relacje rzadko jednak są tak wyczerpujące, jak być powinny. W niniejszej książce znalazły się opisy 80 przekrętów, jakie przytrafiły się turystom na różnych etapach podróży, a także zanim wyruszyli w podróż lub nawet po powrocie do domu.
***
Peter John
Oszustwa przewodników
Kraje: cały świat. Charakterystyka: w jaki sposób podrzędni albo nieuczciwi przewodnicy wykorzystują i okradają turystów.
W niektórych krajach korzystanie z usług drogich przewodników jest obowiązkowe. Niemniej jest to oszustwo rządowe, niezawinione przez przewodników. Przewodnicy i tragarze czasem są niezbędni niezależnym podróżnikom, którzy chcą zejść z utartego szlaku. Dobry przewodnik może pokazać im miejsca, których inaczej by nie zobaczyli i opowiedzieć historie, których nigdzie indziej by nie usłyszeli. Niemniej ta część książki poświęcona jest dziewięciu najczęściej spotykanym oszustwom przewodników.
– Po pierwsze, kiedy turyści wybierają się do parku narodowego, przewodnicy będą im wmawiać, że mogą tam pójść tylko z nimi, choć to nieprawda. To dosyć proste oszustwo, bo turyści mogą nie znać regulacji dotyczących parków narodowych w danym kraju. To oszustwo zdarza się najczęściej w biedniejszej części świata.
– Po drugie, przewodnicy wmawiają podróżnym, że znają dany region, jego historię i przyrodę, a potem okazuje się, że powtarzają tylko informacje, jakie bez trudu można znaleźć w folderach bądź na stronach internetowych.
– Po trzecie, nieuczciwi przewodnicy twierdzą, że znają angielski, a mówią bardzo słabo, szybko i z silnym akcentem. Tak naprawdę automatycznie wyrzucają z siebie informacje, których wyuczyli się na pamięć. Trudno ich zrozumieć nawet przy dużym wysiłku, a jeśli jeszcze wokół jest hałas, staje się to niemożliwe.
– Po czwarte, przewodnicy czasem prowadzą turystów tam, gdzie oni wcale nie chcą iść (jak w przykładzie poniżej). Jak wielokrotnie wspominam w tej książce, restauracje i sklepy płacą przewodnikom prowizje, jeśli przyprowadzą turystów, którzy coś kupią. Prowizja zostanie oczywiście doliczona do rachunku klienta.
– Po piąte, zdarzało się, że przewodnicy bezpośrednio atakowali i rabowali turystów. Podróżni płacą przewodnikom, żeby im towarzyszyli, więc to żaden problem zaprowadzić ich w ustronne miejsce i obrabować.
– Po szóste, wielu przewodników nachalnie domaga się napiwków, kiedy tylko skończą swoją pracę. Często po prostu zaczynają rozmawiać z turystami i zabierają ich na godzinną wycieczkę, nie wspominając, że oczekują za to zapłaty. Turyści cieszą się, że jakiś miły człowiek oprowadza ich za darmo, ale ten na koniec zawsze poprosi o pieniądze.
– Po siódme, niektórzy przewodnicy okradają turystów, idąc z nimi na odludzie i szantażując, że nie zabiorą ich z powrotem, jeśli nie zapłacą. Zdarza się to rzadko, takie wypadki były jednak odnotowane. Dochodzi do nich tam, gdzie turysta narażony jest na wiele niebezpieczeństw – w miejscach pustynnych i w dżungli. Turyści zapłacą tyle, ile żąda przewodnik, żeby się tylko stamtąd wydostać.
– Po ósme, warto pamiętać, że tak jak w przypadku hoteli, nie wszystkie opinie w sieci na temat przewodników są prawdziwe. Niektórzy sami je sobie wystawiają, a zdarza się i tak, że