Zatrzymać się na chwilę...
Jako stała czytelniczka ANGORY chciałam, w ramach rubryki „Ludzie listy piszą”, podzielić się swoją refleksją dotyczącą naszej rzeczywistości. To będzie mój subiektywny komentarz do bieżących wydarzeń.
Polacy zawsze postrzegani byli jako naród gościnny, kulturalny i zdolny do poświęceń. Nasza historia od stuleci pokazuje to na przykładach zawieruch wojennych, czynnego udziału Polaków w walkach na wielu frontach, nie tylko w swoim imieniu. W związku z tym tysiące naszych rodaków zmieniało miejsce swojego życia, a ich ojczyzną była obczyzna. Rozwijali tam swoją kulturę i obyczaje. Nasza Polonia jest rozsiana po całym świecie i z pokolenia na pokolenie kultywuje historię i język oraz tradycje polskie. Polak, którego dotąd znałam i tak postrzegałam, był właśnie taki.
Takie dziedzictwo kulturowe i historyczne wyniosłam z domu. Sybiracy, repatrianci, żołnierze AK i Armii Andersa byli zawsze dumą mojej dużej rodziny. Moi bliscy znali świetnie historię i żyli w niej, uczestnicząc w miarę możliwości także w jej bieżących wydarzeniach.
Od kilku dobrych lat nasza historia nabiera niewiarygodnego oblicza – zupełnie niezrozumiałego dla mnie i moich bliskich. I tu mam pretensje do dziennikarzy, którzy reprezentują media telewizyjne i prasowe. Są przekaźnikiem półprawd, wykluczeń personalnych, które w dzisiejszych czasach są niedopuszczalne. Komu to służy? Jeżeli jakieś grupy polityczne i zawodowe zakłamują historię swojego państwa, są niegodne sprawowania „mandatu obywatelskiego”. Działają na szkodę państwa i społeczeństwa. Już są tego przykłady: społeczeństwo podzielone, nienawistne i pełne pogardy. Deprecjonuje się polityków sprawujących najwyższe urzędy naszego państwa. To żałosne, że wolno szydzić z Premiera, byłego Prezydenta, Ministrów. I dzieje się tak właściwie w każdej stacji radiowej i telewizyjnej. Programy są prowadzone bezkrytycznie i – w przeważającej części – przez nieprzygotowanych dziennikarzy. Ważna jest oglądalność i „mięso” dla odbiorców.
Gdzieś gubimy naszą polskość. Wystarczy posłuchać, jakim językiem operuje ulica i media. Trzeba się chyba zatrzymać. Ale choć mówi się, że zimny prysznic pomaga, to niektórym nie pomogłaby nawet Niagara! Zbieramy już żniwo tego propagandowego marszu po władzę. Jeżeli Polacy sami zakłamują swoją historię, a ich Pierwsza Głowa w państwie wypowiada się źle o swojej ojczyźnie podczas wizyt zagranicznych, to i mamy pierwsze owoce tego zachowania – jest nimi wypowiedź ambasadora Rosji.
Co z tym wszystkim można zrobić? Nic! Niech rządzą nami farsowi politycy znikąd wespół z odgrzanymi artystami, bo Polacy uwielbiają się bawić. Media będą z zapałem przekazywać i pokazywać tę zabawę. Jak długo? Ja nie znam odpowiedzi, dlatego już się boję... Z wyrazami szacunku, DANUTA W. (nazwisko i adres internetowy
do wiadomości redakcji) skich, hiszpańskich, niemieckich? Może jednak istnieje prawo przyczyny i skutku? W ilu krajach świata wizyty składali np. żołnierze amerykańscy, których tam tubylcy bynajmniej nie zapraszali?
Więc bez paniki. Może warto przypomnieć, ilu uchodźców przyjmowaliśmy w PRL-u. A byliśmy wówczas nieco biedniejsi.
Howgh! – jak powiedziałby Winnetou, który także nie zapraszał żołnierzy francuskich i angielskich na tereny swoich łowisk. CZYTELNIK PAWEŁ (nazwisko i adres
do wiadomości redakcji) mat rusofobii mamy identyczny pogląd.
Uzupełniłbym tylko to, że zajęcia Wilna i całej połaci ziem litewskich dokonał gen. Lucjan Żeligowski, podstępnie, jakoby bez wiedzy Marszałka, a faktycznie z jego polecenia.
I tu przychodzi mi na myśl współczesność – aneksja Krymu, Bałkany, Kosowo. Do historycznych dokonań Polski można dodać śmierć około 18 tysięcy jeńców Armii Czerwonej z wojny 1920, z głodu i chorób. Jakaś odpowiedzialność na władzach Polski za to jest. Pan Karpik wspomina zdobycie i okupację Moskwy w XVI wieku. Trzeba przypomnieć, że w roku 1535, po zdobyciu miejscowości Starodub moskiewski, z rozkazu Jana Tarnowskiego, wielkiego hetmana koronnego, głowę straciło 1,5 tysiąca jeńców.
Historia zna, między innymi, dwa ohydne zdarzenia zbezczeszczenia zwłok. W latach 896 – 897 papież Stefan VI kazał odgrzebać po 9 miesiącach od pochówku zwłoki swojego poprzednika Formozusa, ubrać w szaty pontyfikalne i urządzić nad trupem sąd, a potem wrzucić go do rzeki Tybr. W Polsce hetman Stefan Czarniecki kazał wykopać z mogiły Bohdana Chmielnickiego i za karę za bunt zwłoki rozjechać oddziałem konnicy, aby żaden ślad nie pozostał.
Przeszłość jest, jaka jest. My mamy swoje za uszami, Rosjanie mają Katyń, Ukraińcy rzeź wołyńską. Czy przeciętny Rosjanin jest zainfekowany polakofobią? Uważam, że nie. Gorzej jest z Ukraińcami, gdzie coraz głośniejsi są nacjonaliści, potomkowie Bandery i UPA. Ale u nas ruchy narodowe też mają swoje miejsce. Do czego to może doprowadzić?
Ja jestem kresowiakiem. Czas wojny to dla mnie dwie okupacje, wpierw bolszewicka, później niemiecka i znowu bolszewicka. Najgorsze wspomnienia mam z okupacji niemieckiej. Niemcy, mając do pomocy milicję ukraińską, stanowili najgorsze zagrożenie i spowodowali najwięcej ofiar. Miałem przyjaciela z ławy szkolnej pochodzącego z Wileńszczyzny –w ostatnich latach życia zaczął słuchać radia ojca Rydzyka i czytać „odpowiednią” prasę. To pozwoliło mu twierdzić, że sześć milionów ofiar, o wymordowaniu których pisze Pan Karpik, to były zbrodnie bolszewickie, a nie niemieckie.
Na koniec moja osobista refleksja: nasza polityka zagraniczna jest bardzo zła. Nie dotrzymaliśmy uzgodnień z południowymi sąsia-