Ciasnota jako norma
Pani Grażyna ma 798 zł emerytury. Jej spółdzielcze mieszkanie ma 38 metrów kwadratowych. Płaciła 581 zł czynszu, ale spółdzielnia bez jej wiedzy i zgody wyodrębniła jej własność, co spowodowało wzrost opłat z tytułu podatku gruntowego. Jako osoba o niskich dochodach i schorowana korzystała z pomocy społecznej. Pieniądze potrzebne jej były głównie na leki, czasami na zapłacenie rachunków. Jednak pracownicy socjalni zaczęli jej odmawiać pomocy, uznając, że skoro ma mieszkanie spółdzielcze, to powinna je sprzedać lub podnająć pokój i przenieść się do jakiegoś skromniejszego, mniejszego lokum. Pani Grażyna poszła za radą socjalnej i wynajęła pokój młodemu człowiekowi. Miała jednak pecha, gdyż lokator okazał się narkomanem i nie dość że nie płacił, to jeszcze demolował mieszkanie. W rezultacie ledwo się go pozbyła, a ponieważ nadal brakowało jej pieniędzy na lekarstwa, zaciągnęła dług w banku. Teraz – po zapłaceniu czynszu, podatku gruntowego, wszelkich opłat za media i raty pożyczki – zostaje jej miesięcznie na życie 100 zł.
Pomoc społeczna nie daje nic, bo utrzymuje, że 38 mkw. mieszkania w bloku spółdzielczym to jest luksus, który pozbawia starą chorą kobietę prawa do zasiłku. Pani Grażyna nie zalega z czynszem, ale jest zmuszona głodować. Tylko że głodujący staruszkowie nikogo nie interesują. Podobnie jak ci, którzy umierają przedwcześnie, bo nie stać ich na wykupywanie lekarstw.
Prawo mówi, że lokal socjalny powinien mieć 5 metrów pokoju (tzw. powierzchni mieszkalnej) na osobę. Samorządy dają więc czteroosobowym rodzinom z dorastającymi dziećmi jednoizbowe lokale, w których powierzchnia pokoju wynosi zwykle niemal dokładnie 20 metrów. Na sugestie, że mogliby równie dobrze dać nieco większy lokal z dwoma pokojami, urzędnicy odpowiadają, że to byłoby „marnotrawstwo” albo „niegospodarność”. W rezultacie takiej polityki (przepisy ustalają tylko najmniejszą dopuszczalną powierzchnię lokalu, a nie wspominają nic o maksymalnej) 75 proc. dzieci w Polsce żyje w warunkach nadmiernego zagęszczenia. W tym kontekście trudno się dziwić, że pomoc społeczna – nastawiona na to, by „nie dać” – uznaje 38-metrowe mieszkanie za luksus.
W rezultacie nadmierne zagęszczenie w lokalach mieszkalnych jest jedną z istotnych przyczyn niskiego przyrostu naturalnego. Bo ludzie biedni nie są wcale na tyle prymitywni, by uprawiać seks przy dzieciach.