Rośnie akcyza, rośnie przemyt...
Wiktor Legowicz: – Podobno producentom przejadła się już zdrowa żywność. Czy rzeczywiście tak jest? W ubiegłym roku po raz pierwszy spadła liczba producentów i upraw ekologicznych.
Bartosz Marczuk („Wprost”): – Jeśli chodzi o te uprawy i ile hektarów, to właściwie jest to niezauważalny spadek. Natomiast jeśli chodzi o liczbę producentów, może to wynikać z tego, że oni dochodzą do słusznego wniosku, żeby się skonsolidować. Inna sprawa to często stosowana fikcja przy tych rzekomych ekologicznych produktach. Nawet raport NIK na to wskazywał. Moim zdaniem ten rynek będzie jednak rósł. Chociażby dlatego, że on jest wciąż bardzo niewielki w Polsce – zaledwie 0,3 procent całego rynku. W bogatszych krajach to jest nawet 10 procent.
Legowicz: – Są także dotacje unijne, a to bardzo ważne dla producentów.
Marczuk: – Oczywiście. A po trzecie, Polacy się bogacą, więc pewnie będą szukać takich bardziej wyszukanych produktów. Trzeba jednak pamiętać, że polska żywność co do zasady jest dość ekologiczna i zdrowa. Więc to może niejako hamować rozwój tego rynku.
Legowicz: – Z roku na rok kurczy się sprzedaż wódki. W tym roku kupimy 7 procent mniej mocnych alkoholi.
Marczuk: – Ten rynek po części stanął czy trochę załamał się od wprowadzenia 15- procentowej podwyżki akcyzy w 2014 roku. Podejrzewam więc, że teraz kwitnie przemyt i tylko państwo mniej na tym zyskuje.
Kiedy lecieć samolotem?
Legowicz: – Okazuje się, że wszystko można zbadać. I tak, aby komfortowo odbyć podróż samolotem, najlepiej lecieć w czwartek w drugim tygodniu kwietnia. Coś podobnego...
Marczuk: – To bardzo fajna informacja. Oczywiście zdajemy sobie sprawę z tego, że są trzy sezony w przelotach samolotowych. Ale żeby to zbadać aż tak dokładnie? A lecieć komfortowo, czyli będzie luźniej na pokładzie, na lotnisku; można lepsze miejsce sobie wybrać i tak dalej. Umówmy się jednak, że jest to bardziej propozycja dla ludzi wolnych zawodów, którzy mają więcej możliwości dobrania sobie urlopu niż dla przeciętnych pracowników, którzy są jakoś w te urlopy uwikłani.
Schabowy wśród książek
Legowicz: – Księgarze walczą o utrzymanie swoich miejsc pracy. Przed kupnem książki można się na przykład napić kawy, a nawet zjeść obiad.
Andrzej Kublik („Gazeta Wyborcza”): – Nie widzę nic złego w takiej organizacji iw poszukiwaniu nowych form działania księgarń. Jeśli taka księgarnia znajduje się w dobrym miejscu, może oczywiście swoją działalność dofinansowywać czy współfinansować ze sprzedaży gastronomii. Ale też znam przykłady takich dobrych księgarń poza Warszawą, którym nie wyszło to na dobre. Na przykład w pewnym dużym mieście wojewódzkim na Podlasiu najlepsza księgarnia w centrum skusiła się parę lat temu na przekształcenie w taką księgarnię kawiarnię. Co prawda działa ona cały czas, ale książek tam jest teraz naprawdę już bardzo mało. I co za tym idzie, spadła też ranga tej księgarni, bo pełni już zupełnie inną funkcję. Za to restauracyjek i knajpek w pobliżu jest dużo więcej. I to już jest poważny problem.
Szukajmy trufli!
Legowicz: – Coraz więcej Polaków szuka w naszych lasach trufli. Na Zachodzie za dwukilogramową truflę można dostać nawet 60 tysięcy dolarów. Kiedyś były o wiele droższe.
Paweł Rochowicz („Rzeczpospolita”): – Zastanawiam się, jak tegoroczna susza wpłynie nie tylko na trufle, ale w ogóle na grzyby. A przecież z tego zbieractwa żyje wielu ludzi. Przypomnę, że mieliśmy już ogromne chińskie kurki na targowiskach.