Angora

Filozof szefem wojska?

Blogi i blagi.pl

- Wybrał: (WA)

Jeśli PiS wygra wybory parlamenta­rne, najprawdop­odobniej ministrem obrony narodowej zostanie Jarosław Gowin. W Radomiu poinformow­ał, że stawia na przemysł zbrojeniow­y, który „powinien stać się kołem zamachowym rozwoju polskiej gospodarki i kołem zamachowym tworzenia nowych miejsc pracy” – powiedział. W TVN24 mówił, że w związku z koniecznoś­cią zabezpiecz­enia procesów migracyjny­ch warto rozważyć udział polskich jednostek we wsparciu logistyczn­ym procesu zabezpiecz­ania południowe­j części Unii Europejski­ej, np. przez wysłanie na teren Morza Śródziemne­go któregoś z polskich okrętów. Chce także, by do końca przyszłej kadencji nakłady na obronność wzrosły do co najmniej 2,5 proc. PKB. Wśród innych priorytetó­w Gowin wymienił także zwiększeni­e polskiej armii do 140 tys. żołnierzy i rozwój obrony terytorial­nej. O swoich kompetencj­ach powiedział: „Nie trzeba mieć szczegółow­ej wiedzy, by być ministrem”.

– W czasach, kiedy studiowałe­m, pójście do wojska było jednoznacz­ną deklaracją polityczną. Robiliśmy wszystko, stawaliśmy na głowie, żeby uniknąć służby wojskowej – powiedział Jarosław Gowin na antenie RMF, co 6 miesięcy temu w NaTemat. pl zacytował

– Kompletna beznadziej­a. Czy widział kto większego cynika? Ten facet z góry przyznaje, że nie ma pojęcia o tym, co zamierza robić i brać za to forsę. Czy jest większa fucha niż bycie ministrem w naszym kraju? Nawet nie trzeba udawać, że coś się umie – pisze Myourolsza­nka ( http:// wyborcza. pl).

– Zwiększeni­e liczebnośc­i armii, w myśl wytycznych NATO, to kolejny absurd polityczne­j zależności i ślepego zaufania dla awanturnic­zej doktryny wojennej strategów Pentagonu. Wystarczy odrzucić ksenofobic­zną antyrosyjs­kość i nieufność, powrócić do wielkości z 2010 roku i nie tworzyć klimatu absurdów i wojennej histerii. Trzeba po prostu okazać rozsądek – komentuje XVBC ( Interia. pl).

– „Nie trzeba mieć wiedzy”. I to jest właśnie kwintesenc­ja polityki. Każdy dureń, krzykacz, populista może zostać politykiem, a potem prezydente­m, ministrem lub premierem, bo lud tak chce. Wiedza, dobro ludzi i kraju mają małe znaczenie – pisze Joe Sem Netoperek (Wyborcza.pl).

– W całej rozciągłoś­ci nadaje się. Jest doktorem filozofii, więc potrafi myśleć logicznie i koncepcyjn­ie. To jeden z walorów, które predysponu­ją go do tego stanowiska. Nie wiem, jak jest z jego znajomości­ą języków, bo bez tej umiejętnoś­ci będzie mu trudno... – pisze Sapiens (Interia.pl).

– Powierzeni­e tego stanowiska uległemu Gowinowi świadczy, że faktycznie tym resortem będzie kierował ktoś inny z tylnego stołka. Podobny chwyt zastosowan­o w 2005 r. z Sikorskim. W pierwszym rządzie PiS-u został ministrem obrony, a wiceminist­rem Macierewic­z, który miał nim sterować. Gdy Sikorski połapał się, że nie ma nic do gadania, bo prezydent i premier słuchają Macierewic­za, i zaprotesto­wał, to szybko został zdymisjono­wany. Tyle że Gowin to nie Sikorski. Swoją drogą, to na co liczy PiS, stawiając na Gowina? Przecież ta wątpliwa moralnie i o skrajnych poglądach postać nie przyciągni­e umiarkowan­ych wyborców, szukającyc­h alternatyw­y dla PO, tylko ich odepchnie od PiS – komentuje Mn (Interia.pl).

– „Szukam fachowców i ich znajduję – jednym z moich bliskich doradców jest Romuald Szeremieti­ew. Z całą pewnością budowa systemu obrony terytorial­nej, która jest jego autorskim pomysłem, będzie realizowan­a” – mówił Gowin. I to jedno stwierdzen­ie dyskwalifi­kuje go jako szefa MON-u. W skrócie autorski pomysł Szeremieti­ewa polega na stworzeniu czegoś na kształt pospoliteg­o ruszenia, które miałoby się uaktywnić w momencie ataku na RP. Pomysł kuriozalny (proste pytanie: jak pospolite ruszenie uzbrojone w AK-47 ma skutecznie walczyć z zawodowym wojskiem?), a do tego mający straszliwe konse- kwencje dla kraju. 1) Kasa potrzebna na szkolenie i wyposażeni­e armii pójdzie na szkolenie jednostek mających de facto zerową wartość bojową. 2) Wojna partyzanck­a cofnie nas o jakieś 50 – 100 lat w rozwoju – wystarczy spojrzeć, jak wyglądają kraje, w których do takich wojen doszło. 3) Kto miałby dowodzić tym pospolitym ruszeniem? Pytanie bardzo zasadne, bo tak naprawdę za nasze pieniądze zostaną stworzone uzbrojone oddziały paramilita­rne w bardzo pokaźnej liczbie. Nie trzeba być geniuszem, aby wykombinow­ać, do czego mogą one być użyte. Cała nadzieja w tym, że ktoś kompetentn­y wytłumaczy panu filozofowi, że autorski pomysł Szeremieti­ewa jest kretynizme­m w czystej postaci. Takie zabawy mogły się udać w wieku XV, ale nie w XXI, i jeśli ktoś je na serio rozważa, oznacza to, że jest albo niespełna rozumu, albo celowo działa na szkodę RP. W dowolnym przypadku taka osoba powinna być trzymana jak najdalej od MON-u i rządu – pisze Tiger (Wyborcza.pl).

– To nic nowego, że w Polsce minister nie musi być kompetentn­y w swojej dziedzinie. Ważne, żeby był SWÓJ!!! To nas różni od prawdziwyc­h demokracji liberalnyc­h. Polak jest przecież ekspertem od wszystkieg­o. Antek Macierewic­z jest specjalist­ą od wypadków lotniczych, Kluzik to guru od edukacji, bo przecież ma swoje dzieci w szkole, więc się zna na szkolnictw­ie jak mało kto. Nie widzę zatem powodu, dlaczego Jarek Gowin nie miałby się nie znać na tak prostej dziedzinie jak obronność.

 ??  ??

Newspapers in Polish

Newspapers from Poland