TELEWIZOR POD GRUSZĄ
Państwowa Komisja Wyborcza zarejestrowała 8 komitetów, które mają prawo wystawić swoich kandydatów do Sejmu i Senatu w całym kraju. To znaczy, że PO, PiS, PSL, Zjednoczona Lewica, Partia Razem, Nowoczesna, KORWiN i Ruch Kukiz’15 z mocy prawa powinny mieć zapewniony dostęp do mediów i przydzielony taki sam czas antenowy. Żaden komitet wyborczy nie może być przez media faworyzowany czy lekceważony. Obowiązkiem Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji jest zadbać o to, aby prawo to było przestrzegane. Żeby nie doszło do takiej sytuacji, w której jakaś partia będzie w mediach bardziej od innych lansowana. Tak powinno być. A jak jest w rzeczywistości? Wystarczy włączyć telewizor i zobaczyć, jak bardzo zdominowane są programy publicystyczno-informacyjne przez kandydatów Platformy i PiS-u. Przedstawiciele innych komitetów pojawiają się w nich z rzadka albo wcale. Dwie żrące się i niepotrafiące egzystować bez siebie partie okupują media. Dzień w dzień od rana do wieczora jeżdżą pomazańcy z Platformy i PiS-u od jednej stacji telewizyjnej do drugiej, zahaczając po drodze o rozgłośnie radiowe i redakcje gazet. Wszędzie gwiazdorzą, jazgoczą i robią taki sam harmider: ale wyście, nie, to wyście, to za naszych czasów, nie, za naszych, kiedy myśmy, wtedy wyście… i tak bez przerwy, do zarzygania. Podkręceni, podjarani przez dziennikarzy skaczą sobie do oczu. Dopóki są na wizji, show trwa i trwa mać. Oczywiście w takim demokratycznym państwie prawa jak Polska odsunięte od mediów komitety wyborcze mogą, a jakże, zaprotestować. Powiem więcej, mogą złożyć skargę w KRRiT albo od razu pisać na Berdyczów. Nie ma znaczenia, efekt będzie taki sam. Media, zwłaszcza telewizory, muszą dbać o własny interes. Wspierać najsilniejszych, bo przy nich mają chlebuś i do chlebusia. Ale w sumie najważniejsze jest, że Polska to nie Białoruś ani Rosja, tylko cywilizowany kraj, gdzie kampania wyborcza toczy się zgodnie z prawem, a media są wolne i niezależne aż do bólu brzucha ze śmiechu.